Brytyjski rząd opublikował wczoraj oświadczenie w sprawie wirusa NotPetya, w którym odpowiedzialność za ten cyberatak przypisano rosyjskiej armii. Podobne oświadczenia opublikowały władze USA i Australii.
„Ten hakerski atak pokazał brak szacunku dla ukraińskiej suwerenności. Zakłócił też działanie wielu instytucji w całej Europie. Straty można liczyć w setkach milionów funtów. Kreml postawił się w bezpośredniej opozycji wobec Zachodu, ale to nie jest jedyna możliwa droga. Wzywamy Rosję, aby zrealizowała swoje zapewnienia o byciu odpowiedzialnym członkiem społeczności międzynarodowej, a nie próbowała ją potajemnie osłabiać” – oświadczył wiceminister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii lord Tariq Ahmad.
„W czerwcu 2017 r. rosyjskie wojsko rozpoczęło najbardziej niszczycielski i kosztowny cyberatak w historii. Był to także bezwzględny i nieselektywny cyberatak, który spotka się z międzynarodowymi konsekwencjami” – oświadczył Biały Dom.
Również Australia o ten cyberatak oskarżyła Rosję, ucierpiały bowiem także jej instytucje i obywatele.
Co na to Rosja? Tuba propagandowa Kremla Sputnik, publikująca w wielu językach, opublikowała oświadczenie Bogdana Bezpalko członka Rady do spraw Relacji Międzyetnicznych przy Prezydencie Rosji, który stwierdził: – Jest to po prostu kolejny atak wścieklizny informacyjno-medialnej, noszący rusofobiczny charakter, który jest ewidentnie związany z wyborami w naszym kraju.
Wirus o nazwie NotPetya (znany także jako ExPetr) aktywował się w czerwcu 2017 r. Był on uaktualnioną wersją znanego już od marca 2016 roku wirusa Petya Atak polegał na zaszyfrowaniu tysięcy komputerów. Za ich odblokowanie przestępcy żądali okupu. Jeśli nie było okupu, a dane przepadały bezpowrotnie. Podobnie działał wius WannaCry i właśnie wcześniejszy Petya. Z tym, że NotPetya wzbudził reakcje polityczne dlatego, że uderzył głównie w Ukrainę, a przede wszystkim w tamtejszy system bankowy, elektrownie i ciepłownie, telekomunikację, administrację rządową, czy metro w Kijowie. Sparaliżowanych zostało także część komputerów monitorujących skażenie radioaktywne w nieczynnej elektrowni atomowej w Czarnobylu. Na świecie zarejestrowano pojedyncze ataki wirusa NotPetya we Francji, Niemczech, Rosji, Wielkiej Brytanii, wspomnianej Australii czy Polsce. Jeśli chodzi o Polskę, to przypomnijmy, że minister obrony RP w październiku zeszłego roku mówił, że Polska odpiera rosyjskie cyberataki. Po dzisiejszych oświadczeniach Wielkiej Brytanii, USA i Australii staje się jasne, że ta wypowiedź była związana właśnie ze sprawą NotPetya.
Ucierpiały komputery należące do firm, które prowadzą działalność biznesową na Ukrainie albo takich, które z takimi firmami współpracują. Złośliwe oprogramowanie rozprzestrzeniało się bowiem za pomocą aktualizacji do aplikacji MeDoc służącej do wystawiania faktur i rozliczeń podatkowych na Ukrainie. Eksperci ds. cyberbezpieczeństwa podejrzewają jednak, że żądania okupu były tylko przykrywką dla prawdziwego celu ataku hakerów. Mogło chodzić albo o sparaliżowanie ukraińskich systemów komputerowych, albo kradzież z nich cennych danych.
Oprac. MaH, euractiv.pl, tvp.info, sputniknews.com
fot. CC BY 4.0
2 komentarzy
Sokolnik
17 lutego 2018 o 21:25Rosję już dawno powinno się odłączyć od globalnej sieci internetowej, terrorysta międzynarodowy taki jak Rosja, Iran czy Korea Północna, musi się liczyć z możliwością kary i sankcji, ciekawe jak wtedy by zaśpiewali?, chyba tylko falsetem bo takiego uścisku za яйца nie wytrzyma żadne państwo w obecnym świecie, nawet Rosja, czyli „Ban na wszystko” od bankowości po zbrojeniówkę i nowoczesne technologie w każdej dziedzinie życia.
Pozdrawiam
obserwator
26 listopada 2018 o 10:28To także informacja dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą, w czym kryptowaluty są niezastąpione, LOL. Niepotrzebna walizka z kasą, niepotrzebne łatwe do prześledzenia transfery bankowe.