Sekretarz stanu ds. azylu Eric van der Burg wystąpił do burmistrzów holenderskich gmin o zapewnienie dodatkowych miejsc dla uchodźców wojennych z Ukrainy.
Przekazał im, że od lutego przyszłego roku potrzebnych będzie dodatkowo około 97 tysięcy miejsc.
Dotychczas samorządy udostępniły 81 tysięcy miejsc dla Ukraińców w prowadzonych przez siebie ośrodkach.
Niedawno Wouter Kolff, przewodniczący Veiligheidsberaad – rady skupiającej 25 szefów regionów ds. bezpieczeństwa, powiedział, że potrzebne będzie przygotowanie jeszcze większej liczby miejsc.
Dzisiaj minister Eric van der Burg podkreślił, że napływ uchodźców z Ukrainy nie będzie słabł w związku z trwającą rosyjską inwazją i oficjalnie poprosił samorządowców o zapewnienie dodatkowych punktów schronienia.
Z informacji ministerstwa sprawiedliwości i bezpieczeństwa Królestwa Niderlandów wynika, iż w Holandii znalazło schronienie prawie 98 000 Ukraińców, z których zdecydowana większość przebywa w schroniskach prowadzonych przez gminy.
RTR na podst. belsat.eu
1 komentarz
Eryk
2 grudnia 2023 o 15:14Żyję w Niderlandach od 6 lat. Od poczatku tego roku miałem okazję pracować z ludźmi (uchodźcami) z Ukrainy,młodymi,lub też starszymi obywatelami tego dotkniętego wojną kraju.
Jestem Polakiem,rozumiem sytuację jaka dotknęła sąsiadów,ale niestety moja opinia może się nie spodobać. W każdym przypadku po ok. miesiącu pracy rozmowy z nimi biegły w kierunku „jaki samochód kupilem po wypłacie” lub też pytania „ile płacisz za mieszkanie,bo ja mam za darmo jako uchodźca”,” na weekend mam ruchanie,a Ty co porabiasz”.
W takim stylu podejście do sytuacji jest dla mnie krzywdzące. Ciężko pracuję,uczciwie płacę za wszystko. Prywatnie płacę 650€ za pokój z meldunkiem. „Koledzy” Ukraińcy mieszkając na agencyjnym zakwaterowaniu,gdzie koszt tygodniowego pobytu to 130€ nie płacą nic. To 520€ miesięcznie,na które ja muszę zarobić nadgodzinami a i tak nie jestem w stanie. Ukraińcy w Niderlandach z ofiar powolo stają się wyznacznikiem zarobków dla osób pokrzywdzonych a w rzeczywistości wcale tak nie jest.
Miałem okazję również być świadkiem rozmowy z pracodawcą. Młody człowiek stwierdził,po kłótni i „pyskowaniu” do przełożonego,że on nie musi tu pracować. Zabrał firmowe auto,pojechał nie wiadomo gdzie. Dodam,że był moim kierowcą i wracałem z pracy do domu pociągiem.
Jestem na „Nie” dla ich przywilejów,jakkolwiek współczuję sytuacji w kraju,z którego uciekli.