Rosja podjęła działania militarne w odpowiedzi na zwiększenie obecności NATO w Europie, głównie na wschodniej flance Sojuszu. Odpowiedź Moskwy będzie asymetryczna i skuteczna – oświadczył w czwartek stały przedstawiciel Rosji przy NATO, Aleksandr Gruszko.
Największym zagrożeniem są dla Rosji działania Sojuszu w rejonie państw bałtyckich, w pobliżu obwodu kalingradzkiego, więc to na tym odcinku Moskwa skupi swój potencjał ofensywny. Jego celem będzie likwidacja znajdującej się tu wojskowej infrastruktury NATO – zapowiada cytowany przez rosyjskie media dyrektor Centrum Badań Społeczno-Politycznych Władimir Jewsiejew.
Według Jewsiejewa, siłą „pierwszego ciosu” Rosji będą zmotoryzowane jednostki piechoty i Wojska Powietrznodesantowe, które „zmiotą z powierzchni ziemi” NATO-wską infrastrukturę w krajach bałtyckich, uniemożliwiając tym samym przemieszczenie sił NATO na terytorium Rosji.
Ale na tym Moskwa poprzestać nie zamierza. Kolejnym krokiem mają być naloty i atak rakietowo-bombowy na bazy NATO. „Z baz Sojuszu nie zostanie kamień na kamieniu” – odgraża się Jewsiejew.
Moskwa nie ograniczy się do unicestwienia przeciwnika w trzech państwach bałtyckich. Kolejnym strategicznym krokiem będzie – według Jewsiejewa – osiągnięcie dominacji w przestrzeni powietrznej nad Polską, aby uniemożliwić próby odbicia już zdobytych przez Rosję przyczółków.
Powiedziawszy „A”, Rosja będzie musiała powiedzieć również „B”. Zanim Amerykanie zdążą zareagować, a bez nich armie wszystkich krajów europejskich razem wziętych są dla Rosji, w ocenie Jewsiejewa, jedynie sparingpartnerem, rosyjska flaga będzie już powiewać nad kwaterą główną NATO w Brukseli, a Rosja – dyktować swoje warunki „partnerom” z pozycji siły.
Bo przecież Stany Zjednoczone nie ośmielą się użyć broni jądrowej przeciwko rosyjskim wojskom. Dał to wyraźnie do zrozumienia prezydent Barack Obama, który niemal na kolanach błagał Moskwę o to, by nie ignorowała szczytu jądrowego – wywodzi Jelisiejew, podkreślając, że na te błagania Rosja odpowiedziała jednoznacznym „nie”.
Sczyt Bezpieczeństwa Nuklearnego, którego celem jest zapobieganie terroryzmowi nuklearnemu rozpoczął się dzisiaj w Waszyngtonie z udziałem delegacji z ponad 50 państw. Po raz pierwszy nie będzie na nim Rosji.
Kresy24.pl
34 komentarzy
el putlero
31 marca 2016 o 12:16Kiedy ta Rosja przestanie być imperialnym państwem bez soft power ? Myślą jak państwa z XIX lub XVIII wieku. Dziś wojna jest głupotą a sianie niepokoju nie wpływa na zamożność społeczeństwa.
Maciek
31 marca 2016 o 17:39Wojny będą zawsze i ta następna zbliża sie wielkimi krokami możesz mówić że to głupota ale oni inaczej uważają , od ciebie zależy czy bedziesz do nich strzelał czy nie
Paweł
31 marca 2016 o 20:17no i jak zwykle winni wszystkiemu będą Polacy, to oni prowadzą agresywną politykę wobec Rosji i to oni jak najbardziej nalegają na stałe bazy w wschodniej europie plus tarcze antyrakietowe, Polakom jak zwykle wojny się zachciało i wyjdą na tym jak zwykle…chyba że to wszystko to tylko Rosyjskie straszenie, ale Rosja cały czas mimo kryzysu wydaje bardzo duże pieniądze na zbrojenie i w jakimś celu to robi i nie jest powiedziane że jakiegoś ataku militarnego na Europę nie dokona…
SyøTroll
1 kwietnia 2016 o 08:58No a niby który kraj unijny najbardziej gardłował za „sankcjami”, i najbardziej chce ich utrzymania. Kto potrzebuje natowskich baz do obrony przed społeczeństwem, i jakąś kolorową rewolucją, tym razem dla odmiany zrobioną/finansowaną przez FR (już się tego dwa lata temu nauczyli) ?
