W 1939 r. los Polski został rozstrzygnięty przez dwa reżimy totalitarne Adolfa Hitlera i Józefa Stalina. Rezygnacja Rządu Polskiego z udziału we wspólnej z wojskiem niemieckim wyprawie przeciw ZSRR w październiku 1938 r., a później w styczniu 1939 r. stała się jedną z formalnych przyczyn początku operacji pod kryptonimem «Weiss» – zaatakowania Polski.
Jest oczywiste to, że Polska mało interesowała Hitlera w sensie partnerstwa – była ona jednym z etapów ekspansji w kierunku ZSRR. Ze swojej strony, w wyniku likwidacji państwa polskiego oficjalna Moskwa realizowała swój plan ekspansji ustroju socjalistycznego na nowych terenach. Sowiecko-niemiecki pakt o nieagresji i uzupełniający go tajemny protokół, podpisane w nocy z 23 na 24 sierpnia 1939 r. przez Wiaczesława Mołotowa i Joachima von Ribbentropa, pozwoliły na rozpoczęcie szerokiej ofensywy na Ukrainę Zachodnią przez Armię Czerwoną, która przewidywała zarówno polityczne, jak wojskowe przygotowania.
Pierwsze przygotowania zaczęły się 6 września tegoż roku, kiedy na Kremlu podjęto decyzje o przygotowaniu «wyprawy wyzwoleńczej», która wymagała należytej argumentacji dla wielu milionów mieszkańców ZSRR i wspólnoty międzynarodowej. W zawrotnym tempie na wniosek Biura Politycznego WKP(b) Komisariaty Spraw Wewnętrznych i Zagranicznych gromadziły ogólne wiadomości o Polsce. W dokumencie podpisanym przez szefa Biura Specjalnego przy NKWD ZSRR Piotra Szarię opisano ustrój państwowy II RP, jej skład narodowościowy, gospodarkę, komunikację, wojsko. Szczególną uwagę zwrócono na liczbę ludności, która w 1938 r. wynosiła 34,5 mln osób, w tym, według spisu ludności z 1931 r., 69 % obywateli uważało się za Polaków, 14,3 % – za Ukraińców, 3,9 % – Białorusinów, 3,9 % – Niemców, 7 % – Żydów.
Dokument wskazywał na to, że oficjalna polska statystyka bardzo obniżała liczbę przedstawicieli mniejszości narodowych, która, według służb sowieckich, stanowiła 40 % ogólnej liczby mieszkańców. Zasadność przywrócenia ziem zachodnioukraińskich do składu USRR polegała na tym, że w większości województw na tych terenach Polacy wynosili tylko 25 % obywateli; tylko w województwach lwowskim i wileńskim ta liczba sięgała 50 proc.. Notatka zawierała też dokładne informacje o siłach zbrojnych Polski.
Podobną treść posiadała informacja przygotowana przez Wschodnioeuropejski Oddział NKWD. Akcentowano w niej głównie to, że Polska jest «republiką faszystowskiego typu», gdzie większość ludności to są bezrolni lub małorolni wieśniacy, a państwo, właściciele ziemscy i duchowieństwo posiadają prawie połowę zasobów rolnych kraju (42,4 %). Główne partie polityczne («Obóz Zjednoczenia Narodowego», Stronnictwo Narodowe, Stronnictwo Ludowe, Polska Partia Socjalistyczna) według autorów tej informacji wyróżniały się tym, że wspierały «faszystowski rządzący obóz». Wyżej wymienione dokumenty były całkiem zbieżne z myślą Stalina.
«Zniszczenie tego państwa w obecnych warunkach oznaczałoby o jedno faszystowskie państwo mniej! Nic złego w tym nie ma, gdybyśmy w wyniku klęski Polski poszerzyli system socjalistyczny na nowe tereny i ludności» – oznajmił on 7 września 1939 r. w rozmowie z sekretarzem generalnym Komitetu Wykonawczego Kominternu G. Dymitrowem oraz z D. Manuilskim. Ta charakterystyka później stała się instrukcją dla organów karno-represyjnych, które głównie miały na celu wykrycie i wyeliminowanie wszystkich antysowieckich jednostek polskich, zdolnych do przywrócenia Polski.
