Ekspatriacja ludności polskiej z kresów wschodnich II RP na mocy porozumień zawartych przez Wielką Trójkę na konferencji w Teheranie i Jałcie sprawiła wyludnienie znacznych obszarów terenów wiejskich i miast w trzech sowieckich republikach: Ukrainie, Białorusi i Litwie.
Wielka wędrówka ludów, która się odbywała w latach 1944-47 stworzyła podstawy do powstawania nowych realiów życia w zaistniałej Litewskiej Republice Radzieckiej. Statystykę i wydarzenia badający historycy, odtwarzają w swych pracach obraz tamtych lat. Jedną z nich jest dr Vitalija Stravinskienė, pracownik naukowy Instytutu Historii Litwy. Na podstawie wygłoszonego przez nią referatu na Wolnym Uniwersytecie (LUNI) oraz faktów zawartych w innych pracach, możemy się pokusić o rekonstrukcję wydarzeń sprzed 70 lat (oczywiście, fragmentaryczną), zaistniałej rzeczywistości i kondycji społeczności polskiej Wilna i Wileńszczyzny znajdujących się w granicach ówczesnej LSRR.
Według danych z różnych źródeł na wyjazd do Polski z sowieckiej Litwy zarejestrowało się od 379 do 383 tys. osób (obywateli polskich), wyjechało zaś w ramach tzw. repatriacji (taki termin był najbardziej masowo używany na Litwie i w Polsce Ludowej w oficjalnych dokumentach i źródłach praktycznie w ciągu ponad pół wieku) od 171 158 do 197 156, co stanowiło 45-51 proc. ludności polskiej tych ziem, a na Litwie Kowieńskiej – 8,3 proc. Wraz z nimi opuściło Litwę około 17 tys. Litwinów i ponad 3 tys. Żydów. Ciekawym może wydać się fakt, że władze Polski Ludowej oczekiwały, że z Litwy przybędzie od 500 do 750 tys. przesiedleńców, zaś władze LSRR „planowały” wyeksmitować z kraju około 250 tys. Polaków.
Jesienią 1946 r. pełnomocnik Polski Jan Szkop podjął kolejne starania o przedłużenie procesu przesiedlania ludności polskiej, jednak władze litewskie uznały go za zamknięty i nie zgodziły się na jego kontynuację oraz przystąpiły do zamykania placówek ds. ewakuacji. Strona polska oceniała, że na Litwie realnie pozostało jeszcze 219 tys. Polaków, w tym – 49 tys. byłych obywateli Litwy Kowieńskiej, którzy otrzymali nawet karty ewakuacyjne, ale nie uzyskali pozwolenia na wyjazd. Jak wiadomo, wobec ludności Wilna, terenów wiejskich i Litwy Kowieńskiej stosowano różne kryteria.
Swoistą „zachętą” do sprawniejszego przebiegu wysiedlenia były represje i areszty Polaków, szczególnie masowe w Wilnie. Na podstawie oskarżenia o działalność antyradziecką do grudnia 1945 roku zostało aresztowanych 12 tys. osób. Na terenach wiejskich, gdzie swe urzędowanie rozpoczynała sowiecka władza i musiała realizować wytyczone normy dostarczania produktów rolnych, urzędnicy w obawie przed karami za niewykonanie tych norm, nie wydawali lub niszczyli już przygotowane dokumenty na wyjazd, by ludzie nie mogli z nich skorzystać.
Ci, co szykowali się do opuszczenia ojczystych stron, musieli sporządzić szczegółowe spisy nie tylko majątku w postaci ziemi, domów, zabudowań gospodarskich, ale też inwentarza, bydła, dobytku. Wszystko to pozostawało dla „nowych gospodarzy”. Na wsi bez właścicieli pozostało 9 tys. gospodarstw. W Wilnie ludzie opuszczali nie tylko mieszkania, ale też całe dzielnice domków jednorodzinnych. To one miały stać się miejscem osiedlenia przybyszy. Czekały na nich całe dzielnice wybudowane przez przedstawicieli prężnie rozwijającej się w międzywojniu średniej klasy, jak np. Kolonia Magistracka w Wilnie, Kolonia Wileńska nieopodal miasta.
