Ogień pod nim podsycił kilka dni temu prezydent Trump decydując o wycofaniu żołnierzy USA z regionu. Turcja zareagowała na ten fakt natychmiast atakując Kurdów.
Od tego czasu potwierdzonych wiadomości Syrii było niewiele jednak te, którymi dysponujemy brzmią bardzo niepokojąco i co gorsza prawdopodobnie.
Siły Tureckie wraz z Wolną Armią Syrii (jedna z armii partyzanckich działających w regionie związana z Bractwem Muzułmańskim) zaatakowały Kurdów, którzy uznali się za zdradzonych przez USA. Tysiące ludzi z ochranianych przez nich terenów zaczęły uciekać. Z więzień i obozów (jak podają niektóre media również będących celem tureckiego ostrzału) zaczęli również uciekać… bojownicy ISIS – głównego wroga Stanów Zjednoczonych w Syrii.
Zdesperowaniu Kurdowie zwrócili się do jedynego pozostałego im możliwego sojusznika – krwawego reżimu Baszszara al-Asada i jego sojusznika Rosji. Można więc stwierdzić, że w syryjskim teatrze wojennym nie pozostała właściwie żadna siła, którą Zachód mógłby wesprzeć.
Reakcja prezydenta USA, poza jego markową buńczucznością a twitterze, była nadzwyczaj słaba. Zarządził dość ograniczone sankcje wobec Turcji i trzech jej ministrów a także rozkazał by 1000 pozostających w Syrii żołnierzy USA … wycofało się w bezpieczniejszy region. To wszytko w sytuacji, gdy siły Tureckie zdążyły już „zahaczyć” amerykanów ogniem (jak przekonana jest większość wojskowych – celowo).
Oprac MK
foto wikipedia
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!