Zmuszanie Białorusi do wyboru między Zachodem a Wschodem jest niebezpieczne i bezproduktywne – przekonywał wiceminister spraw zagranicznych Białorusi Oleg Krawczenko, zabierając wczoraj głos w panelu dyskusyjnym Rady Atlantyckiej w Waszyngtonie.
Zdaniem białoruskiego ministra, Zachód nie ma prawa naciskać na Mińsk, by opowiedział się po czyjej jest stronie. A to dlatego, że ze stanowiskiem takich krajów jak Białoruś nigdy dotąd się nie liczono, zarówno w czasach zimnej wojny, kiedy dwa supermocarstwa decydowały o problemach bezpieczeństwa na świecie, tak i teraz.
– Ten dylemat, ten wybór między Zachodem a Wschodem, który narzuca obecna sytuacja, jest wyjątkowo niebezpieczny i kontrproduktywny, uważa urzędnik.
Krawczenko konstatował, że sprawy zabrnęły już tak bardzo, że nie ma sensu dociekać, która strona konfliktu ma rację, kto jest winien i kto rozpoczął konfrontację.
– Kiedy jedna strona wykonuje jakiś krok, druga odpowiada. I każda strona jest przekonana, że tylko reaguje na nieprzyjazne działania drugiego. To musi się wreszcie zakończyć.
Wiceminister przypomniał, że Białoruś jest w sojuszu politycznym i wojskowym z Rosją.
– Coraz częściej widzę w zachodnich mediach, w opracowaniach analitycznych, w wypowiedziach polityków słychać tezę, że nasz sojusz z Rosją jest czymś złym. Nie zgadzam się. Jesteśmy powiązani historią, kulturą, religią, więzami edukacyjnymi i gospodarczymi, handlem, inwestycjami, współpracą przemysłową. Białoruś ma żywotny interes na rynku rosyjskim – tłumaczył.
Krawczenko zaproponował słuchaczom, by puścili wodze fantazji i spróbowali wyobrazić sobie niewyobrażalne;
– A gdyby Białoruś była w NATO, a nie w sojuszu z Rosją, to czy mój kraj byłby bezpieczniejszy? Czy nasi sąsiedzi, którzy są pod parasolem NATO, naprawdę czują się bezpiecznie? – pytał
Wiceminister spraw zagranicznych Białorusi oświadczył, że Mińsk nie jest zainteresowany dalszą eskalacją w regionie. Przypomniał, że w 2015 roku została wznowiona współpraca wojskowa ze Stanami Zjednoczonymi.
– Stało się to silnym sygnałem i pozwoliło przywrócić współpracę z Niemcami, Wielką Brytanią, Polską, Litwą i Łotwą. A wszystko to absolutnie nie jest sprzeczne z naszym sojuszem z Rosją.
Według niego Białoruś chce jak najlepszych stosunków z Rosją i znormalizowanych stosunków z Zachodem.
– Chcemy być przyjaciółmi wszystkich, w tym społeczności euroatlantyckiej. Rozumiem, że o wiele łatwiej jest o tym mówić, niż to osiągnąć.
Mówiąc o stosunkach między Białorusią a USA, Krawczenko przypomniał, że są one obecnie w fazie odbudowywania, choć – zaznaczył – znalazły się już na bardzo niskim poziomie.
– Od 2008 roku nie mamy ambasadorów w stolicach. Kontakty zostały ograniczone jeszcze wcześniej. To, co dzieje się teraz w naszym relacjach, to powrót do normalności. Proces ten nie rozpoczął się od czasów administracji Trumpa, i nie w 2014 roku, rozpoczął się wcześniej. Kiedy powrócimy do normalności, kiedy wrócą ambasadorowie, potrzebny jest czas by zrozumieć, czy progres jest możliwy Mam nadzieję, że tak.
Kresy24.pl/TUT.by/ba
1 komentarz
lucjan
22 lutego 2019 o 14:28Niech kacap idzie ku Moskwie. Jego wybor.