Ludzie zostawiali swoje dotychczasowe życie: pierwszą szkołę, miejsca randek i drogich sercu miejsc, groby najbliższych… Wielu z nich odważyło się powrócić do tych „miejsc nieobecnych” tylko po upływie kilkudziesięciu lat. Niektórzy nie potrafili pokonać bólu i już nigdy nie podjęli próby powrotu…
WYPŁUKIWANIE ELEMENTU POLSKIEGONa Litwie biura pełnomocnika ds. ewakuacji działały w Wilnie, Duksztach, Ignalinie, Święcianach, Podbrodziu, Landwarowie, Jaszunach, Druskienikach, Rzeszy, Szumsku, Trokach, Nowej Wilejce, Rudziszkach, Olkienikach. Na tak szeroką skalę rozpoczęte wypłukiwanie elementu polskiego, poczyniło niepowetowane straty, które praktycznie społeczność polska na Litwie odczuwa do dziś, pozostając jedną z tych, która ma najniższy wskaźnik przedstawicieli legitymujących się wyższym wykształceniem. Jest to skutkiem tego, że nie tylko praktycznie w 90 proc. inteligencji wyjechało, ale też pozostałe warstwy społeczne posiadały słabą motywację do kształcenia dzieci, zdobywania wykształcenia i sięgania po prestiżowe zawody. (Proces ten wielce pogłębiła kolejna, druga ekspatriacja ludności polskiej w latach 1956-57, w ramach której Litwę opuściło ok. 50 tys. osób, a wśród nich ci, którzy już w Litwie sowieckiej ukończyli gimnazja i szkoły wyższe, a byli wychowywani i kształceni przez rodziców i pedagogów, którzy sami dorastali i zdobywali wiedzę w II RP).
W ramach wysiedlenia zorganizowanie wyjeżdżali przedstawiciele poszczególnych klas i zawodów. Profesorowie i pracownicy Uniwersytetu Stefana Batorego w większości wyjechali do Torunia, by tam reaktywować Uniwersytet noszący imię Mikołaja Kopernika. Znany jest też fakt sformowania 4 transportów tzw. nauczycielskich: 1 i 2 wyjechały w lipcu-sierpniu 1945 roku, 3 – we wrześniu tegoż roku, zaś 4 – w lipcu 1946. Z 310 nauczycieli w powojennym Wilnie chęć wyjazdu zadeklarowało 72 proc. Źródła litewskie wskazują, że pozostało zaledwie 46 pedagogów z wyższym wykształceniem uniwersyteckim.
W wyniku masowej ekspatriacji zanikały szkoły: wśród wyjeżdżającej ludności dzieci i młodzież w wieku 8-18 lat stanowiły 22 proc. W roku 1947 w Wilnie i na Wileńszczyźnie brak było nie tylko lekarzy, nauczycieli, urzędników i wykwalifikowanych specjalistów, ale też np. 20 tys. pracowników kolei.
ZAISTNIAŁA PUSTKA NA WILEŃSZCZYŹNIE
W takiej sytuacji miejscowe władze litewskie były zmuszone do dwojakich działań. Z jednej strony kierując się przemożną chęcią pozbycia się ze stolicy żywiołu polskiego, z drugiej, w ramach zachowania sprawnego funkcjonowania miasta, utrudniały wyjazdy dla wykwalifikowanych specjalistów, starały się przekonać do współpracy z nową litewską władzą. Rozwinięto też szeroką akcję propagandową i mobilizacyjną, skierowaną na sprowadzenie brakujących specjalistów, zaludnienie miasta przez Litwinów z etnicznej Litwy.
Na zorganizowanym w lutym 1945 roku posiedzeniu Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Litwy podjęto uchwały o zaludnieniu Wilna. Z miast i powiatów kowieńskiego, szawelskiego, poniewieskiego, wiłkomierskiego zaplanowano przesiedlenie 30 tys. osób. Ale ta akcja poniosła fiasko – udało się sprowadzić zaledwie 5 tys., ale i oni, przy nadarzającej się okazji, opuszczali miasto.
Na stawiane pytanie: dlaczego Litwini nie chcieli jechać do tak wymarzonej i wreszcie odzyskanej stolicy, są raczej proste odpowiedzi: miasto było w dość dużym stopniu zburzone, nie było mieszkań, wygód, miejsc pracy – wszystkiego tego, co mieli w rodzinnych stronach. Ponadto nie znali ani polskiego, ani rosyjskiego, więc w Wilnie, gdzie nadal mieszkało sporo Polaków, a przybywało też wielu Rosjan, Białorusinów, Ukraińców kontakty były utrudnione. Ponadto zarówno litewskie elementy patriotyczne (działające podziemie), jak i polskie środowisko w Wilnie, delikatnie mówiąc, prowadziło propagandę skierowaną na to, by tego „przesiedlenia” nie uskuteczniać.
