Na ile prawdą jest, że Białorusini wciąż muszą wypełniać nie własne, lecz cudze interesy? Na ile polskie interesy zbiegają się z białoruskimi? „Piąta kolumna” Zachodu i „marionetki Moskwy” – dlaczego taka retoryka jest ciągle nośna na Białorusi? Czy polska mniejszość na Białorusi przekracza granicę lojalności względem państwa białoruskiego, gdy domaga się poszanowania podstawowych praw mniejszości narodowych w „niezależnej” Republice Białoruś?
Przyczynkiem do rozmowy na antenie Svabody, na temat wpływów „obcych” na Białorusi, stał się wpis na blogu Aleksandra Czajczyca, cytowany na portalu Kresy24.pl w artykule pt. „Bury” w zamian za „Biełsat”?. Do rozmowy na falach radia Svaboda Jurij Drakohrust zaprosił dziennikarza Biełsatu i Polskiego Radia Dmitrija Hurniewicza, felietonistę Witalija Cygankowa i autora blogu, publicystę Aleksandra Czajczyca.
„Żaden kraj nie robi tyle dla Białorusi co Polska”
Drakohrust: Aleś Czajczyc opublikował w ubiegłym tygodniu na swoim blogu na portalu radia Svaboda – felieton, w którym poruszył – moim zdaniem ważne problemy z punktu widzenia białoruskiego społeczeństwa. Główna ich teza – nie powinni Białorusini wysługiwać się cudzym, zagranicznym interesom. Podaje kilka przykładów, które proponuję omówić.
Aleś Czajczyc pisze; „Polska finansuje nam telewizję Biełsat, radio Racyja, i pewnie wiele innych inicjatywę. Polska rozdaje nam na prawo i lewo Karty Polaka. I dlatego, co mnie dziwi, niektórzy dziennikarze mediów z siedzibą w Polsce, z takim uwielbieniem wyrażają na Facebooku swoje uwielbienie dla czasów, gdy Zachodnia Białoruś leżała w granicach Polski.
Dmitrij, jest pan współpracownikiem Biełsatu i Polskiego Radia. Co odpowie Pan na zarzuty Czajczyca?
Hurniewicz: Jeśli Aleś Czajczyc rozumie przez stwierdzenie faktu, że ludność w Zachodniej Białorusi nie była niszczona fizycznie, tak jak w sowieckiej Białorusi, i że obowiązywało tam więcej praw obywatelskich, to jest to absolutna prawda. Państwo polskie było złem dla Białorusi, ale mniejszym.
Pani Sebastianowicz (prezes nieuznawanego przez białoruskie władze Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi, działającego przy Związku Polaków na Białorusi, nazwana przez Czajczyca polską szowinistką – red.) prezentuje absolutnie marginalne zjawisko. Jej wypowiedzi są absolutnie nie do przyjęcia, tak jak każdego, kto mówi, że Białoruś powinna być częścią Związku Radzieckiego, Rosji czy Polski.
Polska może spokojnie zamknąć „Biełsat”, „Radio Racyja” i zająć się biznesem z Łukaszenką. Ale komu od tego się polepszy? Polska pomaga w rozwoju białoruskości, żaden kraj nie robi więcej dla Białorusi niż Polska.
Czajczyc: Wydaje mi się, że problem jest. Wydaje mi się, że Białorusini nie istnieją, jako scentralizowana jednostka reprezentujaca własne interesy. Działamy jak zestaw różnych wektorów, które w określonych momentach stają się sojusznikami tych, lub innych sił zewnętrznych. Tak było na przestrzeni całego XX wieku.
To wstyd, że jesteśmy uzależnieni od zewnętrznych ośrodków władzy.
Nawet jeśli białoruskie i polskie interesy zbiegają się dziś na poziomie 90 procent, to pozostaje 10 procent interesów rozbieżnych.
Wpływ dobry i zły
Drakahrust: Witalij, widzi pan problem, który sformułował Aleksander? Czy rzeczywiście niektórzy ludzie przekraczają granicę narodowo – państwowej lojalności, lojalności względem Białorusi jako takiej?
I drugie pytanie: Aleś powiedział, że Białorusini wciąż wysługują się obcym interesom. Ale czy Białoruś nie dzieli losów każdego jednego państwa, oprócz takich gigantów jak Niemcy, Rosja, Chiny? A czy Polacy nie musieli grać, a teraz Ukraina, czy nie musi teraz grać?