Jednocześnie propaganda sowiecka działała na rzecz zachowania wizerunku ZSRR na scenie międzynarodowej i reputacji jego przywódców. W przeddzień interwencji najpierw w gazecie «Prawda», a później w «Izwiestijach» pojawiły się artykuły, które miały «przygotować» sowiecki naród do dalszych działań ze strony rządu ZSRR. W nich informowano, że «polityce narodowej władz Polski są właściwe prześladowania mniejszości narodowych, szczególnie zaś Ukraińców i Białorusinów.
Ukraina Zachodnia i Białoruś Zachodnia, regiony z większością ludności ukraińskiej i białoruskiej, są przedmiotami najgorszego wyzysku ze strony polskich obszarników». Kładziono szczególny nacisk na przynależność narodową, w ten sposób kształtując model «wroga narodowego», który zastąpił «wrogów klasowych». 18 września 1939 r. w gazecie «Prawda» została opublikowana odezwa rządu ZSRR, wręczona polskiemu ambasadorowi w Moskwie rano 17 września 1939 r.
Dokument wskazywał na fakt upadku Polski, co pozbawiało czynności umowy zawarte między oboma krajami. Chodziło w nim o «opiekę» nad «spokrewnionymi Ukraińcami i Białorusinami», porzuconymi na pastwę losu, która wyrażała się w tym, że Armia Czerwona przekroczyła granicę sowiecko-polską i wzięła w «obronę» życie i majątki ludności Ukrainy Zachodniej i Białorusi Zachodniej. Te opublikowane w prasie dokumenty, przemówienie radiowe prezesa Rady Komisarzy Ludowych i Komisarza Ludowego Spraw Zagranicznych ZSRR Wiaczesława Mołotowa, a także liczne artykuły informujące o przebiegu «wyprawy wyzwoleńczej» wywołały podwójną reakcję wśród ludności.
Większość mieszkańców USRR pozytywnie odbierała marsz Armii Czerwonej, której działania na łamach prasy były nagłaśniane jako pełnienie zobowiązań wobec sowieckiej ojczyzny, polegające na szybkim pokonaniu Wojska Polskiego. Taką postawę ostro komentowali obywatele ZSRR narodowości polskiej, w pamięci których były jeszcze świeże wspomnienia o polskiej operacji NKWD z lat 1937–1938.
«…Polaków wyniszczano tutaj, a teraz poszli wyniszczać do Polski pod hasłem pomocy ukraińskim i białoruskim narodom» – mówiła nauczycielka akademicka, narodowości polskiej, pani Werbicka. Wraz z politycznymi przygotowaniami prowadzono również obszerne przygotowania wojskowe w celu ofensywy na tereny Polski. O powadze zamiarów władz sowieckich świadczyła decyzja Biura Politycznego KC WKP(b) z dnia 1 września 1939 r. o powiększeniu Armii Czerwonej o 76 dywizji strzeleckich, w każdej po 3 tys. osób, aby łączna liczba tych dywizji wynosiła 173.
Ta instytucja 3 września 1939 r. tajemnie podjęła także decyzję o przedłużeniu terminu służby o jeden miesiąc dla żołnierzy i sierżantów, którzy już oczekiwali na demobilizację. Ogólna liczba osób, o które chodziło w tym dokumencie, wynosiła 310 632. 6–7 września wydano rozporządzenia o mobilizacji rezerwistów w pięciu okręgach wojennych. Te dyrektywy przewidywały przesunięcie niektórych jednostek w kierunku granicy zachodniej.
W celu zapewnienia niezwłocznej obsługi okupowanych terenów w Kijowie zostały założone cztery operacyjne grupy czekistów (trzy czynne i jedna rezerwowa) pod dowództwem funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa. Każda z grup została podzielona na mniejsze po 7–12 osób na 16 dzielnic terytorialnych, do każdej należało 3–6 dużych miejscowości. 15 września 1939 r. L. Beria podpisał tajemną dyrektywę nr 720, która określała funkcje czekistów.
