Tragiczne wydarzenia miały miejsce 14 kwietnia 1936 roku we Lwowie. Podczas demonstracji bezrobotnych padły strzały i zginął wówczas Władysław Kozak. Fakt ten podniosła na swoje sztandary propaganda sowiecka i od razu zrobiła z niego bohatera, walczącego z „pańską Polską” o prawa ludzi pracy. Oto jak wówczas opisywała te wydarzenia prasa lwowska. Zajrzyjmy na łamy Gazety Lwowskiej.
Dnia 16 kwietnia – Krwawa demonstracja bezrobotnych.
Wczoraj (Gazeta Lwowska ukazywała się rano, więc tekst pisany był 15 kwietnia – red.) we Lwowie w godzinach przedpołudniowych zgromadziła się przed Biurem Pośrednictwa Pracy przy ul. Świętokrzyskiej (dziś ul. Bortnianśkoho) większa grupa bezrobotnych, żądając zatrudnienia ich. Gdy przedstawiciel Funduszu Pracy oznajmił bezrobotnym, że na razie nie jest w stanie zatrudnić większej ilości bezrobotnych, część zgromadzanych udała się do magistratu, usiłując wtargnąć na dziedziniec. Funkcjonarjusze policji nie dopuścili do tego. Wówczas część bezrobotnych udała się na plac Akademicki, rozkopany obecnie spowodu prowadzonych tam robót kanalizacyjnych. Sześciu konnych policjantów usiłowało uspokoić gromadzących się bezrobotnych, wówczas jednak na funkcjonarjuszów policji rzucono kilka kostek brukowych i kamieni. Oddział policji cofnął się w ulicę Akademicką, a jeden z policjantów w obronie własnej użył broni (rewolweru), oddając najprzód 5 strzałów w powietrze, następnie jeden strzał w kierunku atakujących go. W wyniku strzału ranione zostały dwie osoby spośród demonstrantów. Jeden z nich, 23-letni bezrobotny Władysław Kozak, po przewiezieniu do szpitala zmarł, a drugi, Mikołaj Szereda, z lżejszą raną przebywa w szpitalu. Władze prowadzą dochodzenia celem wyjaśnienia przebiegu i wykrycia sprawców zajścia.
Dnia 17 kwietnia – Dochodzenia w sprawie awantur ulicznych we Lwowie.
Wstępne dochodzenia wykazały, że wczorajsze awantury na ulicach Lwowa zostały wywołane planowo przez agitatorów, których celem było wyraźne sprowokowanie tych zajść. W czasie znanych wypadków na mieście, a zwłaszcza na placu Akademickim, władze bezpieczeństwa aresztowały kilku agitatorów i kilkanaście osób uczestniczących w wypadkach. Aresztowani zostali: Salamin Teodor, Feder Henoch, Krycki Kazimierz, Bick Tobjasz, Laba Michał, Ruczko Władysław, Marunkiewicz Michał, Hoering Nuchim, Fuchs Szulim, Walfisch Hersch, Fliszer Moses, Gedański Majle, Hacluk Jan. Aresztowani na podstawie zeznań świadków – pozostają pod zarzutem atakowania władz bezpieczeństwa kamieniami, rozmyślnego bicia szyb, a ponadto część wyżej wymienionych osób przytrzymana została na miejscu za agitację i podżeganie do rozruchu.
Znamienne jest, że znaczna ilość wyżej wymienionych aresztowanych osób pochodzi z poza Lwowa i nie umie wykazać celu pobytu we Lwowie. Pewna ilość osób nie posiada miejsca zamieszkania, inni zaś figurują w rejestrach karnych, jako wielokrotnie już karani. Jak informuje Agencja Wschód, wśród aresztowanych na miejscu zajścia zatrzymano dwóch osobników z dwoma pistoletami ze śladami użycia broni palnej. Dalsze dochodzenia w pełnym toku. W dniu wczorajszym panował we Lwowie spokój. Około godziny 14-ej grupa bezrobotnych, która zgłosić się miała w lwowskiej Radzie Powiatowej, zatrzymała się przez chwilę na placu Akademickim, gdzie wygłoszono przemówienia. Pogrzeb ofiary onegdajszych zajść śp. Władysława Kozaka odbył się dziś na koszt miasta o godzinie 3-ciej popołudniu z anatomji Szpitala powszechnego na cmentarz łyczakowski. Ostatni akapit dopisano prawdopodobnie przed wydaniem gazety (i przed rozpoczęciem pogrzebu), mniemając, że wszystko przebiegnie spokojnie, ale tym czasem…
Dnia 18 kwietnia (na pierwszej stronie – red.) – Tragiczne zajścia we Lwowie.
