Zwycięstwo Władimira (Wołodymyra) Zełenskiego w wyborach prezydenckich na Ukrainie pobudziło do aktywności obserwatorów tamtejszej sceny politycznej i analityków. Snują oni możliwe scenariusze kursu politycznego, który podejmie on po ostatecznym przejęciu sterów z rąk Petra Poroszenki. W tym kontekście interesujące mogą być ich refleksje na temat wyprowadzenia z impasu stosunków ukraińsko-polskich.
Tej kwestii poświęciła swój felieton Alona Hetmanczuk, dyrektor Centrum „Nowa Europa” (New Europe Center), zatytułowany „ZeDyplomacja dla ZePrezydenta. Polska”.
Ukraińska politolog zwraca uwagę, że prezydent Poroszenko już od dłuższego czasu traktowany był przez Polskę jako polityk niedecyzyjny. Uwidoczniło się to zwłaszcza przy próbach rozwiązywania drażliwych kwestii historycznych, a jałowość tego dialogu ukazało wprowadzenie przez Ukrainę zakazu ekshumacji na jej terytorium szczątków Polaków. Kuriozalność tej sytuacji oddaje cytowany anonimowo przez Hetmanczuk jeden z urzędników ukraińskich, który ironicznie podsumował, że „twardo bronimy kości i nienaruszalności ziemi”. Wraz z tym ochłodzeniu uległy kontakty polityczne.
Ukraińska politolog uważa, że Zełenski, chcąc wznowić/unormować stosunki z Polską, będzie musiał zmierzyć się z tą kwestią. Tyle że – na co zwróciła uwagę – za brakiem rozwiązania kwestii historycznych kryje się lekceważenie przez Ukrainę Polski i jej wrażliwości historycznej. Większość elit politycznych nad Dnieprem uważa, że Polacy, w obliczu toczonej przez Ukrainę wojny z Rosją, powinni co najmniej przyjąć do wiadomości fakt gloryfikowania przez Ukraińców Stefana Bandery i jemu podobnych. Towarzyszy temu ogólnie lekceważący stosunek Ukrainy wobec Polski. Kijów gra na przeczekanie, uważając, że środowiska polityczne w Polsce, które przejmą władzę po „Prawie i Sprawiedliwości”, okażą się ugodowe i skłonne do daleko idących ustępstw, zwłaszcza w sprawach historycznych. Symptomatyczny w tym kontekście jest fakt, że nowy ambasador RP Bartosz Cichocki wciąż nie złożył na ręce prezydenta Ukrainy listów uwierzytelniających.
Inna sprawa, że w Kijowie przestano uważać Polskę za adwokata Ukrainy w jej dążeniu do Europy, a stawiając na relacje z Berlinem i Paryżem zaczęto postrzegać ją, jako „terytorium między Kijowem a Belinem”.
Na co może liczyć Polska podczas prezydentury Zełenskiego? Hetmanczuk wskazuje z jednej strony na jego dość wstrzemięźliwy stosunek do prowadzonej, szczególnie przez Ukraiński Instytut Pamięci Narodowej (UINP) na czele z Wołodymyrem Wiatrowyczem, dekomunizacji, i gremialnej zmiany nazw ulic z „bohaterów sowieckiej historii” na Banderę itp., z drugiej przypomina, że nie wszystko zależy od nowego prezydenta Ukrainy. O rzeczywistym kierunku „polskiej polityki” Ukrainy będzie można powiedzieć dopiero po jesiennych wyborach do parlamentu ukraińskiego. Zełenski nie ma decydującego wpływu np. na obsadę stanowiska dyrektora UINP, a więc odwołanie Wiatrowycza – co niewątpliwie stronie polskiej przypadłoby do gustu – nie wchodzi na razie w grę.
Poza tym z Zełenskim wiąże się wiele niewiadomych. Ukraińska politolog wskazuje, że w kontekście stosunków ukraińsko-polskich nie sposób porównywać go z „rosyjskojęzycznymi” prezydentami Ukrainy (np. Kuczmą i Janukowyczem), którzy mieli dość jednoznaczny stosunek do bohaterów historycznych, których lansują środowiska patriotyczne z zachodniej Ukrainy. Zasadniczą różnicą między nimi jest przepaść generacyjna. W tym sensie Zełenski jest „czystą kartą”, co może sprzyjać nowemu otwarciu z Polską. Jednak Hetmanczuk sugeruje, aby polscy politycy i dyplomaci nie oczekiwali od niego zbyt wiele. „Do tej pory nie ma poważnych powodów, by sądzić, że Polska stanie się najważniejszym priorytetem polityki zagranicznej nowego prezydenta. Całkiem realne, że będzie [po Niemczech i Francji – red.] trzecim państwem na tej liście (po pierwszych nominacjach [w jego kancelarii – red.] będzie można powiedzieć więcej ). [Dobrym sygnałem – red.] na początek byłoby, złożenie przez nowego prezydenta jednej z pierwszych wizyt zagranicznych (jeśli nie pierwszą) właśnie w Warszawie. Argumentem na rzecz podjęcia takiej decyzji […] może być fakt, że prezydent Duda, jako pierwszy z międzynarodowych przywódców, pogratulował Zełenskiemu zwycięstwa z wyborach, oraz to, że Ukraińcy w Polsce, w przeciwieństwie do innych krajów zachodnich, w większości zagłosowali na Zełenskiego, a nie Poroszenkę. Ta wizyta mogłaby przypomnieć, że oprócz toksycznego historycznego tła dialogu istnieje jeszcze inny poziom relacji: wymiana handlowa rośnie, Polska wspiera sankcje wobec Rosji, Ukraińcy przyczyniają się do rozwoju polskiej gospodarki, a sama Polska dla wielu Ukraińców pozostaje ucieleśnieniem tej Europy, którą obiecano im zbudować na Ukrainie, ale okazało się, że znacznie szybciej i łatwiej jest odnaleźć tę Europę w sąsiednim kraju” – zasugerowała perspektywę.