PLANY LITEWSKICH KOMUNISTÓW
Władze komunistyczne Litwy chciały na tereny Wileńszczyzny przesiedlić chłopów z Litwy Centralnej. Jednak chętnych do takiej akcji nie było, a ponadto, nie wyraziły na to zgody władze w Moskwie. Jak podkreślano podczas dyskusji w Wolnym Uniwersytecie, wszystkie zasadnicze decyzje, co do polityki prowadzonej w republice, były podejmowane w Moskwie.
Niechęć Litwinów do opuszczania swoich rodzinnych stron spowodowała, a polityka uskuteczniana przez Moskwę ugruntowała decyzję o tym, że do Wilna i na Wileńszczyznę przybyło około 100 tys. osób: specjalistów, byłych wojskowych, funkcjonariuszy partyjnych z Rosji, Białorusi i Ukrainy – terenów zniszczonych w czasie wojny. M. in. przybyło też niemało Polaków z Białorusi, która po zakończeniu ekspatriacji Polaków w 1946 r. oznajmiła, że obywateli takiej narodowości na jej terenie nie ma. (A przecież powszechnie wiadomo, że przedstawiciele jakże licznej diaspory polskiej z ówczesnych terenów BSRR, mieli wielce utrudnione możliwości wyjazdu do Polski, pomimo oficjalnych uzgodnień – byli potrzebni do odbudowy gospodarki i zostali poddani wzmożonej sowietyzacji).
POWOJENNE POLSKIE SZKOLNICTWO
To, jakich spustoszeń doznała społeczność polska na Litwie, ilustruje dobitnie zmniejszająca się w latach 1944-47 liczba szkół polskich i uczniów. W powiecie święciańskim z istniejących w roku szkolnym 21 szkół początkowych i trzech polskich progimnazjów, w 1947 zostało zaledwie 13 początkowych; w trockim – z 39 początkowych i 2 gimnazjów – 56 początkowych, w wileńskim – z 143 początkowych, 5 progimnazjów i 1 gimnazjum – 113 początkowych, 8 progimnazjów i 1 gimnazjum. W Wilnie z 14 początkowych, 1 progimnazjum i 2 gimnazjów – odpowiednio 6 początkowych i 1 gimnazjum. Zaczęły powstawać szkoły mieszane: polsko-litewsko-rosyjskie – symbol sowieckiego modelu nauczania i wychowania.
Jak zmniejszała się liczba uczniów możemy obserwować na przykładzie 3 gimnazjum męskiego w Wilnie. W roku szkolnym 1944-45 – od października do końca roku – liczba wychowanków zmniejszyła się z 1252 do 530, a w 5 żeńskim – z 2220 do 871. Ogólna liczba uczniów w polskich szkołach w Wilnie od 1944 do 1946 roku zmalała do 2939 (było 7033).
Te wskaźniki oraz brak nauczycieli (w roku 1947 do Trockiego Seminarium Nauczycielskiego przyjęto 30 kandydatów na nauczycieli klas polskich i 90 osób zaproszono na 30-dniowe kursy przedmiotowe) i podręczników (nie były na Litwie wydawane, dopiero po paru latach sprowadzono je z Ukrainy) sprawiły, że po zakończeniu procesu wysiedlenia Polaków, podjęto próbę w roku szkolnym 1948-49 przekształcenia szkół polskich w litewskie. Decyzję taką podjęto po feriach zimowych. Było to samodzielne postanowienie władz partyjno-oświatowych Litwy.
Jednak opór rodziców i ich aktywna postawa – wystąpienie ze skargami do Moskwy – zmusiły władze do ponownego odtworzenia systemu szkolnictwa w języku polskim. Władze moskiewskie, kierując na Litwę specjalistów różnych narodowości do pracy na kierowniczych stanowiskach w gospodarstwach rolnych, w powstającym przemyśle skutecznie próbowały „rozcieńczyć” zarówno polski jak i litewski żywioł, wobec których nie miały zaufania.
POLSKA NIE ZGINĘŁA
Niby więc mieliśmy podobny los. Jednak w porównaniu do litewskiej części społeczeństwa, Polacy byli w bardziej trudnej sytuacji, bowiem wypłukani z inteligencji, sowietyzowani i rusyfikowani, w poszczególnych dziedzinach byli też nie akceptowani przez współobywateli Litwinów, którzy nie mogli się pogodzić z ciągle żywotną w Wilnie i na Wileńszczyźnie polskością.
Temat tego, jak Polacy, którzy pozostali na ziemi ojców potrafili wbrew wyżej wymienionym procesom zachować język, kulturę, tradycje i wiarę postaramy się z pomocą naszych Czytelników naświetlić w najbliższej przyszłości.
Janina Lisiewicz/zpl.lt
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!