Wydaje się, że najbardziej na świecie białoruskie władze obawiają się teraz nieprzewidywalnego zachowania swojego „głównego sojusznika” – Rosji. Za poparciem tej tezy przemawia upór, z jakim odmawiają rozmieszczenia na Białorusi rosyjskiej bazy lotniczej. Nie wykluczone, że obserwowana w ostatnich miesiącach konfrontacja z Rosją na kilku frontach jednocześnie, spowodowana jest właśnie próbą wymuszenia przez Kreml udostępnienia bazy na zachodzie tego kraju.
Podczas ożywionej dyskusji o konsekwencjach odmowy udziału białoruskiego prezydenta w petersburskim szczycie, gdzie prezydenci Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej podpisali kodeks celny, zabrakło refleksji nad jeszcze jednym – ważnym wydarzeniem, które odbywało się równolegle w stolicy rosyjskiej północy – chodzi o szczyt Organizacji Traktatu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (OUBZ) WNP.
Spodziewano się, że dojdzie tam do zatwierdzenia kandydatury nowego sekretarza generalnego OUBZ, ale najwyraźniej z powodu nieobecności jednego z członków organizacji, nie udało się to. Stąd późniejsza decyzja o wyznaczeniu p.o. sekretarza generalnego Walerija Siemierikowa, dotychczasowego zastępcy odchodzącego Nikołaja Bordiuży, – pisze Andriej Fiodorow w materiale opublikowanym na portalu naviny.by.
Historia tarć
Wprawdzie kwestii kadrowej – samej w sobie, raczej nie można uznać za arcyważną, ale w pewnym sensie przy zaistniałych bieżących problemach jest ona symptomatyczna. Szczególnie jeśli wziąć pod uwagę, że epopeja z wyznaczeniem następcy Bordiuży rozpoczęła się w październiku na szczycie w Erewaniu (jako kandydat brany był pod uwagę były minister obrony Armenii Wagarszak Arutiunian). Wówczas do wyborów nie doszło z powodu nieobecności Nursułtana Nazarbajewa.
Trzeba sobie powiedzieć, że problemy w stosunkach między Białorusią i OUBZ zdarzały się już w przeszłości. Kraj ten dołączył do organizacji dopiero rok po jego utworzeniu, przy czym sytuacja z prawomocnością decyzji ówczesnej Rady Najwyższej pozostaje niejasna aż do teraz. W 2009 roku, Łukaszenka odmówił udziału w szczycie OUBZ w Moskwie z powodu rozgorzałej „wojny mlecznej” z Rosją. Podobny krok podjął w maju 2013 roku przy okazji nieformalnego szczytu w Kirgistanie, w związku z historią wokół udzielenia azylu zbiegłemu prezydentowi kraju Kurmanbekowi Bakijewowi.
Jednak, mimo wszystko emocje zostały powstrzymane, a Organizacja Traktatu o Bezpieczeństwie Zbiorowym Organizacji Traktatu o Bezpieczeństwie Zbiorowym wciąż istnieje. Najprawdopodobniej tak samo zostanie zakończony obecny demarche Łukaszenki.
Wydaje się, że pomimo licznych wypowiedzi liderów tej militarnej organizacji nt. jej super skuteczności, jest mało prawdopodobne, że sami oni wierzą w to co mówią, a zatem nie przywiązują wagi do tego rodzaju afrontów (jak Łukaszenki).
Można się zgodzić, że do pewnego stopnia OUBZ zaczyna przypominać rozpadły ponad ćwierć wieku temu Układ Warszawski. Ale tylko w miniaturze, mając na uwadze, że tylko Grupa Wojsk Radzieckich w Niemczech liczyła pół miliona żołnierzy wyposażonych w dużą ilość sprzętu. Na tym tle, tworzące podstawę dla Sił Zbiorowych Szybkiego Reagowania pododdziały OUBZ wyglądają, delikatnie mówiąc, niezbyt przekonująco.
Główny sojusznikiem – największym zagrożeniem?
Wątpliwe jest raczej, że oficjalny Mińska poważnie liczy na pomoc OUBZ w zapewnieniu jej bezpieczeństwa wojskowego. Jeszcze do niedawna, o wiele ważniejsza była dla niego bezpośrednia współpraca w tej dziedzinie z Rosją w ramach „Państwa Związkowego”.
