„Wysoki oficjalny wynik jest formalnym sukcesem Jednej Rosji, ale został osiągnięty z trudem, w wyniku licznych manipulacji i fałszerstw w czasie elekcji. Rezultat ten ułatwiło m.in. trzydniowe głosowanie oraz znaczna liczba głosów oddanych poza lokalami wyborczymi. Na największą od kilku lat skalę utrudniano pracę niezależnym obserwatorom. Można wstępnie zakładać, że skala fałszerstw wyniosła ok. 30%. Znaczący sukces odniosła partia komunistyczna – główna beneficjentka głosowania protestacyjnego. W obliczu słabnącego poparcia społecznego dla władz w kolejnych latach należy spodziewać się wzrostu represji wraz z tym, jak Kreml będzie przygotowywał się do wyborów prezydenckich (powinny odbyć się w 2024 r.) i – w dalszej perspektywie – do sukcesji władzy po Władimirze Putinie” – czytamy w analizie warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich po wyborach parlamentarnych w Rosji.
„Po raz pierwszy w wyborach parlamentarnych zastosowano na masową skalę nieprzejrzyste formy głosowania, przetestowane w 2020 r. przy okazji referendum konstytucyjnego. Elekcja trwała trzy dni, a naruszenia procedur przechowywania głosów prowadziły w części przypadków do jednoznacznych fałszerstw. Pierwszego dnia lokale wyborcze w całej Rosji były oblegane przez tłumy zatrudnionych w sektorze budżetowym, masowo zmuszanych do głosowania w tym dniu przez pracodawców i lokalne władze. Poszerzono możliwości oddawania głosów poza lokalami wyborczymi (w tym w domach) – takie procedury, w niektórych regionach stosowane na skalę masową, w zasadzie uniemożliwiają niezależną obserwację. W siedmiu regionach Rosji, w tym w stolicy – gdzie według niezależnych szacunków poparcie dla Jednej Rosji prawdopodobnie nie przekracza kilkunastu procent – wprowadzono możliwość głosowania online. Wyborcy byli na wszelkie sposoby zachęcani bądź przymuszani do wyboru takiej formy (ogółem zarejestrowało się ok. 2,5 mln osób). Procedura ta jest krytykowana przez niezależnych ekspertów, gdyż nie pozwala na weryfikację przejrzystości i uczciwości procesu wyborczego, w tym ochrony danych osobowych; już po kilku godzinach trwania elekcji odnotowano poważne nieprawidłowości. Novum tegorocznych wyborów był też udział mieszkańców okupowanego ukraińskiego Donbasu, którzy otrzymali obywatelstwo rosyjskie. Spośród nich uprawnionych było ok. 600 tys. osób – byli oni masowo dowożeni na głosowanie do obwodu rostowskiego, mieli również możliwość głosowania online (obie procedury były wysoce nieprzejrzyste). Na liście Jednej Rosji znalazł się Aleksandr Borodaj, jeden z liderów separatystów, przewodniczący Związku Ochotników Donbasu” – pisze autorka analizy Maria Domańska. Cała analiza tutaj.
Oprac. MaH, osw.waw.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!