„Z polskim ambasadorem Włodzimierzem Marciniakiem przyjemnie się rozmawia. Oczywiście, jest dyplomatą i dlatego zmuszony jest filtrować swoje publiczne wypowiedzi. Ale nie do końca. Wiadomo, że nawyki z wcześniejszego „przeddyplomatycznego” życia trudno zgubić. A w tamtym życiu był i wydział dziennikarstwa i nauk politycznych, i Szkoła Główna Handlowa, i Instytut Studiów Politycznych PAN. Do tego doktor filozofii i doktor nauk humanistycznych, ambasador Marciniak wspaniale włada językiem rosyjskim i naszą rosyjską rzeczywistość zna nie gorzej niż ojczystą, polską, bo zajmował się Rosją jako zawodowy uczony. Staramy się razem zrozumieć, co dzieje się dziś w relacjach między naszymi krajami” – w taki sposób wprowadza do obszernego wywiadu z ambasadorem RP w Moskwie Włodzimierzem Marciniakiem redakcja „Nowej Gaziety”.
Włodzimierz Marciniak na początku przyznał, że dziś relacje polsko-rosyjskie „nie są tak intensywne jak kiedyś”. I chodzi zarówno o relacje polityczne, jak i gospodarcze. Choć jeśli chodzi o gospodarkę, to polski dyplomata podkreślił, że od 2016 roku wymiana handlowa między Rosją a Polską rośnie i Polska jest w całej UE czwartym partnerem gospodarczym dla Rosji. Większość z tych obrotów przypada jednak na import rosyjskich surowców energetycznych. – Rosja coraz bardziej i bardziej staje się eksporterem dość prostych towarów – powiedział Marciniak.
Dodał, że to rezultat nie tylko ostatnich lat, po aneksji Krymu przez Rosję i ochłodzeniu relacji między Rosją a Zachodem. Marciniak zaznaczył, że wciąż rosną obroty Polski z krajami UE, bo to bardzo ważne dla polskiej gospodarki. Co prawda, według niego, Krym to „przełomowy moment”, ale przypomniał, że wcześniej była katastrofa smoleńska, a relacjom polsko-rosyjskim zaszkodziło zachwowanie władz Rosji po niej. – Nie widzę w bliskiej perspektywie gotowości rosyjskich władz do zrozumienia znaczenia tego problemu, by coś zrobiły dla jego rozwiązania. – powiedział Marciniak.
Na pytanie, co w związku z tym powinna zrobić strona rosyjska, Marciniak powiedział, że powinna „przestrzegać prawa międzynarodowego i zwrócić naszą własność”, czyli wrak polskiego samolotu, który rozbił się 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku z parą prezydencką i 94 innym członkami polskich elit na pokładzie.
– Wydaje mi się, że ważny był jeszcze jeden moment. Oczywiście, w polskim społeczeństwie w ostatnich latach obserwuje się polityczny konflikt o wieloznacznym charakterze. To, jak mi się wydaje, wygląda nie tak, jak często przedstawia się to w mediach, w których obraz sytuacji zwykle się wyostrza. Duża część społeczeństwa w ogóle nie jest w tą polityczną konfrontację zaangażowana. Ale generalnie, przeżywamy bardzo ważny, przełomowy moment w polskiej historii. Mamy i ekonomiczny rozwój, i bardzo ważne zmiany społeczne, redystrybucję zasobów gospodarczych poprzez transfery socjalne itd. Być może mój punkt widzenia jest zbyt pesymistyczny, ale wydaje mi się, że Rosja na to w żaden sposób nie zwraca uwagi, a jeśli zwraca, to jeśli już to tylko w negatywnym kluczu. Tak więc, wydaje się, jeśli można użyć trochę pompatycznych słów, że trajektorie naszego rozwoju się rozchodzą. Coraz bardziej i bardziej przestajmy się rozumieć – powiedział ambasador.