To oni, razem z drużynami straży granicznej, mieli stać się podstawą przyszłych służb karno-represyjnych na okupowanym terytorium. Grupy operacyjne miały pełnić m.in. następujące zadania: natychmiast zająć lokale zakładów komunikacyjnych: telegraficznych, telefonicznych, radiowych, pocztowych; zająć pomieszczenia banków państwowych i prywatnych; rozpocząć tworzenie sieci wywiadowczo-informacyjnej w celu jej wdrożenia do instytucji rządowych, środowisk kontrrewolucyjnych, kręgów burżuazyjnych i partii politycznych; znaleźć pomieszczenia, które nadawałyby się do lokalizacji zarządów NKWD, utrzymywania aresztowanych, zorganizować więzienia wewnętrzne, zapewniając ich ochronę, obsługę itp.
Przez długi czas ukrywano rozporządzenia władz sowieckich dla Kijowskiego Specjalnego Okręgu Wojskowego o potężnej i natychmiastowej ofensywie w celu wyeliminowania Wojska Polskiego, zaplanowanej na 17 września 1939 r. Jednostki Frontu Ukraińskiego miały odciąć Wojsko Polskie od granicy, nie dając mu możliwości wycofania się do Rumunii i na Węgry. Dyrektywy o takiej treści otrzymał też w dniu 16 września 1939 r. sztab Szepetowskiej (Północnej) Grupy Wojskowej Frontu Ukraińskiego, którego sfera działalności była poszerzona na tereny współczesnego obwodu rówieńskiego.
Tego samego dnia korpusy, które były jego częścią, znalazły się na polsko-sowieckiej granicy. Grupa Szepetowska na czele z dowódcą dywizji Iwanem Sowietnikowem złożona była z 6 dywizji strzeleckich i jednej brygady pancernej. Miała zdobyć Zdołbunów, Mizocz, Wielką Moszczanicę i w dniu 17 września wkroczyć do Dubna. W rozkazie bojowym nr 1 z dnia 16 wrześ- nia 1939 r. zapisano:
«Przed żołnierzami Szepetowskiej Grupy Wojskowej postawiono zadanie potężnego i szybkiego ciosu Wojsku Polskiemu, zdecydowanie i szybko posuwając się naprzód, w kierunku Równego…» Od sił powietrznych frontu ten rozkaz wymagał kontroli kolejowego i samochodowego przewozu wojska z zachodu do linii Sarny–Łuck, niszczenia samolotów wroga na lotnisku i w walkach powietrznych; obrony wojsk sowieckich; wsparcia ofensywy Grupy Szepetowskiej.
Stawiane przed czekistami zadania pozwalają na stwierdzenie, że rząd sowiecki mówiąc o wyzwoleniu Ukraińców i Białorusinów, pragnął zupełnie zniszczyć Wojsko Polskie, zlikwidować państwo, w którym dowództwo stalinowskie widziało potencjalnego wroga. Terminologia stosowana w dokumentacji wojskowej Frontu Ukraińskiego (walki, ataki, jeńcy wojskowi), wyraźnie wskazuje na absolutnie agresywny, a nie wyzwoleńczy charakter ofensywy Armii Czerwonej.
Jako pierwsze na granicy polsko-sowieckiej na czekistów czekały jednostki Korpusu Ochrony Pogranicza (KOP). W przeddzień sowieckiej agresji na terenach obecnego obwodu rówieńskiego pozostawały jednostki dwóch pułków KOP – «Sarny» і «Zdołbunów», które stały na posterunku wzdłuż 454,8 km granicy polskosowieckiej. Znacznie ustępowały wówczas w przygotowaniu wojskowym, ponieważ po ogólnej mobilizacji rozpoczętej 29 sierpnia 1939 r. przez sztab główny Wojska Polskiego, prawie 25 % stanowili rezerwiści, którzy zastąpili żołnierzy zawodowych, skierowanych na front.