Cygankow: Właśnie chciałem o tym powiedzieć. Tak wygląda życie każdego małego państewka. Nawet duże mocarstwa wstępowały zawsze w sojusze, zrywali te przymierza, zastępwały je innymi.
Kwestia polega w stopniu zaangażowania. Rzeczywiście, niektórzy Białorusini bardziej przywiązani są do innych krajów, niż do własnej białoruskiej tożsamości.
Interesy zagraniczne mogą nie być obcymi, jeśli pokrywają się z białoruskimi. I trzeba spojrzeć na to co łączy, a nie na to co dzieli. Nie należy też jednakowo traktować wpływów obcych, na zasadzie „jedno i to samo”. Polscy politycy, w odróżnieniu od rosyjskich, nie obrażają tak języka białoruskiego, białoruskiej tożsamości i suwerenności.
Drakohrust: Dmitrij, w czasie ostatnich wyborów prezydenckich w Czechach Karel Schwarzenberg wypowiedział się, że w czasie wysiedlania Niemców sudeckich, państwo czeskie nie do końca miało rację. Jego wypowiedź spotkała się z dość ostrą reakcją dużej części społeczeństwa.
Pytanie o życie w Zachodniej Białorusi – nie jest do końca pytaniem historycznym i akademickim. Ludzie mogą się obawiać, że jutro ktoś dojdzie do wniosku i powie: Ludzie, przecież to nasza ziemia…
Hurniewicz: Ja nie widzę w polskim rządzie, ani u żadnego innego, powojennego rządu Polski, żeby zamierzał dążyć do przywrócenia tych ziem. Polska wzmacnia białoruskość, nawet na Grodzieńszczyźnie i obwodzie brzeskim.
Jeśli ktoś napisze na Facebooku, że jego dziadek miał trzy konie w czasach Zachodniej Białorusi, to nie rozumiem, dlaczego miałby o tym nie wspominać? Czy z tego powodu polska armia przyjdzie „wyzwalać Białoruś”?
„Polska i Litwa – to dla nas zachód”
Drakohrust: Aleksandrze, wymieniał pan na swoim blogu sojusze, które nie podobają się panu: „ z Polakami przeciwko Łukaszence i Kremlowi, lub z Kremlem przeciw Łukaszence, albo z Łukaszenką i Kremlem przeciwko „gejropie”. Albo z Łukasznką przeciwko Kremlowi, jako „największemu złu”. A dlaczego nie wspomina pan o jeszcze jednym wariancie sojuszu: Z Zachodem przeciwko Łukaszence. Dlaczego? Łukaszenka o Zachodzie nie zapomina, według niego, cała opozycja stoi w jego szeregach – niezależne społeczeństwo – to „piąta kolumna” Zachodu. W tym sensie pańskie poglądy i jego, okazują się bardzo podobne. Nie przeszkadza to Panu?
Czajczyc: W moim rozumieniu Polska i Litwa – dla nas to Zachód. W odniesieniu do Białorusi, te dwa kraje to ucieleśnienie Zachodu.
Drakohrust: Nie mogę się z Panem zgodzić. Wydaje mi się, że zarówno białoruski naród i elita białoruska nie akceptują roszczeń Warszawy i Wilna do reprezentowania całej Europy. Dla Białrusinów Europa – to Berlin. Są tacy Białorusini, którzy podzielają te zakusy Polski i Litwy, żeby być dla nich Europą, ale są to nieliczni.
Czajczyc: Są to dwa kraje NATO i UE, które najbardziej zainteresowane są Białorusią, ich opinia w sprawie określania europejskiej polityki wobec Białorusi odgrywa bardzo ważną rolę. Nie wiem, czy Berlin zrobi coś w tej sprawie, bez wcześniejszego porozumienia z Warszawą i Wilnem…
Drakohrust: W obecnej białoruskiej sytuacji , chyba raczej nie znajdzie się siła, ruch polityczny, która nie orientuje się na jakieś siły zagraniczne? Łukaszenka zorientowany jest na Moskwę, opozycja na Zachód. Wychodzi na to, że na Białoruś nikt się nie orientuje. Nieprawda?
Czajczyc: Litwini, Łotysze i Polacy w XX wieku potrafili w XX wieku grać własną grę. Jak mawiał jeden brytyjski polityk: „Wielka Brytania nie ma stałych sojuszników, Wielka Brytania ma stałe interesy”. Nasi sąsiedzi potrafili być -nawet jeśli małymi, to skonsolidowanymi subiektami.