Na pytanie, co uważa konkretnie za rosyjskie zagrożenie, Marciniak odpowiedział, że wystarczy podać fakty: aneksję Krymu z naruszeniem prawa międzynarodowego, a przecież II wojna światowa także poprzedzona została takimi naruszeniami prawa międzynarodowego. Następnie wymienił sytuację w Donbasie oraz regularne rosyjskie manewry wojskowe na dużą skalę, w których ćwiczy się walkę z Zachodem, a do tego nie ma pełnej transparentności w obserwowaniu tych manewrów, do czego przecież zobowiązała się Rosja w traktatach międzynarodowych. Wspomniał aktywność na przykład rosyjskiego lotnictwa w basenie Morza Bałtyckiego, która zwiększa zagrożenia wystąpienia konfliktu przez przypadek
W dalszej kolejności Marciniak był pytany, po co Polsce amerykańska baza i odpowiedział, że to kwestia bezpieczeństwa Polski. Potem dziennikarz wyraził żal, że został zniesiony mały ruch graniczny między Polską a Rosją, obejmujący województwa warmińsko-mazurskie, pomorskie i obwód kaliningradzki. Marciniak zapewnił, że wciąż Rosjanie odwiedzają Polskę, nawet więcej niż wcześniej, mimo obowiązywania zwykłego reżimu wizowego.
Potem rozmowa zeszła na sprzeciw Polski wobec Nord Stream 2. Marciniak powiedział, że jeśli Niemcy stają się głównym pośrednikiem w handlu rosyjskim gazem w Europie, to będzie to miało znaczenie polityczne. I dlatego też Polska uważa Nord Stream 2 za projekt polityczny. Dodał że polskie doświadczenie historyczne jest takie, że takie alianse nie zawsze dla Polski dobrze się kończyły.
Na pytanie o to, czy są jakiekolewiek szanse przynajmniej częściowej normalizacji relacji polsko-rosyjskich Marciniak odpowiedział:
– Trzeba popierać i wznowić polityczny dialog, nawet jeśli nie na wysokim szczeblu. Nasze zaproszenie dla wiceministra spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej z 2016 roku jest wciąż aktualne. Na razie z niego nie skorzystano. Nawet konsultacje na szczeblu departamentów idą bardzo ospale i, przede wszystkim, inicjatywa ciągle jest tylko z naszej strony. Tak samo w dialogu na szczeblu tych instytucji, które zajmują się współpracą ekonomiczną. To znaczy, rozmawiamy tylko o tych obszarach, które są bardzo potrzebne rosyjskiej stronie – kwestie celne, tranzytu drogowego, wzajemne wydawanie decyzji. Na ostatnim forum ekonomicznym w Petersburgu był nasz wiceminister infrastruktury i brał udział w dyskusji panelowej, na której moderatorem był wasz minister transportu (…). Ale ich spotkanie ograniczyło się tylko do kurtuzacyjnego uściśnięcia rąk. Nasz wiceminister mówił o tym, jak rozwijamy infrastrukturę kolejową, a tematem była właśnie infrastruktura kolejowa w kontekście chińskiego projektu „Jedego pasa i szlaku”. Wydawało nam się, że to musi zainteresować rosyjską stronę, więc zdziwił nas fakt, że wystąpienie naszego ministra zostało przyjęte zupełnym milczeniem.
Marciniak wspomniał też o konieczności rozwijania kulturalnego i intelektualnego dialogu, na przykład na szczeblu istniejącej od lat komisji ds trudnych, mimo tego, że ostatnio, jak powiedział „z rosyjskiej strony nie ma zainteresowania rozmową o trudnych sprawach”. Marciniak powiedział, że skoro tak jest, to przecież można rozmawiać o sprawach prostych, i też trudno rosyjską stronę do tego namówić. – Być może na coś czekają – powiedział ambasador Włodzimierz Marciniak.
Wywiad podpisał zastępca redaktora naczelnego „Nowej Gaziety” Andriej Lipskij, ale na zdjęciach z rozmowy z ambasadorem zamieszczonych na portalu gazety, widać też innych jej uczestników.
Oprac. MaH, novayagazeta.ru
fot. moskwa.msz.gov.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!