Ta sytuacja była wygodna dla Armii Czerwonej, mającej na celu szybką likwidację polskiej straży granicznej rozpoczętej w nocy 17 września 1939 r. W tym dniu dowódca Wojska Polskiego Edward Rydz-Śmigły po przeanalizowaniu sytuacji wydał rozkaz: «…Z bolszewikami nie walczyć, chyba w razie natarcia z ich strony albo próby rozbrojenia oddziałów. Zadania Warszawy i miast, które miały się bronić przed Niemcami – bez zmian.
Miasta, do których podejdą bolszewicy powinny z nimi pertraktować w sprawie wyjścia garnizonów do Węgier lub Rumunii». Dokument wskazuje na to, że polskie dowództwo wojskowe nie było pewne co do intencji ZSRR, postrzegając je jako mające na celu ograniczenie strefy okupacji niemieckiej. Do większości polskich jednostek wojskowych ten rozkaz nie zdążył dotrzeć. Mowa przede wszystkim o oddziałach KOP.
Nawet małe jednostki polskiej straży granicznej stawiały sowieckim agresorom zaciekły opór, który czasami trwał kilka godzin. Sztab KOP na czele z generałem Wilhelmem Orlikiem-Rückemannem w chwili przekroczenia granicy przez wojsko sowieckie znajdował sie w miejscu lokalizacji batalionu straży granicznej «Dawidgródek» (obecnie obwód brzeski, Białoruś). Z powodu złej łączności oddziałom KOP brakowało centralizowanego dowództwa.
Jak już wspomniano, w strefie ofensywy Frontu Ukraińskiego ulokowany był pułk «Sarny» pod dowództwem Nikodema Sulika, składający się z dwóch batalionów straży granicznej «Rokitno» i «Bereźne» i dwóch batalionów fortyfikowanych «Sarny» i «Małyńsk», które broniły 177-kilometrowego odcinka granicy. Ponadto, w Sarnach znajdowała się placówka wywiadowcza KOP nr 7. W czasie jej ewakuacji 7–8 września 1939 r. wszystkie tajemne dokumenty, na które polowały operacyjne grupy czekistów, zostały wywiezione na lotnisko i spalone.
Według kartotekarza G. Osmulskiego, dowództwo placówki wywiadowczej rozkazało zniszczyć dosłownie każdy kawałek papieru. Starcia wojskowe zaczęły się tutaj rano 19 września 1939 r. Walka zbrojna między 60. dywizją strzelecką a pułkiem KOP «Sarny» odbyła się w fortyfikacjach wsi Tynne, w odległości 30 km od miasta Sarny. Sowieckim saperom udało się zburzyć jeden z polskich bunkrów, w którym zginęło ponad 50 żołnierzy. Próbując uniknąć okrążenia, około 14.00 godz. podpułkownik Nikodem Sulik wydał rozkaz o wycofaniu się z linii obronnej. Wieczorem tego samego dnia pułk «Sarny» cofnął się na zachód.
Jednak część polskich żołnierzy pozostała w fortyfikacjach, bo przez zakłócenie komunikacji nie otrzymała rozkazu o wycofaniu się і jeszcze przez jakiś czas kontynuowała walki obronne. Po ukończeniu operacji rannych przewieziono do szpitala w Olewsku. Siedmiu oficerów czwartego pododdziału pułku trafiło do niewoli sowieckiej. Zostali rozstrzelani w Tynnem. W sumie w starciu poległo 350 polskich żołnierzy.
W raporcie o działaniach bojowych artylerii 8 Korpusu Strzeleckiego w czasie ofensywy na terenie Ukrainy Zachodniej o tych wydarzeniach powiedziano: «W pierwszych dniach po przekroczeniu granicy toczyły się niewielkie walki w pobliżu wsi Tynne. Drogi komunikacyjne w kierunku stancji Niemowicze – Sarny były chronione, ponieważ specjalne grupy oficerów i żandarmów po atakach na bunkry wycofały się z bronią do pobliskich lasów i strzelały do konwojów, które ich mijały». W tym raporcie informowano także, że 22 września 1939 r. w Sarnach z wieży strażackiej z karabinów maszynowych strzelano do 224 pułku saperów.