Przebieg wczorajszych wypadków. W dniu dzisiejszym (17 kwietnia – red.) popołudniu miał odbyć się pogrzeb ś.p. Kozaka, zmarłego, jak wiadomo, na skutek ran, odniesionych przy zajściu z bezrobotnymi w dniu 14 b.m. Pogrzebem tym za zgodą władz zajmował się specjalnie wyłoniony komitet pogrzebowy, złożony z przedstawicieli klasowych Związków zawodowych, okręgowych władz ZZZ i Bundu. Trasa pogrzebu była uzgodniona przez Starostwo grodzkie z komitetem i prowadziła z kaplicy Zakładu anatomicznego przy ul. Piekarskiej na cmentarz Łyczakowski. Jak wiadomo, odległość ta nie jest wielka, wynosi około 700 metrów i sam fakt ten dawał, zdawałoby się, dostateczną rękojmię, że pogrzeb ofiary tragicznych zajść z dnia 14 b.m. odbędzie się w jak największym spokoju i porządku.
Władze miejscowe miały zapewnienie kierowników komitetu pogrzebowego co do tego i zgodziły się nawet na zorganizowanie przez komitet własnej straży porządkowej. Pogrzeb miał się odbyć o godz. 15. Przed wyniesieniem zwłok, w ul. Piekarskiej, Łyczakowskiej i przyległych zaczęły zbierać się tłumy, które oczekiwały konduktu. Wczoraj rano komitet bezrobotnych interwenjował w Starostwie grodzkiem, starając się o zmianę ustalonej trasy pogrzebu, a mianowicie w ten sposób, aby kondukt przeszedł przez całe miasto na cmentarz Janowski. Starostwo grodzkie nie mogło przyjąć tego rodzaju propozycji, wyłonionej w ostatniej chwili, gdyż jak wiadomo, zmiany takie, czynione tuż przed rozpoczęciem tego rodzaju zgromadzeń publicznych, stawiają całą służbę porządkową w mieście pod znakiem doraźnej improwizacji.
Starostwo grodzkie postanowiło więc utrzymać w mocy poprzednią swoją umowę z komitetem pogrzebowym. Tuż przed rozpoczęciem konduktu pogrzebowego rozpoczęto między zgromadzonymi tłumami publiczności, które doszły do cyfry około 8000 ludzi, głośną agitację za zmianą trasy pogrzebu na cmentarz Janowski. Tłum podniecony przez cały szereg rozrzuconych wśród niego agitatorów, do których przyłączył się cały szereg, jak zwykle w takich wypadkach, elementów nieodpowiedzialnych i różnych mętów ulicznych, zaczął kierować się w kierunku przeciwnym do uzgodnionej trasy. Okazało się, iż agitatorzy ci chcieli zupełnie wyraźnie, jak widać, w sposób nieodpowiedzialny i lekkomyślny skierować tłum przez miasto, przemieniając smutny obrzęd pogrzebu w wielką demonstrację tłumu, który łatwo w takich wypadkach może podniecić.
Tłum rozagitowany, z okrzykami „na cmentarz Janowski” ruszył naprzód w kierunku śródmieścia. Już od tej chwili widać było, że ani komitet pogrzebowy, ani milicja pogrzebowa nie panują w zupełności nad sytuacją. Na rogu ul. Żulińskiego słaby oddział policji zagrodził drogę kierując tłum w odwrotnym kierunku. Do policji padły z tłumu kamienie i strzały rewolwerowe, które zraniły, jak nam donoszą, kilku szeregowych policji państwowej. Policja zmuszona była użyć broni białej, lecz nie mogła wytrzymać naporu tłumu, który bez przeszkód ruszył w kierunku placu Bernardyńskiego i ul. Akademickiej, atakując pa drodze policję strzałami rewolwerowemi i kamieniami. Równocześnie od tłumu odłączyły się męty uliczne na rabunek sklepów chrześcijańskich i żydowskich znajdujących się dookoła. Policja po powtórnem ostrzeżeniu, zasypana strzałami, zmuszona była użyć broni palnej. Część tłumu, która znalazła się na ul. Kazimierzowskiej, zaatakowała koszary policyjne, mieszczące się przy tej ulicy, i w tem miejscu policja zmuszona była użyć także broni palnej.
Równocześnie cały szereg nieodpowiedzialnych elementów w różnych dzielnicach miasta rozpoczął na własną rękę bicie szyb i rabunek niektórych sklepów. Na cmentarz Janowski doszło około 1500 osób, podczas gdy reszta tłumu rozeszła się poposzczególnych starciach z policją. Część demonstrantów, powracając z pogrzebu, zebrała się dokoła teatru miejskiego, gdzie zatrzymawszy dwa wozy tramwajowe i przewróciwszy je, zamierzała je zamienić w zbrojną barykadę. Grupa ta została zlikwidowana na miejscu przy użyciu broni białej. Obecnie we Lwowie panuje zupełny spokój. W wyniku starć z policją zostało zabitych na miejscu 3 osoby, około 60 osób zostało rannych, z czego, jak się dowiadujemy, w ostatniej chwili – zmarło przy opatrunku względnie w szpitalach 5 osób.
