W Ussuryjsku na Dalekim Wschodzie Rosji aresztowano miejscowego robotnika Antona Tiuriszewa, który rok temu ośmielił się zadać prezydentowi Rosji Władimirowi Putinowi niewygodne pytanie.
Chodziło o zaległe wypłaty dla budowniczych tamtejszego kosmodromu „Wostocznyj”. Przedsiębiorstwo TMK, które go wznosiło rozkradło środki i zbankrutowało, pozostawiając robotników bez wypłat za wiele miesięcy pracy.
Przy okazji wyszło na jaw, że środki rozkradzione przy budowie kosmodromu wylądowały w jednej z cypryjskich spółek, której beneficjentem jest wicepremier Dmitrij Rogozin, odpowiedzialny m.in. za rosyjski przemysł kosmiczny.
Zdesperowani robotnicy ogłosili głodówkę protestacyjną, pisali petycje do władz – nic nie pomagało. W końcu jeden z nich – Anton Tiuriszew postanowił wykorzystać poprzednią „gorącą linię” z prezydentem Putinem, żeby zapytać w transmisji na żywo kiedy budowniczy kosmodromu dostaną należne im wypłaty.
Pytanie to wprawiło Putina w spore zakłopotanie i zmusiło do publicznego złożenia obietnicy, że „osobiście zajmie się tą sprawą”. Minął jednak rok, a zaległych wypłat jak nie było – tak nie ma. Na początek marca zaległości te wynosiły 117 mln rubli, czyli prawie 1,7 mln USD.
W tej sytuacji robotnicy z Ussuryjska pod wodzą Tiuriszewa postanowili w rocznicę złożenia tamtej obietnicy przez Putina rozpocząć masową akcję protestacyjną. W środę wieczorem policja „zaprosiła” jednak Tiuriszewa na rozmowę, a kiedy się pojawił – został aresztowany.
Oprócz próby zorganizowania nielegalnego protestu zarzucono mu także, że przeklinał na posterunku, przez co trzeba było 4 razy przepisywać od nowa protokół przesłuchania. W końcu zamknięto go w areszcie. Mężczyzna poinformował niezależną „Nową Gazetę”, że rozpoczyna tam głodówkę protestacyjną.
Dla porządku dodajmy, że Dmitrij Rogozin nadal jest wicepremierem, a Putin po raz kolejny występował w czwartek w szopce pod nazwą „bezpośrednia gorąca linia z obywatelami”. Tyle, że teraz już znacznie lepiej wyreżyserowanej przez służby propagandowe, żeby nie powtórzył się skandal sprzed roku i jakiś „kolejny Tiuriszew” nie zadał prezydentowi niewygodnego pytania.
Według zapowiedzi Putina z kosmodromu „Wostocznyj”, którego budowa stanęła w miejscu, miały startować rosyjskie misje załogowe na Księżyc, na Marsa „i na inne obiekty kosmiczne”.
Czytaj także: Putin ma kosmiczny problem: Rosja na Marsa raczej nie poleci i Łukaszenka chce lecieć z Putinem na Marsa!
Kresy24.pl
1 komentarz
jubus
14 kwietnia 2016 o 19:59Eeee, a ja myślałem, że to go na żywo capnęli, zaraz po zadaniu niewygodnego pytania. Skoro rok musiał czekać, to znaczy, że Putin miał serce albo jakiś urzędnik lub prokurator celowo opóźniał aresztowanie.