Wskutek tego siedmiu polskich żołnierzy trafiło do niewoli. Wśród cofających się jednostek był również batalion KOP «Małyńsk» (obecnie rejon bereźneński). 15 września ruszył on w kierunku Brześcia, a już 20 września został rozbrojony przez jednostki Armii Czerwonej. W tym okresie część polskich żołnierzy zachorowała na dyzenterię i została przewieziona do Brześcia na leczenie. Do cofających się jednostek dołączył też oddział KOP, wcześniej ulokowany w miasteczku Ludwipol.
Starając się uniknąć spotkania z przeciwnikiem, żołnierze pozostawili część amunicji, w tym materiały wybuchowe, rozrabowane przez lokalnych mieszkańców jeszcze przed przyjściem sowieckich wojsk. Jednostki KOP, które się wycofały, miały tworzyć jedyną linię obrony wzdłuż rzeki Styr, ale atak Armii Czerwonej zmusił dowódcę, generała Wilhelma Orlika-Rückemanna, aby przenieść swoją siedzibę do wsi Moroczne (obecnie rejon zariczneński) i tutaj spotkać się z dowódcą Samodzielnej Grupy Operacyjnej Polesie generałem Franciszkiem Kleebergiem.
Obaj postanowili połączyć swoich żołnierzy nie później niż 28 września w Kowlu. Jednak te zamiary nie zostały zrealizowane. 5 października 1939 r., po bitwie z wojskiem niemieckim, resztki Grupy Operacyjnej Polesie» zostały zmuszone do kapitulacji w okolicach miasta Kock (obecnie województwo lubelskie). W czasie przeniesienia na inną placówkę, żołnierze KOP nadal prowadzili walki z Armią Czerwoną, jednocześnie łącząc porozrzucane oddziały polskich żołnierzy.
Do grupy Wilhelma Orlika-Rückemanna między innymi dołączyły: pułk KOP «Sarny» pod dowództwem Nikodema Sulika, bataliony fortyfikacyjne «Sarny» (dowódca major Bronisław Brzozowski) i «Małyńsk» (dowódca major Piotr Frankowski); bataliony straży granicznej «Rokitno» (dowódca Jan Wojciechowski) і «Bereźne» (dowódca major Antoni Żurowski), eskadra kawalerii «Bystrzyce» (dowódca rotmistrz Wiktor Jakubowski), a także jednostka «Sarny» (dowódca kapitan W. Matelski). Powstrzymując ataki Armii Czerwonej, generał podjął decyzję o rozwiązaniu utworzonej przez niego grupy, a sam wyruszył na Litwę.
Pozbawione dowództwa, jednostki straży granicznej urządzały dywersje. Na przykład w nocy z 18 na 19 września w Rokitnem został zabity sowiecki porucznik i jeden żołnierz został ranny. Nadchodzącym jednostkom wojskowym przyszło zmierzyć się z «dużymi i małymi bandami» polskich żołnierzy, którzy się nie poddali. Szczególnie dużo znalazło się ich w lasach koło miasteczka Deraźne (obecnie wieś w rejonie kostopolskim).
Byli to przeważnie wojskowi z pułku «Sarny». W celu ich likwidacji wysłano oddziały 60. dywizji strzeleckiej i straży granicznej NKWD. 23 września do zniszczenia resztek KOP na linii wsi Rafałówka – Czartorysk zabrał się też batalion wywiadowczy 60. dywizji strzeleckiej. Do oczyszczenia terenów od cofających się jednostek Wojska Polskiego zaangażowano 6 samolotów 41. eskadry powietrznej Armii Czerwonej, które w pobliżu wsi Krymne (obecnie obwód wołyński) zrzuciły 24 bomby. Większość straży granicznej trafiła do niewoli, nie angażując się w walki bojowe przeciw agresorowi. Wśród pierwszych polskich jednostek wojskowych, zwyciężonych przez Armię Czerwoną, był jeden z dwóch plutonów wywiadu konnego KOP w Ostrogu.