Z punktu widzenia długoterminowych interesów, dobrzy białoruscy dziennikarze powinni pracować nie w polskim Biełsacie i nie w amerykańskim radiu Svaboda, ale w państwowej Biełteleradiokompanii w Mińsku. Ale żeby się tak stało, Białoruś powinna być normalnym państwem demokratycznym. No i jesteśmy fundamentalnie podzieleni.
Ludzie nie posiadają wystarczającej ilości środków, żeby bez ciągłej pomocy osiągnąć coś na Białorusi.
„Agenci Zachodu” vs. „marionetki Moskwy”
Drakahrust: Witalij, przyczyną tego o czym mówi Aleś –nie jest fakt, że większość białoruskiego społeczeństwa jest podzielona w swoich geopolitycznych dążeniach? Polska również skupiła się na zewnętrznym graczu – Unii Europejskiej. I orientuje się tak już od 1989 roku. Ale ponieważ jej społeczeństwo jest tak zorientowane niemal całkowicie, nie jest to tak bardzo widoczne.. Na Białorusi, jedni patrzą na Moskwę, drudzy na Zachód. I w końcu każdy jest czyjąś „piąta kolumną”. Pierwszych czterech kolumn nie ma w ogóle…..
Spośród nielicznych (3) komentarzy do rozmowy czterech białoruskich opozycyjnych publicystów, wart przytoczenia jest wpis czytelnika, który podpisał się jako „Kresowiak”:
– Dlaczego do tych dyskusji nie zaprosicie kogoś z „piątej kolumny”? Dlaczego nie pozwoliliście wypowiedzieć się rdzennym mieszkańcom tzw. Zachodniej Białorusi? A może podjęliście choć raz – opozycyjni, niezależni białoruscy dziennikarze – problem polskiej mniejszości na Białorusi? Dla was to pewnie temat tabu?
Polska rozdaje na lewo i prawo Karty Polaka nie wam, ale ludziom którzy posiadają polskie pochodzenie. To niezbywalne prawo każdego człowieka -mieć świadomość narodową, wiedzieć jakiej jest się narodowości.
Aleś Hurniewicz powinien teraz szczegółowo wymienić, wyjaśnić, jakie zło Polska wyrządziła Białorusi. Nestety Hurniewicz nie walczył za niepodległość swojej ojczyzny, ani nie więziony był w obozach stalinowskich, nie doświadczył represji współczesnej władzy…., dlatego z łatwością obraża starszych ludzi, panią Weronikę Sebastianowicz.
W prowokacyjnym pytaniu Jurija Drakohrusta, pojawia się teza, że polska mniejszość na Białorusi przekracza granicę lojalności względem państwa białoruskiego, gdy domaga się poszanowania podstawowych praw mniejszości narodowych w „niezależnej” Republice Białoruś.
Rozmawiał Jurij Drakohrust
Kresy24.pl/svaboda.org
2 komentarzy
Paweł
23 lutego 2015 o 16:31Państwa średniej wielkości, jak Polska, albo Białoruś, zawsze muszą szukać jakichś sojuszów. Tu nie może być neutralności. Ważne, aby Białoruś zawsze pozostała Białorusią, a nie kawałkiem Polski albo kawałkiem Rosji. Myślę, że większość polskiego społeczeństwa dojrzała do tego, aby widzieć Litwę, Białoruś, Ukrainę i Polskę jako równorzędne spadkobierczynie Rzeczypospolitej Obojga Narodów.
W 1919 roku Polska nie uważała ani Wilna, ani Grodna, ani Brześcia za swoje terytorium. Te miasta nie leżały w granicach Polski, choć była tam Polska administracja. To w założeniu były miasta przyszłego państwa litewsko-białoruskiego. Jeżeli Polaków (przynajmniej niektórych) stać było na takie postawienie sprawy 96 lat temu, to dziś tym bardziej powinniśmy mieć uczciwy stosunek do Białorusi.
Białoruś po naszej stronie – TAK, ale jako równorzędny partner, a nie jako wasal.
Nie chcę, żeby Białoruś była wasalem Moskwy, ale nie chcę też, żeby była w przyszłości naszym wasalem.
WOLNI Z WOLNYMI – RÓWNI Z RÓWNYMI
Talo
24 lutego 2015 o 00:06„Za naszą i waszą wolność”- jedna z piękniejszych idei, jaka wyszła z naszego kraju.
W pełni popieram i podpisuje się pod tym co napisałeś.