Zarządzenie p. Wojewody Beliny Prażmowskiego.
Po wczorajszych zajściach nastąpił we Lwowie spokój i porządek. W ciągu nocy na zarządzenie Prezydjum miasta zostały uporządkowane ulice, a w szczególności ulica Gródecka i górna Leona Sapiehy. Wszelkie zapory zostały usunięte. Od wczesnego rana kursują po mieście na wszystkich linjach tramwaje. Personel robotniczy w Zarządzie tramwajowym pracował przez wczorajszy wieczór i noc bardzo ofiarnie i dzięki tym wysiłkom komunikacja między peryferjami była utrzymana.
Odezwa do mieszkańców m. Lwowa.
Znowu ulice naszego bohaterskiego grodu zbroczyły się krwią robotnika polskiego, niestety tym razem nie dla dobra naszej Ojczyzny, ale w interesie wrogich Jej żywiołów. OBYWATELE! Nie ma nikogo w naszym mieście, ktoby nie odczuwał najgłębiej niedoli i cierpień świata pracy, borykającego się ze skutkami kryzysu ogólnoświatowego. Nie mniej jednak wszyscy jesteśmy świadomi, że droga do przezwyciężenia panujących trudności nie prowadzi przez gwałt i terror, stosowane na innych współobywatelach i ich mieniu. Bezwzględnym nakazem chwili jest skupienie wysiłków wszystkich obywateli, celem zorganizowania w zwarte szeregi społeczeństwa polskiego, które tylko w ten sposób zwalczy zwycięsko niedomagania ustroju i życia gospodarczego. Prez. miasta p.o. wiceprezydent Dr. St. Ostrowski
W mieście panuje wszędzie ruch normalny.
Wojewoda lwowski Belina Prażmowski wydal wczoraj późnym wieczorem cały szereg najbardziej stanowczych zarządzeń, zmierzających do utrzymania ładu i porządku w mieście. Pogłoski na temat jakichkolwiek przeszkód w normalnem funkcjonowaniu zakładów użyteczności publicznej, a zwłaszcza elektrowni, gazowni, w wodociągach itp. są rozszerzane tendencyjnie przez agitatorów komunistycznych i męty społeczne. Wojewoda lwowski wydał jak najbardziej stanowcze zarządzenia dla ochrony tych wszystkich objektów użyteczności publicznej, które funkcjonują i funkcjonować będą normalnie. Do Lwowa skierowane zostały nowe silne oddziały policji pieszej i konnej, które już objęły wzmocnioną służbę bezpieczeństwa i przystąpiły do akcji ochronnej. Silne patrole policyjne czuwają nad bezpieczeństwem miasta.
Władze rządowe i komunalne otrzymują olbrzymią ilość skarg ludności m. Lwowa, a zwłaszcza z tych części miasta, w których rozgrywały się wczoraj znane wypadki – na bandytyzm i wykroczenia elementów wywrotowych, które kierowane przez agitatorów nie tylko dopuszczały się napadów na spokojną ludność, rabowały sklepy, ale nawet przeszkadzały wszelkiej akcji sanitarnej, uniemożliwiając rannym uzyskanie pomocy lekarskiej ze strony Pogotowia ratunkowego, Czerwonego Krzyża i ofi arnych lekarzy prywatnych. Agitatorzy kierowali rozmyślnie tłum na apteki, będące w czasie zajść jedynymi punktami opatrunkowymi, zmuszając apteki do zawieszania czynności. Jak widać, elementy wywrotowe postawiły sobie za cel stosowanie największego terroru. Na miejscu zajść grasowali przestępcy kryminalni, którzy dla ułatwienia sobie zbrodniczej roboty występowali w wielu wypadkach osmarowani sadzą.
W związku z sytuacją i nastrojami, należy zwrócić uwagę, że związki społeczne przystąpiły już do akcji zorganizowanej dla najenergiczniejszego współdziałania z władzami, a w szczególności do walki z fantastycznemi pogłoskami, rozsiewanemi celowo dla dezorjentowania miasta. Wszystkie organizacje społeczne w ciągu dnia dzisiejszego wezwą swych członków do zorganizowanej akcji w przekonaniu, że jednolita postawa obywateli m. Lwowa zapewni miastu spokój i przeciwdziałać będzie wszelkim usiłowaniom wywrotowym. Wszystkie władze państwowe i komunalne pracują normalnie, a wydane zarządzenia władz kierowniczych, gwarantują dalszą normalną pracę.