Oczywiście, zachowuje ono nadal swoje znaczenie, ale teraz wyraźnie pojawiły się nowe okoliczności, które wydaje się, nieco zdezorientowały władze białoruskie.
Chodzi oczywiście o aneksję Krymu i działania Rosji w południowo-wschodniej części Ukrainy. Ponadto, w ostatnim czasie zmieniły się poglądy białoruskiego reżimu w relacjach z Zachodem. Przynajmniej dawna retoryka wojujący ustąpiła miejsca wezwaniom do „pełnej współpracy”.
Znamienny jest fakt, że Łukaszenka w przeszłości chcąc uniknąć „budowania jednobiegunowego świata z ustanowieniem dyktatury jednego mocarstwa”, jako główny cel OUBZ określał przeciwstawienie się NATO. Z drugiej strony, Władimir Putin, prowadzący wówczas politykę zbliżenia z Zachodem, nie wspierał tej inicjatywy. Oficjalnie według Kremla, OUBZ skupiała się przede wszystkim na walce z terroryzmem.
Teraz, jak widzimy, sytuacja zmieniła się diametralnie. Stosunki Kremla z Zachodem pogorszyły się, a Mińsk aktywnie buduje mosty.
Dalsze stosunki Białorusi z Europą zależą od czynnika rosyjskiego
Wydaje się, że najbardziej na świecie białoruskie władze obawiają się teraz nieprzewidywalnego zachowania swojego „głównego sojusznika” – Rosji. Za poparciem tej tezy przemawia upór, z jakim odmawiają rozmieszczenia na Białorusi rosyjskiej bazy lotniczej. Nie wykluczone, że obserwowana w ostatnich miesiącach konfrontacja z Rosją na kilku frontach jednocześnie, spowodowana jest właśnie próbą wymuszenia przez Kreml udostępnienia bazy na zachodzie tego kraju.
Jednakże, Mińsk nie może na przykład wycofać się z mających odbyć się w 2017 roku wspólnych z Rosją potężnych manewrów wojskowych „Zachód 2017”. Chciałoby się mylić, ale trudno uznać za bezzasadne argumenty analityków dotyczące zagrożeń, wynikających z przeniknięcia na terytorium Białorusi ogromnej liczby wojsk rosyjskich – w związku z udziałem w manewrach.
Czy brany jest przez Moskwę siłowy scenariusz dla Białorusi?
Ogólnie rzecz biorąc, sytuacja rozwija się bardzo intensywnie, przy czym mniej lub bardziej akceptowalnego wyjścia nie widać. Jest to wynikiem faktycznego odrzucenia postanowień zapisanych w Konstytucji RB, że celem Białorusi jest dążenie do neutralności państwa. Tymczasem przez ponad dwie dekady, polityka zagraniczna oparta była na zupełnie innych zasadach. Mińsk pogłębiał wciąż swoją zależność od Kremla, w tym w sferze wojskowo-politycznej. Teraz okazuje się, że sprowadziło to na kraj wielkie niebezpieczeństwo. Niestety.
Kresy24.pl/naviny.by
4 komentarzy
observer48
5 stycznia 2017 o 14:26Baćka gra na bankructwo kacapii
ltp
5 stycznia 2017 o 14:46To jest problemem RB i UA, że po rozpadzie cccp nie przeprowadzono w tych państwach desowietyzacji i odszczurzenia (odruszczenia).
SyøTroll
5 stycznia 2017 o 15:26@ltp, jak zaczynasz to kończ, chodzi ci po prostu o amerykanizację i antyrosyjski fanatyzm. Nie przeprowadzili bo nie widzieli zagrożenia, dopóki ich zachodni sąsiedzi, czyli my, nie wsparli antyrosyjskiej histerii na Ukrainie, a teraz się obawiają, że zrobimy im to samo u nich, w celu odzyskania „polskich Kresów”, „z przyjaźni”. To tylko my chcemy mieć więcej celów na swoim terenie, oni jeszcze nie zgłupieli.
Luk
5 stycznia 2017 o 19:55Nie przeprowadzili odruszczenia bo byli przesiąknięci i na takiej Białorusi wciąż są przesiąknięci rosyjską agenturą.
Nikt w Polsce oprócz promoskiewskich środowisk chcących nas skłócić z Litwą, Białorusią i Ukrainą nie wzywa do „odzyskiwania Kresów”.