Bez żadnego strzału sowieckie jednostki rozbroiły i zabrały do niewoli prawie cały batalion KOP «Hoszcza». Po uzyskaniu informacji z Równego, że wojska sąsiedniego państwa są sojusznikami i przyjdą z pomocą Wojsku Polskiemu, oficerowie pułku spotkali się ze 150 żołnierzami sowieckimi. Zupełną niespodzianką stał się dla nich rozkaz oddania broni palnej. Trzy dni po zdobyciu Hoszczy przez wojsko sowieckie, oficerów, podoficerów i szeregowych KOP przeniesiono do obozu NKWD w Starobielsku.
W ten sposób, błyskawiczny przebieg wydarzeń ofensywnych, spowodował szybką utratę kontroli nad granicą ze strony polskiej straży granicznej, która poprzez braki dowództwa była pozbawiona realnej możliwości skonfrontowania agresora. Gdy Polacy byli kompletnie zdezorientowani wobec działań ZSRR, to przedstawiciele innych narodowości Wołynia różnie odebrali nadejście Sowietów.
Sowieckie źródła i wspomnienia świadków mówią o pozytywnych nastrojach panujących wśród Ukraińców. Zdecydowana większość cieszyła się z przyjścia Armii Czerwonej. W odezwie dowódcy frontu Semena Tymoszczenki do rolników z dnia 17 września 1939 r. powiedziano: «Bierzcie w swoje ręce ziemię panów… Zrzucajcie rządy właścicieli ziemskich, bierzcie władzę do swoich rąk, sami decydujcie o swoim losie».
W wielu wsiach ta odezwa została odebrana, jako instrukcja do działania. Nowo utworzone komitety rolnicze zaczęły przeprowadzać konfiskatę ziem i majątków prywatnych gospodarstw rolnych i dzielić je między sobą. Wśród radykalnie nastawionych rolników ukraińskich pojawił się pomysł o rozbrajaniu rozproszonych grup polskich żołnierzy. Na wsi Kryczylsk (obecnie rejon sarneński) zorganizowano grupę rebeliantów, która wyruszyła w kierunku wsi Horodziec (obecnie rejon wołodymyrecki) w celu zniszczenia cofających się Polaków.
W obronie ich wystąpił sołtys Kryczylska i P. Bogacki. Wysłał swego brata, aby zrobił listę buntowników, żeby po powrocie władz polskich, przekazać ją na ręce organów prawa. Czasami w niebezpieczeństwie przebywała też cywilna ludność polska, szczególnie w tych miejscowościach, gdzie była mniejszością. Jak zeznawał były zarządca majątku właściciela ziemskiego Millera А. Zawodowski, gdy ludność lokalna wsi Wyry (obecnie rejon sarneński) usłyszała o zbliżaniu się Armii Czerwonej, ona, a mianowicie pracownicy z kamieniołomów, rozpoczęła powstanie przeciw Polakom.
Dlatego 18 września, cześć Polaków ratując swoje życie przybyła do Sarn. Absolutnie inna sytuacja zaistniała w miasteczku Ludwipól i we wsi Ustia. Ponad 200 mieszkańców przybyło do miasta Horodnica (obecnie rejon nowogrodzki obwodu żytomierskiego) ratując się przed atakami żandarmerii polskiej. Incydent miał miejsce, kiedy miejscowi rolnicy, w odpowiedzi na apele Armii Czerwonej, zaczęli wymagać od polskich osadników zwrotu ziem, poprzednio zabranych przez władze.
Prasa sowiecka chwaliła «odważnych» chłopów, którzy pomagali żołnierzom Armii Czerwonej dopaść i uchwycić niewielkie grupy polskich żołnierzy. Wśród nich był mieszkaniec wsi Moszczanica (obecnie rejon zdołbunowski), dzięki któremu do niewoli trafiło 55 szeregowych i 7 oficerów, a Armia Czerwona zdobyła trzy wozy z karabinami, czterema karabinami maszynowymi i sześcioma końmi. Ogólnie w raporcie zastępcy komisarza narodowego obrony ZSRR Hrygorija Kułyka złożonym na ręce Józefa Stalina i Klementa Woroszyłowa chodziło o to, że Wojsko Polskie było na tyle zdemoralizowane przez ofensywę Armii Czerwonej, że wcale się nie sprzeciwiało, z wyjątkiem niewielkich starć ze strony KOP i osadników.
