Sojusz Północnoatlantycki nie ma jednej strategii dla Ukrainy i być może trzeba będzie pomyśleć o nowej strategii, zgodnie z którą do sojuszu zostaną przyjęte tylko niektóre części kraju, powiedział w wywiadzie dla litewskiego nadawcy publicznego wiceprzewodniczący Rady Atlantyckiej ( centrum analityczne w ramach NATO) Matthew Kroenig.
„Myślę, że wszyscy są zgodni co do tego, że Ukraina musi wyjść z wojny niezależna, zdolna do samoobrony i wspierana przez Zachód. Jednak różnica zdań dotyczy tego, ile terytorium należy w tym celu zwrócić. Niektórzy uważają, że po prostu zakończmy konflikt na obecnych liniach i uznajmy to za sukces, inni zaś twierdzą, że nie, trzeba wszystko zwrócić, łącznie z Krymem” – stwierdził analityk.
Amerykański politolog wskazuje na istniejącą strategię, „która może nas doprowadzić do tego, że jeśli celem będzie niepodległa Ukraina, może nie z całym jej terytorium uznanym na arenie międzynarodowej, ale wtedy wojna się zakończy i będziemy mogli przyjąć ją do NATO i UE” – dodał.
Indagowany, czy oznacza to, że tylko część Ukrainy mogłaby zostać przyjęta do NATO Kroenig mówi wprost:
„Myślę, że tak. Powiedzieliśmy już, że Ukraina pewnego dnia przystąpi do NATO, więc zgadzamy się, że jest to ostateczny cel”.
Ekspert jako przykłady podobnej strategii przywołuje Koreę Południową, która została przyjęta do sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi, chociaż nadal była w stanie wojny ze swoim sąsiadem, Koreą Północną.
„W rzeczywistości Centrum Scowcroft przy Radzie Atlantyckiej, którym kieruję, [próbowało] zrozumieć, jakie lekcje można zastosować w przypadku Ukrainy. Uważam jednak, że warunkiem koniecznym jest wygaszenie obecnego konfliktu. Myślę, że podczas aktywnych działań wojennych Biały Dom, Niemcy i prawdopodobnie inni nie będą chcieli przyjąć Ukrainy do NATO, ponieważ uznają to za wypowiedzenie wojny Rosji. Ale jeśli uda się ograniczyć konflikt, jeśli Ukraińcy się okopią tak, jak okopali się Rosjanie – aż do samej góry, być może dzięki ulepszonej obronie powietrznej, jeśli nie będzie większych ataków na Kijów i innych rzeczy, to myślę, że byłoby wola polityczna przyjęcia Ukrainy do NATO” – podsumował.
Matthew Kroenig to amerykański politolog i strateg bezpieczeństwa narodowego, obecnie pełniący funkcję wiceprzewodniczącego Rady Atlantyckiej i profesora w Szkole Służby Zagranicznej im. Edmunda A. Walsha na Uniwersytecie Georgetown.
ba za lrt.lt
9 komentarzy
Jagoda
3 czerwca 2024 o 14:38Tylko, że obydwie Koree są odrębnymi bytami państwowymi. Jak sobie ten oszołom wyobraża podział banderlandu ?
biruba
3 czerwca 2024 o 19:06Tak jak każde państwo na świecie 🙂 Tak jak Powstało NRD lub Osetia południowa. Powstaje nowy byt np Ukraina wschodnia, powstaje rząd, wyznacza granice i zgłasza się byt w ONZ … a tam kraje świata deklarują uznanie lub nie nowego państwa. To naprawdę jest do zrobienia, wątpię raczej czy sama Ukraina byłaby gotowa do takiego podziału.
Jagoda
3 czerwca 2024 o 20:15Mówi się o tymczasowo okupowanym Krymie, Donbasie itd. Od 1939 roku tymczasowo okupowane są polskie Kresy Wschodnie czyli Małopolska Wschodnia i/Galicja Wschodnia na czele ze Lwowem. Tylko powrót tych ziem do Korony gwarantuje wejście pewnego obszaru UA do NATO. To sztuczny postsowiecki twór skompilowany przez Stalina z ziem zawłaszczonych Polsce, Rumunii, Węgrom i Rosji, zamieszkały przez niezdefiniowaną narodowo ludzką magmę. Jej rozbiór i powrót tych ukradzionych ziem do prawowitych właścicieli może stanowić znakomity czynnik integrujący tę część Europy, stanowiący przeciwwagę dla zdegenerowanej Unii Europejskiej i gwarancję bezpieczeństwa w regionie. Oczywiście należy zostawić pewien ściśle kontrolowany obszar, będący kondominium wymienionych państw, na którym przymusowo osiedlani byliby szczególnie oporni Ukraińcy trwale przesiąknięci zbrodniczymi banderowskimi miazmatami. Natomiast większość mieszkańców obecnej Ukrainy ze względu na całkowity brak poczucia przynależności narodowej, odrębnej kultury i historii, łatwo by się zasymilowała i stanowiła przydatną siłę roboczą tylko krótko ich za mordy trzeba trzymać !
