Zwycięstwo Wojska Polskiego na Litwie i Białorusi w 1919 r. i odbicie Wilna z rąk bolszewickich 19 kwietnia 1919 r. odbijało się ostrą reakcją i represjami wobec Kościoła Katolickiego na terenach zajętych przez moskiewską armię. Szczególnie, z perspektywy historycznej, widać to na Ukrainie.
Jeden z pierwszych, w kwietniu 1919 r. został zaaresztowany w Kijowie ks. Józef Żmigrodzki (1880–1935). Aparat represyjny tylko przypatrywał się księżom i opracowywał metody zwalczania kościoła. Wraz z księdzem Józefem do więzienia trafili parafianie z jego otoczenia. Po kilku miesiącach (w sierpniu 1919 r.) za działalność kontrrewolucyjną CzeKa aresztowało wszystkich księży katolickich z Kijowa. Aresztowano także legendę powstania styczniowego i skazano na 12 lat łagrów.
Mowa tu o ks. Stanisławie Pomirskim, który wówczas skończył 85 lat. Do celi więziennej trafili również proboszcz kościoła św. Aleksandra Teofil Skalski (1877–1958), ks. Piotr Tuszyński (1884–?), ks. Stanisław Żukowski (1868–1947) oraz ks. Franciszek Andruszewicz. Bolszewicy nie ukrywali, że skoro toczy się wojna polsko-bolszewicka, księży potraktowano jako zakładników i zażądano za nich okupu. Kilka dni później, ziemianka z Krasiłowa na Wołyniu Maria Mańkowska herbu Zaręba wpłaciła 300 tys. rubli, po czym duchowni zostali wypuszczeni na wolność.
W ręce bolszewików trafili jeszcze niejednokrotnie, a ich losy potoczyły się różnie. Opowiemy tu o ks. Franciszku Andruszewiczu, którego skazano później na karę śmierci, ale za pośrednictwem władz polskich repatriowano w latach 30. do Polski. Nie ma wzmianek historycznych, że ks. Jan Andruszewicz herbu Doliwa, który był biskupem kijowskim (od 1545), a później łuckim (od 1555) i zmarł w 1567 r. na Wołyniu, był dalekim krewnym ks. Franciszka Andruszewicza. Ale śmiało możemy przypuszczać, że wywodzili się z jednego rodu.
W materiałach przesłuchania księdza w latach 20. zaznacza się, że pochodził ze szlacheckiego rodu Antoniego Andruszewicza i urodził się w 1880 r. w miejscowości Jabłonówka powiatu latyczowskiego podolskiej guberni (obecnie wieś Jabłuniwka w rejonie lityńskim obwodu winnickiego). Po ukończeniu szkoły wstąpił do Seminarium Duchownego w Żytomierzu i w 1906 r. przyjął święcenia kapłańskie. Z Żytomierza młody duchowny został skierowany na parafię do Czerniowiec na Podolu.
Oprócz pracy duszpasterskiej, ks. Franciszek zajął się tu nauczaniem języka polskiego. Pracę pedagogiczną kontynuował na każdej parafii, gdzie w różnych czasach przebywał. W 1910 r. został przeniesiony z Podola do parafii Horbulów pod Kijowem, gdzie pełnił funkcję administratora. Zdolnego księdza niebawem zaproszono do jednej z największych parafii na Ukrainie pod wezwaniem św. Aleksandra w Kijowie, liczącej wówczas 17 tys. osób. Tu od 1918 r. jako wikariusz u boku ks. Skalskiego przebywał do 1920 r.
Właśnie tu został po raz pierwszy aresztowany. Po przeżyciach w 1919 r., ksiądz niebawem został przeniesiony do pobliskiego Fastowa i na jakiś czas czekiści dali mu spokój. 23 sierpnia 1925 r. miejscowy polski komunista z Fastowa napisał do szefa Państwowego Zarządu Politycznego (odpowiednik późniejszego NKWD) w Białej Cerkwi podanie, że proboszcz fastowski ks. Andruszewicz głosi z ambony antyradzieckie i szowinistyczne poglądy.
