W nocy 11 czerwca w górach regionu ałagirskiego w Republice Osetii Północnej Federacji Rosyjskiej rozbił się bombowiec Su-34. I choć rosyjskie władze oficjalnie podały, że przyczyną katastrofy samolotu wykonującego lot ćwiczebny była awaria, to jednak – jak zauważają eksperci „Defense Express” – wszystko to wygląda bardzo podejrzanie.
„Po pierwsze, miejsce i czas takiego rzekomego lotu ćwiczebnego to Góry Kaukazu, 15 km od granicy z Gruzją. A nocne loty w górach nie są przewidziane w regulaminach ćwiczeń, bo mowa o górach wysokich w tym rejonie na 3-5 km. Co więcej, w strefie przygranicznej nigdy nie przeprowasdza się lotów szkoleniowych” – czytamy w artykule „Defense Express”.
I choć rosyjscy korespondenci wojskowi poinformowali, że samolot leciał na inne lotnisko, to jednak biorąc pod uwagę informację Federacji Rosyjskiej, że samolot wystartował z lotniska pod Mozdokiem, opcja ta nie wytrzymuje krytyki – twierdzą eksperci.
Faktem jest, że na południe od Mozdoka nie ma ani jednego rosyjskiego lotniska wojskowego. Nawet jeśli mowa o locie na lotnisko „Chankała” pod Groznym, to jest ono położone z dala od miejsca katastrofy samolotu.
Eksperci twierdzą również, że należy całkowicie odrzucić możliwość utraty nawigacji przez pilotów.
„W końcu mówimy o bombowcu frontowym Su-34, gdzie te systemy są zarezerwowane [zdublowane – red.], a za orientację odpowiada drugi członek załogi. Co więcej, nawet jeśli o tym wszystkim zapomnimy, trzeba naprawdę chcieć pomylić step na północy z górami na południu” – czytamy w artykule.
Również w Federacji Rosyjskiej relacjonowano tę katastrofę raczej „skąpo”. I jak dotąd nie są nawet znane nazwiska pilotów, nie tylko na poziomie oficjalnym, ale nawet w specjalistycznych zasobach.
„Ale wszystko można uczynić znacznie bardziej logicznym, jeśli założymy, że chodziło o próbę ucieczki rosyjskich pilotów na Su-34, a następnie nocny lot w górach, który zakończył się uderzeniem samolotu w górę w pobliżu wsi Gornyj Dzuarikau. Bo chodziło o próbę ukrycia się przed własnymi radarami i ucieczka wyjaśnia tak naprawdę ten niebezpieczny lot” – mówią eksperci.
Ponadto miejsce katastrofy wskazuje dość logiczną drogę ucieczki z Federacji Rosyjskiej do Turcji.
Abstrachując od faktu, że Osetia Południowa jest okupowana przez Federację Rosyjską, to przez terytorium kontrolowane przez Gruzję trzeba pokonać zaledwie 95 km. A w przypadku Su-34 nawet w warunkach lotu na małej wysokości jest to około 270 sekund, twierdzą eksperci.
„Defense Express” przypomina również, że w czasach sowieckich radzieccy piloci dość regularnie uciekali do Turcji. Pierwszy przypadek miał miejsce jeszcze w 1948 r. W sumie było osiem takich prób, z czego pięć zakończyło się sukcesem – ostatnia przed rozpadem ZSRR w kwietniu 1991 r.
Opr. TB, defence-ua.com
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!