Poruszając się po Rówieńszczyźnie, wojsko sowieckie wzięło do niewoli nie tylko dużą liczbę wojskowych. Według sprawozdania statystycznego zastępcy kierownika Trzeciego Oddziału GUGB NKWD USRR porucznika bezpieczeństwa państwowego Sapożnikowa z dnia 1 czerwca 1940 r., wśród zdobytych trofeów zostały wymienione: 1110 karabinów, 236 pistoletów, 6589 sztuk amunicji, trzy karabiny maszynowe, 87 granatów, dwa bombowce, 626 noży, trzy nadajniki radiowe, 24 maszyny drukarskie i in.
Jednak oczywiste jest, że we wspomnianym dokumencie wymieniono tylko rzeczy zarejestrowane oficjalnie, pomijając dużą liczbę majątku przywłaszczonego przez oficerów i szeregowych Armii Czerwonej. O ich agresywnych działaniach wyraźnie świadczą dokumenty dowództwa 5 Armii, zwłaszcza raport o działalności tyłu wojskowo-gospodarczego w okresie od 17 września do października 1939 r.
Wskazywano w nim na to, że na terenie Ukrainy Zachodniej jednostki wojskowe uzyskiwały żywność (mięso, warzywa, siano dla koni, częściowo chleb i mąkę) w większości konfiskując ją od ludności lokalnej (z majątków właścicieli ziemskich, zdobytych przez zarząd zaopatrzenia i zabranych trofeów). Powiedziano także, że jednostki wojskowe konfiskowanej i spożytej żywności nie obliczają. Dzięki bazie materialnej pozostawionej po likwidacji Wojska Polskiego, tymczasowe władze sowieckie rozstrzygały kwestie wyposażenia jednostek Armii Czerwonej.
W postanowieniu nr 5 z posiedzenia Czasowego Zarządu Powiatu Rówieńskiego z dnia 2 listopada 1939 r. na własność 36. brygady pancernej przekazano 32 domy w mieście Równe, z których powiatowa gospodarka komunalna przymusowo wysiedliła rodziny polskich oficerów. 15 listopada w postanowieniu tegoż zarządu, na własność jednostek wojskowych zostało przekazane pomieszczenie kościoła rzymskokatolickiego przynależącego do Wojska Polskiego i budynek szkoły polskiej przy ul. Sienkiewicza w Równem.
Miały tu się uczyć dzieci żołnierzy Armii Czerwonej i sowieckich funkcjonariuszy wysłanych z ZSRR do pracy na tych terenach. Mimo tego, że podobne dokumenty dokumentowały przestępcze działania funkcjonariuszy sowieckich, przypadki nadużywania władzy trafiały się codziennie nie tylko w centrach powiatowych, a później w obwodowych i rejonowych, ale też na wsiach, gdzie wojskowi i funkcjonariusze partyjni pili wódkę, rabowali ludność lokalną, używając do tego aresztów i zastraszenia.
Władza i broń były najpoważniejszymi argumentami przy uzyskaniu mieszkania i rzeczy (które nie zawsze były im potrzebne). Szczególnie nadużywali stanowiska służbowego pracownicy milicji i wojskowi. Oni nie uznawali uprawnień funkcjonariuszy gospodarki komunalnej i często zastraszali, wymagając nadania im nielegalnie zajętych mieszkań. Wynikiem słabej dyscypliny i specyficznej treści propagandy polityczno-ideologicznej były przejawy tyranii i okrucieństwa wobec domniemanych «wrogów klasowych», wśród których szczególną grupę stanowili polscy żołnierze i oficerowie, którzy trafili do niewoli sowieckiej.
