Chcielibyśmy opowiedzieć o pani Hannie Michalewicz, którą w okresie świątecznym wolontariusze Centrum Polskiej Kultury „Odra-Niemen-Dniestr” odwiedzili z darami. Pani Hanna urodziła się 27 września 1923 roku, ma 101 lat i jest najstarszą Polką mieszkającą we wsi Łuki pod Samborem w obwodzie lwowskim.
Jest także jedną z nielicznych Polaków, którzy pozostali w tej miejscowości. W rodzinie było czworo dzieci, Hanna była najstarsza. Pani Hanna ma obecnie dużą rodzinę: dwoje dzieci – córkę Janinę i syna Henryka, czworo wnuków, dziewięciu prawnuków i dwóch praprawnuków. Opiekuje się nią jej córka Janina.
– Jest tam teraz czarne pole, nic tam nie rośnie, wszystko zostało wykarczowane i nikt tam nie mieszka, i nic tam nie ma. Dawniej było tam kilka domów, w których mieszkali Polacy, były straszne czasy, wszystkie domy zostały spalone, a Polacy, aby się uchronić, musieli porzucić te tereny – opowiada Nadia, wnuczka pani Hanny.
Na ścianie w chacie pani Hanny wisi piękny obraz Matki Bożej, który pani Hannie udało się uratować ze spalonej chaty.
Brat pani Hanny, wyjechał do Polski, kiedy miała 13 lat. Nie miała z nim kontaktu od dłuższego czasu. Z powodu choroby, którą nabyła po ciężkiej pracy, do Polski nie wyjechała, zostając z rodzicami. Mieszkając w wiosce musiała pracować na polu, w kołchozie, przy gospodarce w domu. Miała trudne życie. Ukończyła tylko dwie klasy, potem na naukę nie było czasu. Chodziła do kościoła, który w 1948 roku został zburzony przez sowietów, a na jego miejscu została zbudowana cerkiew. Przy niej z kamieni po kościele została zbudowana kapliczka, na której umieszczono tablicę z napisem „Wasz smutek – na radość się obróci. Cząstki świątyni zburzonej w 1948 roku”. Napis na tablicy w języku polskim i ukraińskim przypomina, że niegdyś był tu kościół. Cerkiew jest otwarta dla każdego – dodaje wnuczka – a najbliższy kościół teraz mamy w Rudkach. Jeszcze w wieku 95 lat babcia jeździła do kościoła, teraz zdrowie jej nie pozwala. Już prawie nie słyszy. Zawsze do kościoła jeździliśmy razem, to właśnie ona mnie z bratem nauczyła modlić się po polsku. Modli się w domu, do tej pory pamięta modlitwy po polsku. Od rodziny z Polski na święta w prezencie otrzymała różaniec.
Podczas gdy wnuczka opowiada, pani Hanna zaczyna się modlić. „W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego…”.
W pokoju nastaje cisza, nikt nie śmie przerywać, wszyscy razem się modlimy. Na pożegnanie zaśpiewaliśmy dla pani Hanny „200 lat” życząc jej dużo zdrowia.
Miłość do Polski pani Hanna przekazała swoim dzieciom i wnukom. Wnuk pani Hanny, Andrzej Petriw obecnie jest wiceprezesem Regionalnego Towarzystwa Kultury Polskiej Borysławia. To właśnie od nich otrzymaliśmy kontakty do Pani Hanny Michalewicz, do której na pewno jeszcze przyjedziemy.
Krystyna Frołowa-Fadejczuk/Prezes Centrum Polskiej Kultury Odra-Niemen-Dniestr
kuriergalicyjski.com
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!