Dnia 19 kwietnia – Spokój zapanował na ulicach.
Dzień wczorajszy upłynął w całkowitym spokoju. Szkody, wyrządzone przez tłum, na paru ulicach miasta, zostały we wczesnych godzinach rannych naprawione i miasto przybrało swój zwykły, codzienny wygląd. Praca we wszystkich zakładach użyteczności publicznej i pozostałych zakładach pracy odbywa się nadal bez jakichkolwiek przerw. Szereg organizacyj społecznych, jak Federacja polskich Związków Obrońców Ojczyzny, Związek Obrońców Lwowa, Związek Legjonistów i inne wydało odezwę, potępiającą zajścia i wzywającą do karnego podporządkowania się zarządzeniom władz Władze prowadząc energiczne dochodzenia w sprawie zajść wczorajszych, przeprowadziły aresztowania czynnych sprawców zajść, podżegaczy wywrotowych. Z pośród aresztowanych znaczna większość karana jest za zwykłe przestępstwa kryminalne.
Prokurator Sądu okręgowego wszczął dochodzenia karne przeciwko komitetowi pogrzebowemu, który przyjąwszy na siebie pełną odpowiedzialność za spokój i ład w czasie pogrzebu i przestrzeganie ustalonej trasy konduktu, całkowicie zawiódł i nie panując nad sytuacją, przyczynił się do wywołania zajść i ekscesów. Lista zabitych i zmarłych wskutek odniesionych ran obejmuje 8 osób. Są to: Łaciniuk Michal, lat 31, 18 razy karany za kradzież, Sikorski Mieczysław, lat 29, Łogucki Michał, lat 40, Gwozdij Jan, lat 33, Pochwała Józef, lat 22, Grabowski Piotr i Henc Bronisława, wiek nieustalony. Nazwiska ósmej ofi ary dotychczas nie ustalono. Z pośród funkcjonarjuszy policji państwowej ciężkie rany od kul i kamieni odnieśli: st. post. Nalepa, posterunkowi Lipak, Opiłko, Głowacz, Drapała, Boczek i Bartczak. Stosunkowo lżejsze rany odnieśli: podkomisarze Sienkiewicz i Aftowicz, przodownik Szlapek oraz kilkunastu posterunkowych.
Dnia 22 kwietnia – Nauka z zajść lwowskich.
Czy można było zapobiec lub co najmniej zredukować celowemi zarządzeniami rozmiary zajść we Lwowie? – zapytuje „Gazeta Polska” w korespondencji ze Lwowa – i odpowiada: Odpowiedź na to pytanie uchyla się z pod możności objektywnej oceny, podnieść natomiast warto inną głęboką stronę tej najważniejszej bodaj kwestji, będącej dziś przedmiotem namiętnych sporów w mieście. Pomijając istotny dla sprawy splot gospodarczo-socjalnych trudności w skali ogólnopolskiej należy podnieść skutki, jakie w psychice społeczeństwa żłobi leseferyzm względnie liberalizm ściśle polityczny, konjunkturalnie dziś modny, a praktycznie wyrażający się w braku zwartej organizacji ideowej społeczeństwa.
Chwila, jaką tu we Lwowie przeżywaliśmy, była zbyt poważna aby rzecz owijać w bawełnę, nie mówić szczerze i otwarcie. Stan rzeczy jest taki, że w momentach ciężkich (a do takich zajścia lwowskie należały) brak jest państwowo, ideowo zdyscyplinowanej i zorganizowanej siły, czynnika społecznego. W takiej sytuacji na front wysuwa się demagogja elementów skrajnych, nieodpowiedzialnych, mniejsza o to, lewicy czy prawicy. Tej demagogji sama najczujniejsza choćby policja i najsprawniej funkcjonująca administracja sprostać nie jest zdolna.Nauka z zajść i wnioski? Są one nieodparte i jedyne. Wobec niewątpliwego zachwiania autorytetu władzy państwowej należy go jaknajrychlej i jak najmocniej odbudować.
Tak komentuje to wydarzenie na Facebooku Bogusław Mykietów: Władek Kozak – pierwsza ofiara tych zamieszek, to moja daleka rodzina… Pojechał do Lwowa by szukać pracy, mimo, że w rodzinnej wsi było dużo dobrze płatnej pracy (kopalnia węgla brunatnego…). Postać różnie w rodzinie wspominana… Przypadkowa ofiara, gdyż żadnym działaczem nie był, jak to opisywano wówczas w sowieckich gazetach…
Oryginalna pisownia została zachowana.
Krzysztof Szymański, Kurier Galicyjski, 2016 r. Nr 6 (250)
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!