Zdumiewające formy przybiera wojna na Ukrainie. Okazuje się, że XXI wieku nadal można próbować rozstrzygać konflikty drogą rycerskich pojedynków wodzów obu walczących stron. Właśnie takie rozwiązanie zaproponował szef samozwańczej Ługańskiej Republiki Ludowej Igor Płotnicki. Co na to ukraiński prezydent?
„Proponuję, abyśmy wzorem dawnych słowiańskich wodzów i słynnych kozackich atamanów spotkali się w pojedynku i w ten sposób rozstrzygnęli nasz konflikt” – to oficjalna propozycja, którą do prezydenta Petro Poroszenki skierował szef separatystów Płotnicki. Jego „wyzwanie” publikują rosyjskie media, powołując się na oficjalną stronę Ługańskiej Republiki Ludowej.
Przywódca LNR proponuje Poroszence, aby sam wybrał rodzaj broni i miejsce pojedynku. Każda ze stron miałaby prawo przyprowadzić ze sobą po 10 obserwatorów – sekundantów i 10 dziennikarzy. Służba prasowa prezydenta Ukrainy nie skomentowała na razie tego „wyzwania”. Zareagował natomiast MSZ w Kijowie: „Płotnicki zasługuje tylko na pojedynek z ukraińskim sądem” – napisał rzecznik MSZ na Twitterze.
W tej sytuacji siłą rzeczy nasuwa się od razu kilka spostrzeżeń. Po pierwsze, wiadomości z zakresu historii są chyba w przypadku Płotnickiego dość ubogie, skoro nie wie, że pojedynki wodzów nie były żadnym wyłącznym wynalazkiem słowiańskim czy kozackim – taka tradycja istniała na długo wcześniej w całej zachodniej Europie, a nawet wśród Indian.
Po drugie – przywilej pojedynkowania się należał do stanu rycerskiego, szlachty, arystokracji. W przypadku stanu chłopskiego – a z takiego chyba wywodzą się obaj ukraińscy rywale – można mówić co najwyżej o zwykłym mordobiciu, które zresztą ma własną bogatą tradycję na wsiach rosyjskich. W tej sytuacji rzeczywiście szkoda, że prezydentem Ukrainy nie został Witalij Kliczko, bokser wagi ciężkiej. Tylko pewnie wtedy Płotnicki nie wyzwałby go raczej na pojedynek.
Pozostaje jeszcze kwestia oręża, który mogliby wybrać rywale: wyrzutnie Grad, czołgi, czy zwyczajnie – kałasznikowy? Nie wiadomo też, czy Płotnicki chce się pojedynkować jedynie w imieniu LNR, czy także DNR. Może się bowiem okazać, że Poroszenko musiałby stoczyć dwa pojedynki, również z Zacharczenką. Poza wszystkim godniejszym prezydenta Ukrainy rywalem wydaje się też być prezydent Rosji, nie zaś samozwańczy watażka.
Jedno nie ulega wątpliwości – takie rozstrzygnięcie wojny na Ukrainie z pewnością oszczędziłoby życie wielu cywilów i żołnierzy.
Kresy24.pl / panorama.am
3 komentarzy
Zeus
19 listopada 2014 o 16:58A co tu ma do rzeczy Putin. Przede wszystkim dla Putina pojedynek ze zwykłym śmieciem,a takim jest Poroszenko,byłby niedopuszczalnym afrontem. Dlatego też dziwię się Płotnickiemu,że z czymś takim jak Paparuszenko ma zamiar się pojedynkować….Paparuszence,to pan Płotnicki mógłby co najwyżej obić mordę nahajką,lub kazać go wychłostać swoim ludziom…ale nigdy wyzywać kogoś z niższego stanu na pojedynek. Z resztą,już potwierdza się,że Paparuch,jako to człek z pospólstwa, bez honoru nie wart jest wyzwania…ten człek bez honoru już zasłania się innymi….wygraża sądem(ustami rzecznika MSW)…widać,że sra pod siebie ze strachu. I z takim ścierwem chce się pojedynkować Płotnicki? To faktycznie żenada i obciach dla Plotnickiego.
patriota
19 listopada 2014 o 20:09Pan Poroszenko Prezydent Ukrainy nie będzie pojedynkował się ze świniami moskiewskimi, bo jest inteligentny i splamił by się przyjmując wezwanie do pojedynku.Ukraina powinna oficjalnie wystąpić z prośba by na Ukrainę wkroczyły wojska NATO pod egidą ONZ i przejęły kontrolę na granicy z rosją. I aby wyłapały ryskich bandytów co do jednego i zakończyła by się wojna na Ukrainie.Churchill doskonale wiedział czym rskie świnie śmierdzą w 1947 roku prosząc by USA pierdyknęły na moskwę bombę atomową i zaraza komunistyczna była bu zniszczona na wieki wieków.
ltp
19 listopada 2014 o 20:29śmieć , to jest twój idol. Mało znaczący funkcjonariusz sowieckiej bezpieki , który nosił teczkę za Andropowem.