Karol Nowacki
2 kwietnia 2016 o 14:45Putin musi sobie zdawać sprawę z tego, że takie działanie doprowadzi do rozerwania Rosji. Amerykanie nie mają interesu w tym aby ulegać agresywnym szantażom. Co do pól naftowych w Arktyce, to Rosja jeszcze nie zacząwszy eksploatacji, będzie musiała się wynosić. Jak zginie świat to także nie będzie ruskiego mira. Pokonanie Stanów było jest i będzie poza zasięgiem Putina i jego następców.
iks
31 marca 2016 o 12:26Nooo jeżeli powiedzą A, to na pewno też i będą chcieli powiedzieć B. Taka prawda. Natomiast czy powiedzą A, to zależy od wielu rzeczy. Np. jak ściągną tutaj jakieś naprawdę konkretne siły, to co zrobią jakby nagle u Chińczyków zrobił się ruch na granicy ? Mają baaaardzo duży kraj i doskonale wiedzą, że nikt tutaj nie ośmieli się ich atakować. Czy przypadkiem z armią nie jest tak jak z kołdrą w łóżku bardzo wysokiej osoby? Jak naciągnie na uszy, to nogi wystają?
miki
31 marca 2016 o 14:30Słusznie to napisałeś-Rosjanie istotnie mają za krótką kołderkę………na całe ciało nie starczy 🙂 W zasadzie to już obecnie gołe stopy wystają na Dalekim Wschodzie, w momencie przerzutu większych sił trzeba je stamtąd właśnie zabrać i nogi będą gołe aż po same j.ja hahahhhaaaaaaaa Jest takie powiedzenie-krowa która dużo ryczy mało mleka daje. Zresztą niebawem będą musieli ciąć budżet armii na ten rok może wówczas zejdą nieco na ziemię.Tak w zasadzie to jedynym ich atutem jest wyjątkowa słabość zachodnich polityków, tak samo było z Hitlerem.Liczę na to że zanim zacznie się coś złego dziać dojdzie do rewolucji w Rosji-sytuacja do tego dojrzewa.
mruwa
31 marca 2016 o 12:30AAAAAHAHAHAHAHAHAHHAAAAAA Psychicznie chory kraj i psychicznie chorzy rządzący tym wielkim ciemnogrodem !!!
Brak słów ……………………..
Michał Mieczysław
31 marca 2016 o 12:54Obrona wg Moskala, czyli prostacka napaść na kraje bałtyckie, poprzedzona niszczeniem tych krajów przez swoją 5tą kolumnę.
Typowe.
Tadeusz
31 marca 2016 o 13:03Tym „wypowiedzeniem wojny”Rosja jeszcze raz potwierdziła swe imperialne plany wobec Europy Wscoodniej i Centralnej. Jeszcze został ktoś nieprzekonany, że to Putinowska Rosja jest największym zagrożeniem dla pokoju na całym świecie? Rosja próbuje zastraszyć świat, lecz z tego wystąpienia wynika, że naprawdę boi się siły NATO i USA. Dlatego, żeby zachować pokój należy jeszcze rozszerzyć i wzmacniać Sojusz Północnoatlantycki.
SyøTroll
1 kwietnia 2016 o 09:17A czemu niby nasz „sojusz obronny” stosuje „żywe tarcze” ? Po to żeby uniemożliwić Rosji atak, sobie zostawiając swobodę działania. „I dlatego należy wzmacniać i rozszerzać Sojusz Północnoatlantycki”.
ltp
31 marca 2016 o 13:06Mogą sobie tą swoją flagę powiesić gdzieś na sraczu na Uralu . Tam będzie jej bezpiecznie
jpt
31 marca 2016 o 13:49tam bedzie ich glowna kwatera 🙂
Szary Wilk
31 marca 2016 o 13:08Ruchy myślą że NATO to jakieś barany. Oni będą niszczyć rakietami ich bazy i wojska a NATO będzie stało z podniesionymi rekami i płakało.
jpt
31 marca 2016 o 13:50Jewsiejew ale masz glupie nazwisko, zmien lekarza półpanku
gość
31 marca 2016 o 14:01tu widać wyraźnie że Rosja ma zamiary ekspansji na Europę skoro jej flaga ma powiewać w Brukseli. ktoś na te bandę musi pracować bo im się nie chce.
pol
31 marca 2016 o 14:10Fantazja rosian niezna granic .
tagore
31 marca 2016 o 14:33W ciągu kilkudziesięciu lat miałem okazję czytać i słyszeć takie pogróżki wielokrotnie, Moskwa to lubi ,od razu czują się silniejsi.
