Jeżeli Niemcy używają fałszywej narracji uzasadniającej budowę spornego Nord Stream 2, to Polacy sięgają po własną, która obnaża faktyczne cele Berlina. Spotyka ich za to krytyka mediów propagandowych w Rosji, która chyba potwierdza słuszność obranej ścieżki – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Niemcy przekonują, że Nord Stream 2 to projekt czysto komercyjny, chociaż kanclerz Angela Merkel przyznawała w przeszłości, że ma także aspekt polityczny. Robiła to w okresie walki o kompromis w sprawie podporządkowania spornego gazociągu przepisom europejskim zrewidowanej dyrektywy gazowej, która ma uchronić przed nadużyciami Gazpromu, ale może też doprowadzić do opóźnienia projektu ze względu na konieczność dostosowania go do przepisów sprzecznych z prawem rosyjskim. Rosjanie dają wyłączność na eksport gazociągowy Gazpromowi, a Unia Europejska domaga się dostępu stron trzecich do przepustowości gazociągów. Deklaracje Niemiec o tym, że Nord Stream 2 to jednak przedsięwzięcie czysto komercyjne to zaostrzenie stanowiska niezależne od faktów, które świadczy o woli obrony tego projektu pomimo rosnącej presji międzynarodowej na jego porzucenie lub co najmniej moratorium na jego budowę.
Polska kontra
Odpowiedź Polski jest tym razem zniuansowana. Warszawa przedstawiała dotąd pryncypialną postawę, która głosiła, że Nord Stream 2 nie powinien powstać między innymi ze względu na zagrożenie z punktu widzenia polityki zagranicznej i bezpieczeństwa NATO oraz Unii Europejskiej, nieracjonalność ekonomiczną ze względu na dostępną przepustowość istniejących gazociągów, niezgodność z polityką dywersyfikacji Unii Europejskiej. Nowa linia Polaków może zostać uznana za konstruktywną, bo proponuje rozwiązanie zaradcze. Premier Mateusz Morawiecki uznał, że Polska mogłaby dopuścić Niemców do przepustowości gazociągu Baltic Pipe, żeby mogli sięgnąć po gaz z nowego źródła.
Na tę propozycję zareagował chór krytyków w Polsce i zagranicą, poczynając od propagandowego Sputnika. Ekspert Narodowego Funduszu Bezpieczeństwa Energetycznego Igor Juszkow głosił na łamach mediów rosyjskich, że jedyne co łączy Nord Stream 2 i Baltic Pipe, to „fakt, że są gazociągami”, ale mają różne źródła dostaw (odpowiednio Rosja i Norwegia), a projekt polski da dostęp do gazu norweskiego, który przecież już dociera do Niemiec przez Europę Zachodnią z pomocą istniejących połączeń. Warto z góry podważyć ten argument, bo przecież Niemcy odbierają także gaz z Rosji poprzez istniejące połączenia.
(…)
Cały artykuł tutaj.
fot. Wikimedia Commons, CC
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!