Kolejny kumpel byłego ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu trafił do aresztu, brutalnie sponiewierany przez rosyjskie służby.
Rosyjski kontrwywiad dokonał widowiskowego „nalotu” na willę gen. Jurija Kuzniecowa – szefa Głównego Zarządu Kadr Ministerstwa Obrony FR. Wcześniej był on szefem 8-go Zarządu Sztabu Generalnego, odpowiedzialnego za ochronę tajemnicy państwowej. Zatrzymanie potwierdza agencja TASS.
Insiderski kanał WCzK-OGPU podaje, że funkcjonariusze w kominiarkach wdarli się do willi Kuzniecowa o świcie, wyważając łomami bramę i okna. Działali brutalnie i „dosłownie wyciągnęli go z pościeli” na oczach jego przerażonej żony.
Ona zresztą również zajmowała w rosyjskim sektorze obronnym nie byle jakie stanowisko: odpowiadała za kontakty z zagranicą w Akademii Strategicznych Wojsk Rakietowych. Do Komitetu Śledczego zabrano także i ją, a w wyniku szturmu „jednemu z domowników trzeba było udzielić pomocy lekarskiej”. W domu i w biurze Kuzniecowa przeprowadzono rewizje.
Na razie nie podano, o co jest oskarżony 55-letni gen. Kuzniecow. Kanał Baza zwraca jednak uwagę, że dzień wcześniej w sądzie garnizonowym w Moskwie odbyła się niejawna rozprawa przeciwko… Jurijowi Kuzniecowowi. Nie wiadomo, czy to przypadkowa zbieżność imienia i nazwiska, czy chodzi o tego samego człowieka.
Z kolei zbliżony do resortów siłowych kanał Rybar sugeruje, że uwagę śledczych zwróciła nie obecna działalność gen. Kuzniecowa jako głównego kadrowca armii, ale okres, gdy odpowiadał za ochronę tajemnicy wojskowej całych sił zbrojnych. Niewykluczone więc, że w grę może wchodzić zarzut zdrady państwa i to na jednym z najwyższych szczebli wojskowej hierarchii.
Tymczasem Meduza podaje, że w czasie rewizji u Kuzniecowa znaleziono „100 mln rubli (czyli milion dolarów), złote monety, drogie zegarki i inne luksusowe dobra”. Być może służby połączą więc „przyjemne z pożytecznym” i wlepią mu dwa zarzuty, bo przecież wiadomo, „że każdy zdrajca to złodziej”.
Przypomnijmy, że już w końcu kwietnia aresztowano także wiceministra obrony gen. Timura Iwanowa, najbliższego protegowanego dotychczasowego ministra obrony Siergieja Szojgu, odpowiadającego w resorcie m. in. za budownictwo wojskowe. Pod śledztwo trafiło też kilku innych oficerów.
Według oficjalnej wersji, chodziło o łapówki, ale niezależne media nie miały wątpliwości, że to wstęp do usunięcia samego Szojgu. W rosyjskim obozie władzy, a szczególnie w armii, kradnie bowiem każdy, kto ma taką możliwość i służby specjalne doskonale o tym wiedzą. Jest tylko kwestia kiedy i kogo za to wsadzić bo „popadł w niełaskę cara”, a kogo zostawić w spokoju.
Dymisja Szojgu nie dała zresztą na siebie długo czekać. Putin zwolnił przedwczoraj wieloletniego ministra obrony i przesunął go na stanowisko szefa Rady Bezpieczeństwa, w miejsce Nikołaja Patruszewa. Ta funkcja, choć brzmi dumnie, tylko teoretycznie oznacza „zarządzanie całym blokiem siłowym Rosji”, a praktycznie – niczym, gdyż realna władza i pieniądze są skupione bezpośrednio w resorcie obrony.
Szojgu, mimo że zawsze lojalny wobec Putina, zjechał więc ewidentnie „na boczny tor”, a kolejni jego bliscy współpracownicy lądują w areszcie. Nie wiadomo też, co dalej z samym Patruszewem, uważanym dotychczas za „szarą eminencję” obozu władzy. Wielokrotnie mówiono o nim, że szykuje swojego syna Dmitrija, obecnie ministra rolnictwa, na miejsce po samym Putinie. Niektórzy wręcz sugerowali, że kontrolując FSB i inne służby specjalne może dokonać pałacowego przewrotu.
Po usunięciu z kierowania Radą Bezpieczeństwa Patruszewa-seniora nie bardzo jest na kogo awansować. Był już bowiem szefem wszelkich możliwych służb i mógłby ewentualnie zostać tylko premierem, ale to stanowisko zajął ponownie cywil – Michaił Miszustin. Również cywil – dotychczasowy wicepremier Andriej Biełousow będzie nowym ministrem obrony.
Dla posowieckiej generalicji rosyjskiej cywil na czele resortu obrony to niedopuszczalne świętokradztwo i profanacja. Nawet „samozwańczego generała” Szojgu duża część kadry oficerskiej traktowała niechętnie. Można więc sobie wyobrazić, jakie nastroje panują obecnie w wojskowych gabinetach na Kremlu.
Wkrótce możemy zapewne oczekiwać kolejnych odcinków tego spektaklu na samych szczytach rosyjskiej władzy, gdzie jak z rękawa będą się sypać zarzuty o korupcję, zdradę i nieudolne dowodzenie wojną z Ukrainą.
Kogoś trzeba rzucić narodowi na pożarcie za to kilkuletnie nieustające pasmo sromotnych klęsk i strat. A głównego winowajcy, czyli samego Putina, nikt przecież nie oskarży.
MAB
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!