IjonTichy
3 czerwca 2024 o 18:18Zróbcie to! Pućkę chyba jasny szlak trafi! I zaraz będzie o asymetrycznych odpowiedziach, dawaniu nauczki a atakach jądrami 😀
Aleks
3 czerwca 2024 o 22:02Pani Jagodo! Brzydzę się UPA i doskonale pamiętam o ich zbrodniach. Podobnie jak o sowieckich. Ale co do współczesnej Ukrainy, Pani informacje są starym stereotypem sprzed 20 lat. Wszelkie badania socjologiczne wskazują na silny wzrost samoidentyfikacji narodowej wśród Ukraińców po 2014 roku, a po wybuchu obecnej wojny nastąpiło to lawinowo. Już nie ma tradycyjnego podziału na wschód i zachód Ukrainy lub północ i południe. Ten proces masowego i dobrowolnego przechodzenia z języka rosyjskiego na ukraiński jest widoczny gołym okiem w domach, na ulicach i w okopach, również w tej części wschodu, gdzie wcześniej zdecydowanie dominował rosyjski i która zdążyła pobyć przez kilka miesięcy lub rok pod ruską okupacją i została odzyskana, pod Charkowem, ale też na południu pod Chersoniem. I nie chodzi mi o język w urzędach, ale w zwykłych rozmowach prywatnych między ludźmi. Teraz język rosyjski pozostał tam w użyciu 3-5%. Zresztą, czy sądzi Pani, że gdyby nie było takiej silnej samoidentyfikacji narodowej to ten kraj broniłby się tak zażarcie i tak długo? Zachodnia broń sama nie strzela, ktoś to robi i tym kimś jest ukraiński żołnierz – podkreślam: nie „banderowiec”, tylko zwykły żołnierz, którego dzielność i poświęcenie trzeba przyznać, niezależnie od tego, czy się ich lubi, czy nie. Dlatego stwierdzenie, że większość mieszkańców obecnej Ukrainy ma „całkowity brak poczucia przynależności narodowej” było prawdziwe może 20-30 lat temu, ale obecnie to zupełny anachronizm i bzdura, innymi słowy – po prostu nie jest to prawdą. Można, oczywiście, wierzyć w obraz świata w jaki się chce, żeby był, tylko jest się wtedy trochę na bakier z faktami. Ubolewam z powodu utraty Kresów Wschodnich tak samo jak Pani i kawał życia spędziłem dla ich upamiętnienia. I tak samo, jak Pani uważam, że Unia Europejska jest zdegenerowana. Ale takie określenia jak „ludzka magma”, „przymusowe osiedlanie” i „krótko ich za mordy trzeba trzymać” kojarzy mi się z jak najgorszymi działaniami w historii ludzkości. Takich samych określeń wobec nas używali kiedyś nasi zaborcy i ci co nas mordowali – carat, Niemcy, bolszewicy, a pewnie i sama UPA. Rozumiem, że takie słowa mogą czasem rodzić się z ludzkiej reakcji na krzywdę i zło, bo mamy jako Polacy prawo do tych uczuć, ale takie słowa rodzą jeszcze większe zło i nienawiść między ludźmi, a konsekwencji – jeszcze więcej śmierci. To są „słowa śmierci” i nigdy się pod czymś takim nie podpiszę.
Jagoda
3 czerwca 2024 o 23:45Aleks co byś nie napisał to historii to nie zmieni.