JURIJ RUSKI BANDYTA
31 marca 2016 o 16:25DODAJĄ SOBIE NAWZAJEM OTUCHY – POTRZEBA IM TEGO BO KREMLOWSKA SITWA WALI SIĘ NIEMIŁOSIERNIE… })
JURIJ RUSKI BANDYTA
31 marca 2016 o 16:05CZYLI BĘDĄ ŻALI NA KOSZT PODATNIKA BIAŁORUSKIEGO – NATO DO WOJNY SIĘ NIE SZYKUJE A KREML GNIJE GDY NIE MA WOJNY – PIĘKNA POLITYCZNA PUŁAPKA NA SOWIECKIEGO ŻULA… })
Jaksar
31 marca 2016 o 16:13no nie, no… w Rosji mają takich samych marzycieli jak w Polsce 😉
Co do pogróżek, cóż słyszymy je od czasów kiedy Polska, Czechy, Słowacja i Węgry przystąpiły do NATO.
W Rosji są ludzie którzy na zamówienie, dla dodania ducha sobie i tej marzącej o nowym sovieckim imperium publice, sprzedają popżulistyczną wizję potęgi Rosyjskiej. Prawda jest taka, będzie chciało NATO chronić kraje na wschgodzie Europy to Moskwa nie ruszy palcem by realnie zagrozić egzystencji czy to Litwy, Estoni czy Łotwy. Wojna pomiędzy Rosją a NATO to nie taka wojna jaką prowadzi Putin w Donbasie a kraje Bałkańskie to nie Krym i osamotniona Ukraina.
Rosjanie muszą wziąść pod uwagę, że w razie wojny z NATO musieli by rozdzielić swoje dywizje na wszystkie granice z krajami należącymi do NATO i krajami z NATO ściśle współpracującymi (Skandynawskie) a na to Moskwa sobie nie może pozwolić. Wojska rakietowe i lotniczte nie będą skoncentrowane na granicy z Rosją, uderzą z morza, Niemiec, Zachodniej Polski, Turcji, Włoch, Gruzji już po pierwszym ataku na kraje Bałtyckie. Rozbicie Armi na tyle frontów to koniec moskiewskiej dominacji nawet w ościennych krajach, utrata terenów do których mają roszczenia inne kraje w tym Chiny, łakome na kraj nadmorski i Władywostok (powoli zasiedlający ten region chińczykami). Przyopuszczam, że w przeciągu trzech dni od inwazji na kraje Bałkańskie, wojska Polskie zajmą cały teren Królewca a Białoruś w obliczu katastrofy wystąpi z sojuszu z Moskwą.
Nie sądzę by Rosjanie byli tacy głupi i użyli broni atomowej czy innej masowego rażenia, bo w tej sytuacji ich koniec byłby jeszcze szybciej przesądzony !
Ważne jest jednak, by Rosjanie nie przejęli kontroli nad Ukrainą..ten kraj musi być niezależny, pro-europejski i związany gospodarczo i militarnie z Polską na tyle na ile się da !
observer48
31 marca 2016 o 18:37Świetna analiza. Nic dodać, nic ująć.
LUKI
31 marca 2016 o 21:51gratuluje napisania super analizy:)
Mirek2321
1 kwietnia 2016 o 07:07Zgadzam się
Michał Mieczysław
1 kwietnia 2016 o 08:36Bardzo dobry tekst, nawet starzy komuniści zdawali sobie z tego sprawę i dali sobie spokój. Prawdopodobnie pisałeś to pierwszy raz, bo piszesz Bałkańskie zamiast Bałtyckie, ale to nic.
