Rosyjski wywiad wojskowy znalazł głównego winnego ostatnich kolosalnych wpadek.
W minioną sobotę w ministerstwie obrony odbyła się poufna narada mająca wyjaśnić przyczyny tych niepowodzeń. Wśród nich na pierwszym miejscu znaleziono „skrajna niekompetencja”, następnie „niewyobrażalne niedbalstwo”, „debilizm” i „brakowało tylko, żeby budionówki na głowy założyli” (budionówka to szpiczasta czapka Armii Czerwonej z czasów rewolucji).
Za głównego winowajcę uznano pracującego pod dyplomatycznym przykryciem w Holandii pułkownika Konstantina Bachtina, który okazał się dobrym kolegą „truciciela” z Salisbury, pułkownika Anatolija Czepigi vel Rusłana Boszirowa.
Z przecieków jakie dotarły do mediów analiza pracy grup dywersyjnych przeprowadzona podczas narady wyjawiła nieprzestrzeganie przez agentów i ich przełożonych elementarnych zasad szpiegowskiej roboty. Kontaktowali się ze sobą otwartym tekstem za pomocą publicznych sieci. Według słów informatora „holenderski kontrwywiad kontrolował ich od samego początku. Przede wszystkim podsłuchiwali telefon drugiego sekretarza naszej ambasady Kosti Bachtina, który kontaktował się z Centralą i uzgadniał szczegóły operacji. Odpowiadał za techniczną stronę operacji i przekazał tym durniom potrzebne urządzenia. W najbliższym czasie wezwą go do Moskwy i możliwe, że zerwą mu nie tylko pagony.”
Nikt nie ma wątpliwości, że w GRU nadchodzi wielka czystka.
Adam Bukowski
2 komentarzy
observer48
9 października 2018 o 20:14Aż się ciśnie na usta okrzyk pani komisarz UE Elżbiety Bieńkowskiej z restauracji 'U Sowy”: „Ale jaja!”
wawiak
5 maja 2020 o 02:26uju muju dzikie węże a walizka po peronie skaczet 😛