
Ilustracja: AI
Transportowy paraliż w Rosji: tysiące rejsów, setki tysięcy pasażerów, państwo bezradne.
Rosyjskie lotniska i kolej zostały sparaliżowane przez kolejne fale ukraińskich dronów, które czwarty dzień z rzędu atakują centralne regiony Rosji. To największy kryzys transportowy w tym roku.
W dniach 19-21 lipca w samych tylko moskiewskich portach lotniczych Szeremietiewo, Wnukowo, Domodiedowo i Żukowskij odwołano lub opóźniono ponad 1000 lotów, a 430 samolotów musiało awaryjnie lądować na zapasowych lotniskach.
To już czwarty taki duży paraliż od początku maja, czyli od startu sezonu turystycznego, nie licząc szeregu pomniejszych. Poprzednie miały miejsce 6 maja, 10 czerwca i 5-7 lipca. Dotknęło to łącznie co najmniej 200 tys. pasażerów, czyli co dziesiątego podróżującego samolotem w całym tym okresie.
Obecnie najbardziej ucierpiały główne lotniska Moskwy – Domodiedowo nie pracowało przez ponad 60 godzin, Wnukowo ponad 45, a Szeremietiewo ponad 30. Łącznie każde z nich zamykano prawie 20 razy.
W kilku innych dużych miastach statystyki są nie mniej dramatyczne: lotnisko w Kałudze zamykano ponad 25 razy, w Saratowie – 15, a ponad 10 razy w Petersburgu, Kazaniu, Tambowie i Jarosławiu. Plan “Kowier”, który wstrzymuje cały ruch lotniczy w sytuacji zagrożenia, aktywowano też w 28 innych miastach.
Federalna agencja ruchu lotniczego – Rosawiacja nie rozważa jednak wypłat rekompensat dla przewoźników, gdyż po prostu nie ma z czego płacić. Tymczasem ich straty mogą dochodzić do równowartości 260 mln USD za każdą dobę paraliżu.
Minister transportu Rosji, Andriej Nikitin publicznie przyznał, że jego resort nie kontroluje sytuacji: “Będziemy próbować coś robić, ale najważniejsze jest bezpieczeństwo. Obecna sytuacja i tak jest chyba nieco lepsza, niż w maju”, ale ani linie lotnicze, ani lotniska nie są w stanie przewidzieć, kiedy ukraińskie drony zaatakują ponownie.
Równolegle nastąpiła blokada transportowa na kolei. Po ataku ukraińskich dronów na kluczowy węzeł kolejowy pod Rostowem, większość połączeń z południa Rosji została odcięta. Według stanu na wieczór 21 lipca, utknęły tam już 132 pociągi, a szereg ma opóźnienia sięgające 15 godzin.
Wnioski: Rosjanie na tyłach zaczynają czuć zapach wojny
Zdaniem Wołodymyra Paniotto z Kijowskiego Instytutu Socjologii, to właśnie paraliż transportowy, a nie doniesienia o zabitych na froncie, może najsilniej wpłynąć na świadomość rosyjskiego społeczeństwa. Zwłaszcza na “klasę średnią”, która dotąd żyła w komfortowym, bezpiecznym oddaleniu od wojny.
Według niego, dla około 40% Rosjan agresja na Ukrainę, oglądana na ekranie telewizora, była źródłem poczucia dumy i satysfakcji. Teraz zaś ataki dronów, które dezorganizują im urlopy, opóźniają loty służbowe i sieją chaos na lotniskach, uderzyły w ten ich emocjonalny komfort i poczucie bezpieczeństwa.
“Zrozumienie, że wojna oznacza ból i cierpienie, nie przyjdzie z ekranu telewizora. Przyjdzie, gdy ludzie sami poczują strach i dyskomfort. I właśnie rosyjskie społeczeństwo zaczyna go odczuwać na własnej skórze – zło, któremu kibicowali, wróciło do nich w postaci społecznych napięć i trudności” – ocenia ekspert.
Rosja nieuchronnie zmierza do katastrofy – powoli, ale konsekwentnie. W interesie regionu i świata leży jedno: maksymalnie przyspieszyć ten proces – podsumowuje ukraińskie uderzenia w rosyjski system transportowy publicysta Jury Fedorenko.
Zobacz także: Trump poradził Zełenskiemu, jak wygrać wojnę! Ten zbaraniał…
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!