Według obliczeń W. Hryniewicza, wśród 3,5 tys. zamordowanych polskich żołnierzy co najmniej 15 % padło ofiarą nielegalnych egzekucji i morderstw popełnionych przez szeregowych i dowódców Armii Czerwonej. W pierwszych dniach okupacji Armia Czerwona i operacyjne grupy czekistów aresztowały dużą liczbę polskich osadników, leśniczych, funkcjonariuszy żandarmerii, pracowników i urzędników instytucji państwowych, zarządów i samorządów lokalnych (starostwa, magistratów). Jako jeden z pierwszych został aresztowany zastępca starosty powiatu zdołbuowskiego B. Gumnicki.
«…Nikt nie sprzeciwiał się jednostkom Armii Czerwonej, wszystkie dokumenty, broń itp. w całości przekazaliśmy przedstawicielom władz sowieckich, po czym zostaliśmy aresztowani» – w ten sposób B. Gumnicki opisywał wrześniowe wydarzenia w zdołbunowskim starostwie powiatowym. 21 września 1939 r. został aresztowany S. Karski – zastępca starosty powiatu Kostopól. Jak zeznają mieszkańcy miasteczka, na początku wojny niemieckopolskiej on podpisał rozkaz o areszcie ponad stu osób, podejrzewanych o ukraińską działalność nacjonalistyczną. Jednak ten fakt został zignorowany przez funkcjonariuszy NKWD, natomiast w oskarżeniu mówiono o «…aktywnej walce przeciw ruchowi rewolucyjnemu, aresztach komunistów i osób nastawionych rewolucyjnie».
Do «największych wrogów» ubogich warstw społecznych, nowe władze zaliczały też pracowników byłej państwowej służby leśnej, którzy w okresie od września 1939 do czerwca 1941 r. stanowili na Rówieńszczyźnie 3,14 % osób aresztowanych. Często przyczyną tych aresztów stawały się grupowe prośby wieśniaków, jak, na przykład, złożony wniosek: «My, obywatele rady wiejskiej wsi Soszniki rejonu rafałowskiego (obecnie rejon wołodymyrecki), wyrażamy opinię o naszym zaciętym wrogu panu Wereszce P. A., który za polskich rządów pił z nas krew i znęcał się do najgorszego stopnia…».
Dalej wyliczano wszystkie «przestępstwa» krzywdziciela i wyrażano prośbę: «…Prosimy was, naszych wyzwolicieli, żebyście uwolnili nas od jarzma pańskiego… od tego ścierwa, które znowu ożywa i będzie ukrywać się pod różnymi maskami». Stylistyka tych wniosków daje powody przypuszczać, że były one drukowane z inicjatywy nowo przybyłych funkcjonariuszy sowieckich, ale nie da się też zaprzeczyć częstych przypadków brutalnej postawy tej grupy funkcjonariuszy wobec ludności lokalnej.
Po dokładnej analizie działań Armii Czerwonej i sowieckich organów karno-represyjnych (operacyjne grupy czekistwoskie oraz NKWD) w czasie okupacji terenów obecnego obwodu rówieńskiego, mamy podstawy twierdzić, że rozbiły one i zabrały do niewoli większość jednostek Wojska Polskiego, stacjonujących na stałe i ewakuowanych do województwa wołyńskiego, z wyjątkiem niedużej liczby wojskowych, którym udało się wydostać do Rumunii lub do krajów bałtyckich.
Los tych pierwszych zależał od potrzeb i polityki reżimu bolszewickiego. 25 tys. szeregowych pozostało w obozie pracy, 17 placówek którego znajdowało się na terenie Rówieńszczyzny, a jeńcy byli zaangażowani w budowę drogi Nowograd Wołyński – Lwów; innych – oficerów, policjantów, wywiadowców, pracowników żandarmerii – skierowano do obozów NKWD w Starobielsku, Kozielsku i Ostaszkowie, a później wymordowano.
W ten sposób władze sowieckie wyzbywały się głównych zasobów wojskowych Polski, zdolnych do walki o jej przywrócenie. Jednocześnie zabrana infrastruktura Wojska Polskiego stała się bazą materialną dla oddziałów Armii Czerwonej i NKWD.
Tetiana SAMSONIUK/ Monitor Wołyński № 17 (145) 09.09.2015
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!