O Gołodomorze − jak nazywają na Ukrainie sztucznie wywołaną przez władze sowieckie w latach 1932-1933 klęskę głodu − w Sławucie i jej okolicach opowiedziała redaktorowi „SP” Jerzemu Wójcickiemu Katarzyna Siewicz, członek Sławuckiego Związku Polaków.
Temat Wielkiego Głodu, podobnie jak zbrodni wołyńskiej był tematem zakazanym w ZSRS. Ale starsze pokolenie wiedziało o tych tragediach polskiego narodu, mój ojciec też czasami o tym wspominał, opowiada kobieta. W naszej rodzinie zawsze mówiono o Polsce, chociaż, jak byłam małą dziewczynką, nie wszystko rozumiałam. W naszym domu śpiewano pieśń „Jeszcze Polska nie zginęła” i dopiero po jakimś czasie dowiedziałam się, że to jest polski hymn narodowy. Mieszkaliśmy w wiosce Chorowica, której większość mieszkańców stanowili Polacy.
Potem przeprowadziliśmy się do Sławuty i poszłam do szkoły. Po polsku już wtedy nie mówiliśmy, ale iskra polskości zachowała się w naszych sercach. Dziś każdą rocznicę Wielkiego Głodu przeżywam bardzo głęboko, tak jak Żydzi przeżywają tragedię Holokaustu. W naszej rodzinie z głodu zmarła moja ciotka, jedna babcia i czworo jej dzieci. Druga babcia Stanisława została wdową w wieku 25 lat, Sowieci zabili jej męża Adama i została sama z pięciorgiem dzieci. Nadszedł 1933 rok, rok Wielkiego Głodu, i jej najstarsza córka Bronisława zmarła z wycieńczenia.
Wtedy babcia postanowiła, że nie zniesie więcej patrzenia na mękę dzieci i pomyślała, by to skończyć w taki sposób, jak i wielu innych zdesperowanych wygłodzonych mieszkańców wsi, czyli zabić siebie i dzieci. Po wieczornej modlitwie babcia położyła dzieci spać, zatkała komin i sama się położyła, żeby się wszyscy razem udusili. Wtedy, nie wiem, co to było – sen, objawienie czy coś innego − pojawił się jakiś dziadek z białą brodą i zaczął do babci krzyczeć: „Stasiu, cóż ty robisz, to wielki grzech!”.
Babcia odpowiedziała mu, że nie wie co ma czynić, bo już jedno jej dziecko umarło z głodu, nie ma co jeść, innym dzieciom kości spod skóry wystają. Na co dziadek powiedział: „Wiem, że Sowieci zabrali ci i krowę, i konia, i zboże. Pójdź do wioski, gdzie się urodziłaś, może znajdziesz tam jeszcze ziarno”. A babcia urodziła się około 25 km za Izasławem w Małej Radogoszczy, razem to było 50 km w jedną stronę. Dziadek dalej krzyczał do babci, żeby szybko tam szła, a kiedy zapytała, dlaczego on tak krzyczy, odrzekł, że jest Bogiem.
Tę historię opowiedziała mi starsza kuzynka, Antonina Grenowiecka. Do dziś mam dreszcze, kiedy opowiadam ją innym. Mój tata był najmłodszy, miał wtedy 5 lat, a mama Antoniny miała 10 lat, była najstarsza. Babcia Stanisława postanowiła posłuchać dziadka i wdrapała się na strych, gdzie na podłodze pod sianiem znalazła jeszcze jakieś 3 do 5 kg zboża. Potem zamknęła dzieci i poszła do rodzinnej wioski, jak jej poradził gość. Szła zmęczona, słaba i głodna prawie 50 km pieszo!
Doszła do starego młyna, gdzie kiedyś pracowała i do którego dziadek powiedział jej, żeby szła, i omal nie straciła świadomości. Młynarz zobaczył ją i zaprowadził do pokoju. Kiedy zorientował się, że umiera z głodu, przyniósł jedzenie. Babcia zaczęła płakać. Powiedziała, że w domu czeka na nią czworo umierających dzieci. Mężczyzna zdziwił się, że go nie poznała, bo on dobrze znał jej męża Adama, a nawet był starszym świadkiem na jej weselu. Zawołał żonę i dał babci dwa bochenki chleba i trochę mąki.
Żona młynarza zaprzęgła konia i odwiozła ją do dzieci. Babcia Stanisława zastanawiała się, jak rozdzielić ten chleb między czworo dzieci i ją piątą… Wzięła bochenek chleba i poszła na rynek w Sławucie. W 1933 roku ludzie oddawali za chleb wszystko. Na rynku babcia wymieniła za bochenek chleba żywego konia! Koń był z zaprzęgiem, więc przez jakiś czas Stanisława zarabiała w ten sposób, że woziła ludziom to, o co prosili i pewnego razu przyjechała do młyna. Spotkała tam młynarza, który ją uratował. Ten bardzo się zdziwił, kiedy zobaczył konia wymienionego za bochenek chleba. Tak nasza rodzina przeżyła Wielki Głód 1933 roku.
Wielki Glód spowodował śmierć od 3,3 do 6-7 milionów ludzi. Wśród ofiar było wielu Polaków. Polski Sejm uznał tę zbrodnię za akt ludobójstwa 6 grudnia 2006 roku. Ukraina uczyniła to 28 listopada 2006 roku.
Zachęcamy do komentowania materiału na naszym oficjalnym fanpage’u: https://www.facebook.com/semperkresy/
Ania Szłapak, Słowo Polskie, 2016 r, nr. 8 (49)
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!