Na wczorajszej konferencji prasowej premier Juri Ratas oraz minister spraw wewnętrznych Andres Anvelt zdementowali pogłoskę, jakoby Estonia prowadziła działania wywiadowcze wobec swoich sprzymierzeńców. Czyżby?
Wystąpienie ma związek z rewelacją podaną w zeszłym tygodniu przez Newsweek, a następnie zwielokrotnioną przez inne amerykańskie media. Wynika z niej, że najmniejsze z państw bałtyckich „zbiera informacje na temat urzędników administracji Donalda Trumpa oraz zarządu Trump Organization„.
Powodem podjęcia takich działań – według Newsweeka – miałyby być obawy Estończyków przed stanowiącym zagrożenie dla ich niepodległości zbliżeniem na linii Moskwa-Waszyngton.
Oskarżenie poważne, bo gdyby okazało się prawdą, znaczyłoby że najmniejszy kraj bałtycki poluje zarówno na Trumpa-prezydenta, jak i na Trumpa-biznesmena. A taka kombinacja może zirytować.
Linia obrony rządu w Tallinnie jest następująca: wszystko to stek kłamstw, celowo rozpowszechnianych przez Rosję celem skłócenia partnerów w NATO.
Minister Anvelt zarzekał się, że „rozmawiał z szefami służb specjalnych, w tym z szefem wywiadu i może powiedzieć z całą stanowczością, że Estonia nie zbiera informacji na temat swoich sojuszników”.
Oczywiście nie należy tych oświadczeń traktować zbyt poważnie. Jest prawdą potoczą, że służby wywiadowcze zbierają informację nie tylko na temat wrogów, ale w ogóle na temat państw, które leżą w ich orbicie zainteresowań. Ameryka leży, bo jest jak na razie jedynym gwarantem bezpieczeństwa regionu.
Ale wiadomym jest również to, że w razie czego, państwa wypierają się prowadzenia działalności szpiegowskiej wobec sojuszników, chyba że zostaną przyłapane na gorącym uczynku. Tak jak w przypadku Wikileaks, z których dowiedzieliśmy się m.in., że USA zbierały wrażliwe informacje na temat kanclerz Merkel – czyli, jakby nie patrzeć, na temat sprzymierzeńca.
Dlaczego inni mieliby postępować inaczej?
Kresy24.pl
1 komentarz
Adr
18 lutego 2017 o 23:29🙂 najlepszym wyjściem było by chyba niekomentowanie
bo zaprzeczanie oznacza plucie na wlane państwo jako nie poważne – nie mówią co tym że że np OSINT vel biały wywiad trudno uznać za szpiegostwo sensu stricte