Jagoda
3 czerwca 2024 o 23:50Tak długo jak będzie panować Giedrojićowski debilizm, zamiast Piłsudczykowsko -Dmowskiego polsko – centryzmu, nic się nie zmieni. Ludzie chyba do tej pory nie rozumieją o co chodziło zarówno w jednej, jak i w drugiej koncepcji. Większość osób ani nie czytało Piłsudskiego ani tym bardziej Dmowskiego. Teza jakoby Dmowski był prorosyjski, a Piłsudski antyrosyjski czy o zgrozo, pro ukraiński jest po prostu tak debilna, że trudno to w ogóle tłumaczyć. Obaj byli propolscy i nic więcej. Z tym niestety Polacy do tej pory mają problem. Z nacjonalizmem. Rządzi u nas jakieś karykaturalne połączenie liberalizmu czy raczej libertarianizmu z patriotyzmem. I to jest problem dla Polski, numer jeden. To połączenie zresztą występuje i na Wschodzie, na Ukrainie. To libertarianizm i dosłownie, sranie na własny naród, doprowadziło Ukrainę do upadku. Tak jak doprowadza Polskę. Można się śmiać z Rosjan, ale oni, kwestie państwa i władzy stawiają wyżej niż własne, prywatne dobro. U nas jest na odwrót. A nacjonalizm polega na stawianiu interesu narodu ponad własne dobro, jako jednostki. Po prostu, jeśli całemu narodowi, żyje się dobrze i mi, jako członkowi tegoż narodu, również żyje się dobrze. Wszystkie państwa, z Polską na czele mają z tym problem, choć Zachód przynajmniej miał to w przeszłości. Tak długo jak Polacy, Ukraińcy czy Rosjanie, będą stawiać interes własny, własnego tyłka niż interes kraju i narodu, wspólnoty, tak długo będzie u nas syf, kiła i mogiła. O tym właśnie pisali zarówno Dmowski jak i Piłsudski, a nie o tym, komu trzeba laskę robić czy Ukraińcom czy Rosjanom, a może Zachodowi
Jagoda
4 czerwca 2024 o 20:13Aleks czytaj uważnie i ze zrozumieniem:
UPAina nie chce się odciąć od swojej nazistowskiej przeszłości z okresu II Wojny Światowej. Jak wielki to był problem niech powie kilka cyfr. W niemieckich formacjach służyło wtedy ponad 300 tysięcy Ukraińców. Szkołę SS w Trawnikach pod Lublinem ukończyło ponad 15 tysięcy Ukraińców. W niemieckich obozach śmierci takich jak Treblinka , Bełżec, Sobibór i kilku innych ukraińskich strażników było trzy razy więcej niż niemieckich. UPA to była organizacja nazistowska . Ukraińcy z braku innych bohaterów stawiają tych bandytów na cokołach. Dopóki tak będzie porozumienie polsko- ukraińskie jest niemożliwe !!!
Jagoda
3 czerwca 2024 o 23:38Współczesna UkPAina to niemiecka inicjatywa !!! Ależ co w tym dziwnego ? Przecież jest dość dawna tradycja sojuszu ukraińsko-niemieckiego wymierzonego w Polskę. O tym donosiła prasa galicyjska z XIX bo już wtedy hakatyści próbowali się kumać z ukraińskimi nacjonalistami. Ostatnio Szuchewycz gadał cytuję o ”Pluciu Polakom w mordy” czego ten portal oczywiście nie napisał. Ciekawsze jednak co Szuchewycz powiedział jeszcze: Otóż Szuchewycz wyraźnie stwierdził że Polska zrobiła straszną krzywdę biednym Niemcom, wysiedlając Niemców z Ziem Zachodnich czyli ten ukraiński nacjonalista dawał oko w kierunku Niemiec. Tak Polska wychodzi na ”sojuszu” z Ukrainą. Na tym portalu nie raz były artykuły z mokrymi snami co poniektórych polskich fanów Ukrainy o rozpadzie Rosji. Tyle że (Przy całym braku sympatii do Putina ) taki rozpad zaowocował by natychmiastowym żadaniem oddania Ziem Zachodnich przez Polskę Niemcom i prawdopodobnym oddaniem ”Zakerzonia” proniemieckiej Ukrainie bo banderowcy mieliby już ręce wolne. O tym jaki kurs przybierze niepodległa Ukraina pisał już Dmowski prawie sto lat temu. Czyli Dmowski słusznie twierdził że wspieranie Ukrainy znaczy wspieranie Niemiec bo Niemcy zawsze będą używali Ukrainy jako bata na Polaków.
Od czasu pierwszego Traktatu Brzeskiego w którym szkoplandia przegrywająca I WŚ „przymała” Ukraińcom autonomię na polskich ziemiach „zabranych” aż po Kraków. Nie mieli przy tym żadnej siły politycznej ani militarnej żeby dawać cokolwiek Ukraińcom, co nawet nie było pod niemieckim władaniem. Ale zrobili to właśnie po to by wywołać konflikt Polsko-Ukraiński.
Kiedy obie republiki ludowe Ukrainy padły pod najazdem sowietów to 10 lat później resztki Ukraińców z polskim obywatelstwem „przypomniały” sobie o niemieckich obietnicach powstania państwa ukraińskiego na ziemiach polskich. Na tych dążeniach powstało OUN, które w Polsce do polowy lat 30 zostało praktycznie spacyfikowane. A odrodziło się dopiero pod okupacją Niemiecką w czasie II WŚ tworząc formacje zbrojnej milicji kolaborującej z Niemcami.
To z kim pójdą Ukraińcy obecnie i kogo poprą i z kim zawiążą sojusz zależy wyłącznie od ich postrzegania swoich interesów. A to postrzeganie jest u nich wypaczone 70 latami sowietyzacji.