SyøTroll
1 kwietnia 2016 o 09:31Panie Jaksar, bez demagogii proszę. Nie o to chodzi by Rosjanie „nie przejęli kontroli na Ukrainą” tylko by nie odzyskali wpływów w całej Ukrainie. Ukraina jako swoiste kondominium wpływów, może się okazać korzystniejsze dla bezpieczeństwa europejskiego.
Ważne by obrony części wpływów, przez FR, nie nazywać również imperializmem rosyjskim.
Dobrze by było, gdyby Ukraina była, pro-europejska gospodarczo i pod względem standardów, ale militarnie niezaangażowana w ramach NATO.
ON 44
31 marca 2016 o 16:25Kraje Bałtyckie to kto wie, jednak atak na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej skończy się zagładą całej ludzkości, USA, czy Rosja czy nawet Chiny nie ważne kto, ale będzie to początek i zarówno koniec argademonu nuklearnego. Nie będzie zwycięzców bo przegrani pociągna cała ludzkośc ze sobą w nicośc, to będzie koniec ludzkości wedle zasady jeżeli toniemy to toną z nami wszyscy.
observer48
31 marca 2016 o 18:35Zanim kacapy dotrą do Warszawy, o ile w ogóle im się to uda, Chińczycy będą na Uralu, a być może nawet w Moskwie. Chińska armia liczy więcej trzeżwych i uzbrojonych po zęby zołnierzy, niż cała etniczna kacapska populacja Federacji RoSSyjskiej.
LUKI
31 marca 2016 o 21:46O JAAA JAKI SZAŁ PAŁ W KOMENTARZACH:) HAHAHA SUPER WRESZCIE WOLE MILIARD RAZY USA NIŻ BOLSZEWIKÓW… TYLE LAT NASZ NARÓD PRZEZ NICH WYCIERPIAŁ…. KACAPY SIĘ MOGĄ ZBROIĆ W OBWODZIE I NA BIAŁORUSI A NATO NIE MOŻE?? BOLSZEWIKI JESTEŚCIE ZEREM… PRZEGRACIE KAŻDĄ BITWĘ A WIECIE DLACZEGO?? BO 3/4 ŚWIATA WAS NIENAWIDZI!!!!
SyøTroll
1 kwietnia 2016 o 09:03No co chcecie, to bardzo prawdopodobny scenariusz, do którego dojść może o ile dyplomaci obu stron nie zajmą się na poważnie tym problemem.
HAL 9000
1 kwietnia 2016 o 11:44„Odpowiedź Rosji będzie asymetryczna” 😉 Ale przecież Rosja nie ma tyle sprzętu i wojska co NATO więc z tą asymetrycznością mógłby być problem.
iks
1 kwietnia 2016 o 12:05Prawdę mówiąc też jestem zdania aby prowadzić dialog, choć tak naprawdę odnoszę wrażenie, że akurat Rosji na tym nie za bardzo zależy…. no chyba, że nagle zaczęłoby się gardłowanie w drugą stronę tzn, aby sankcje cofnąć. Z drugiej strony jak całe sankcje zostały by cofnięte, to zaraz z Niemcami zaczęliby realizować więcej projektów niekoniecznie zgodnych z naszym interesem. Przesadzać z gardłowaniem nie jest dobrze, ale siedzieć cicho to tez nie wyjście. Na pewno najsensowniejsze wyjście to rozmawiać z nimi i w międzyczasie ładować kasę w naszą armię aby podnosić poprzeczkę i ewentualny koszt „nieporozumienia”, bo ta brygada amerykańska to temat symboliczny i nic więcej.
tom
1 kwietnia 2016 o 14:45Wielki kraj a w nim mało ludzi, żeby to zrobili!!!!!!!!!
obserwator
3 kwietnia 2016 o 19:47Polski to raczej i tak nie dotyczy, bo nikt nie zamierza tutaj budować amerykańskich baz, chyba że obecny obłąkany szef MON zbuduje własną i zatknie na niej amerykańską flagę.
Ostatnio zresztą oczekiwania polskiej strony słabną i nie muszą już to być Amerykanie, wystarczy jakiekolwiek wojsko państw NATO, np. czeskie lub węgierskie (które nawet nie wiadomo po której stronie frontu by stanęło, gdyby doszło do rosyjskiego ataku).