Reakcją na taką informację było rozporządzenie o wysłaniu na parafię osoby, mówiącej po polsku, która miała brać aktywny udział w życiu parafii i zbierać informacje o działalności księdza. Na podstawie zebranych materiałów 19 lipca 1929 r. ks. Franciszek został aresztowany. Po miesiącu, nie wiadomo dlaczego, ale na moment śledztwa został wypuszczony z zakazem opuszczania Fastowa.
Ponownie zaaresztowano go 30 listopada. Tym razem duchowny został odwieziony do kijowskiego więzienia. Oskarżenia było «standardowe»: szpiegostwo na rzecz Polski, działalność antyradziecka i kontrrewolucyjna. Według śledztwa, ks. Andruszewicz zbierał dane i materiały i za pośrednictwem ks. Kazimierza Naskręckiego (1878-1950) przekazywał do Polski. Wyrok zapadł 23 marca 1930 r. Wraz z nim skazano 16 księży rzymskokatolickich.
Następnie wyrok został oddalony, ponieważ pojawiły się jednak nowe okoliczności i śledztwo wymagało kontynuacji. Parę miesięcy później, 27 czerwca na ławie oskarżonych zasiadło 30 Polaków, wśród których znaleźli się wspomniani księża. Proces ten jest znany historykom jako «proces księży» lub «sprawa polskiej kontrrewolucyjnej i szpiegowskiej organizacji na Prawobrzeżnej Ukrainie». Księża Świderski, Lewiński, Skalski, Naskręński, Mioduszewski i Andruszewicz zostali skazani na śmierć.
Obawiając się ostrej reakcji, władze komunistyczne zamieniły karę śmierci na 10 lat łagrów i na 5 lat pozbawienia praw obywatelskich. Jesienią Andruszewicz został wywieziony do łagru w miejscowości Kotłas w obwodzie archangielskim. Z nieznanych przyczyn z Kotłasu ponownie został przewieziony do Kijowa, skąd trafił do więzienia w Jarosławiu nad Wołgą. 22 stycznia 1931 r. ksiądz Andruszewicz padł ofiarą kolejnych oskarżeń. Tym razem śledztwo zostało wszczęte przez milicję kolejową.
Ksiądz miał, według oskarżenia, zwerbować do szpiegostwa pracowników Południowo-Zachodniej Kolei. Sprawa otrzymała nazwę «patrioci». W archiwach pozostało podanie kasacyjne do prokuratora w Charkowie, wystosowane przez mieszkańca Fastowa Bronisława Bączkowskiego, który został skazany na podstawie «powiązań» z ks. Andruszewiczem. Udowadnia on, że nie mógł być zwerbowany przez księdza w wigilię 1924 r., ponieważ długi czas pracował jako maszynista i nie przebywał w Fastowie.
Pisze, że wówczas nie mógł sprzeciwiać się kolektywizacji, ponieważ otrzymał od państwa kawał ziemi, z czego był zadowolony. Prosił o oczyszczenie jego z zarzutów i skasowanie decyzji sądu, na mocy której został skazany. Podanie było z datą 18 lipca 1931 r. Ks. Franciszek był przesłuchiwany i torturowany w charkowskim więzieniu do października 1931 r. Nic dziwnego, że wygłodzony i zastraszony nabawił się głębokiej traumy psychicznej, a jego stan był bliski obłędu.
Widząc, że więzień jest bliski śmierci, a poprzedni wyrok jest prawomocny, władze 23 października 1931 r. umorzyły śledztwo, a więźnia «zwrócono» do Jarosławia. W tej sprawie skazano 23 Polaków, pracowników kolei, na różne okresy odbywania kary. Część z nich w latach 1937–1938 została zabita w Bykowni pod Kijowem. Na mocy porozumień między Polską a ZSRR, ks. Franciszka Andruszewicza, wraz z innymi więźniami przekazano władzom polskim 15 września 1932 r. Wypuszczono wtedy 18 księży i 33 cywili. Po rehabilitacji osiadł na Wołyniu jako duszpasterz w parafiach Przewały i Buceń w diecezji łuckiej. Zmarł w Kowlu w 11 stycznia 1938 r.
Jan Matkowski, Monitor Wołyński, 2016 r. nr. 9 (161)
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!