Białoruskie władze torpedują spotkania kandydatki na prezydenta Swietłany Tichanowskiej z wyborcami. 6 sierpnia kolejne miało się odbyć na Placu Bangalor w stołecznym Parku Przyjaźni Narodów.
Choć główna rywalka Łukaszenki zgłosiła zamiar spotkania z wyborcami do mińskiego magistratu jeszcze 14 lipca, władze w ostatniej chwili poinformowały, że zmieniły plany wobec Placu Bangalor, gdzie miał się odbyć wiec Tichanowskiej, i zaplanowały tam radosne obchody święta wojsk kolejowych i pokazy sprzętu budowlanego. Inne wskazane przez sztab miejsca również okazały się zajęte.
W tej sytuacji sztab Tichanowskiej zapowiedział, że kandydatka pojawi się na Kijowskim Skwerze, gdzie miał się odbyć jarmark edukacyjny, zorganizowany przez władze.
Reakcja mieszkańców stolicy była do przewidzenia. Na spotkanie z rywalką Łukaszenki przyszły tysiące ludzi. Tichanowska wraz ze wspierającymi ją Cepkało i Kolesnikową przyszły oddzielnie na plac, aby powitać ludzi, ale nie weszły na teren oficjalnego wydarzenia, nie chciały prowokować sił bezpieczeństwa.
Ich pojawienie w różnych punktach Kijowskiego Skweru wywoływało ogromny entuzjazm zgromadzonych. W pewnym momencie doszło do nieoczekiwanej sytuacji.
Dwaj DJ-e wynajęci przez miasto do obsługi imprezy puścili z głośników pieśń legendarnego Wiktora Coja „Chcemy zmian”. Świadkowie relacjonowali, że widok tego, jak urzędnicy państwowi usiłowali wyłączyć muzykę był bezcenny.
DJ – e stali się bohaterami czwartkowego mitingu. Jeden z nich miał przyznać, że został zmuszony do pracy na imprezie państwowej, ale jest też zwolennikiem zmian i chciał wyrazić w ten sposób swoje stanowisko i solidarność ze wszystkimi obecnymi.
Obaj zostali aresztowani.
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!