Jeśli chodzi o kwestie historyczne, to oczywiście odblokowanie poszukiwań i ekshumacji powinno być pierwszym sygnałem nowego ukraińskiego przywództwa, który pomoże odbudować ukraińską polityke wobec Polski. Hetmanczuk uważa, że w tym celu powinno się na powrót przenieść centrum decyzyjne do Ministerstwa Spraw Zagranicznych Ukrainy.
– W związku z tym, tak czy inaczej, dialog historyczny między Ukrainą a Polską zostanie wznowiony, jednak na zasadach współpracy, a nie jednostronnych decyzji lub moratoriów. To z kolei oznacza, że żadna ze stron nie może mieć monopolu na prawdę historyczną. Sprzyjało temu będzie jednoznaczne i wzajemne potępienie mordów na ludności cywilnej, wspólne upamiętnienie ofiar, bez dzielenia na własne i cudze, osądzenie sprawców niszczenia miejsc pamięci, oraz poszukiwanie prawdy – poprzez współpracę wszystkich zaangażowanych stron – na podstawie porównania wiarygodnych faktów, a nie domysłów i manipulacji. Nie zapominamy też o przezwyciężeniu kryzysu szacunku – podsumowała.
Opr. TB, https://blogs.pravda.com.ua
fot. https://ukrainianwall.com
4 komentarzy
Jarema
26 kwietnia 2019 o 21:40Wielokrotnie dawał tu wyraz poglądowi, że Ukraina nie traktuje Polski poważnie, a ta pozwala na to! Dziś wyraźnie pisze to ukraińska politolog. Oddajmy jej głos! „… za brakiem rozwiązania kwestii historycznych kryje się lekceważenie przez Ukrainę Polski i jej wrażliwości historycznej”.
Podobnie, jak inni komentatorzy na forum zwracałem uwagę także, że Ukraina stawia na relacje z Niemcami (ach ta tradycja współpracy Niemcami od Traktatu Brzeskiego, przez współpracę z A. Hitlerem) i Francją, a nie Polską! Ponownie oddajmy głos autorce „w Kijowie przestano uważać Polskę za adwokata Ukrainy w jej dążeniu do Europy, a stawiając na relacje z Berlinem i Paryżem”.
Ten artykuł powinni czytać decydenci!
Negocjacje każde, ale zwłaszcza ze wschodnimi sąsiadami, to zawsze ustępstwo za ustępstwo! Po co Ukraina ma ustępować Polsce w sprawach historycznych, skoro Polska wykonała totalny w tył zwrot w sprawach historycznych rezygnując z karania za propagowanie zbrodniczego nazizmu/banderyzmu ukraińskiego.
Czy będą zmiany? Także w to wątpię, skoro daliśmy już dowód tego, że polskie ustępstwa można mieć za darmo i my niczego w zamian od Ukrainy nie żądamy, to dlaczego nowy prezydent Ukrainy ma iść na ustępstwa? Bo nas lubi i będzie chciał być bardziej lubiany? On nie musi robić nic a i tak polscy politycy zrobią wszystko i przywitają go w Warszawie. Autorka jasno zaznaczyła ukraińskie non possumus … Polsce pozostało je przyjąć. Cóż innego może Polska zrobić, skoro na żadną stanowczość jej nie stać?
Pewne nadzieje daję postawa nowego ambasadora RP na Ukrainie. Może to symptom zmian? Zobaczymy.
Batory
27 kwietnia 2019 o 00:16wow odkryłeś Amerykę, niesamowite, powinni Cię na szefa MSZ od razu wziąć
peter
27 kwietnia 2019 o 04:51Jarema wzgledem banderyzmu trzeba byc stanowczym na calym swiecie jak ten koza slowianin w zalaczonym wideo
https://www.youtube.com/watch?v=fvJv2b9VNtA
Pogoń Lwów
27 kwietnia 2019 o 08:44Nie myślę, że Zieleński będzie sobie zawracał głowę kwestiami historycznymi, dlatego że on jest maksymalnie daleki od nich, ale tu jest szansa dla Polskiej dyplomacji przeforsować własne racje. Poza tym fakt, że nowoobrany prezydent będzie stawiał na relacje z krajami „dalszej Europy”, Polska będzie tu zepchana na margines.