To będzie krótki tekst osobisty, ponieważ sprawa dotyka mnie osobiście. I to nie tylko na poziomie idei, jako że wyjątkowo bliski jest mi szczery antykomunizm Wasyla Stusa, ale również na poziomie – co tu dużo mówić – banału, jako że od jutra, zachodząc do Biblioteki Narodowej będę – o niebadane wyroki fortuny! – niemal codziennie mijać skwer imienia wielkiego człowieka.
Jest w życiorysie Wasyla Stusa posmak wyjątkowo gorzkiej ironii. Niestary jeszcze, 47-letni raptem człowiek, umiera?, ginie? na początku września 1985 roku.
Czasy chwilę wcześniej nastały „arcysowieckie” w tym sensie, że wszyscy kibicują Związkowi Radzieckiemu, by ten jak najszybciej wzionął ducha.
Od kilku miesięcy gensekiem na Kremlu jest Michaił Gorbaczow, człowiek obnoszony w lektyce jako liberał, zapadnik, człowiek mocujący się z twardogłowymi.
Tymczasem umiera więziony w obozie WS-389/36-1 w Kuczynie w obwodzie permskim Wasyl Stus. Umiera, jak gdyby na przekór późniejszemu zblatowaniu łajdaków reprezentujących – jakże podobne! – barwy socjalizmu i kapitalizmu.
Niewielu jest ludzi kompletnych. Do takich na pewno należał Ryszard Siwiec, szczególnie od momentu, gdy podjął decyzję o samospaleniu w akcie protestu wobec najazdu wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację.
Wasyl Stus ma w swojej niezgodzie, odmowie i uporze – nawet jeśli za to miałby spaść bezcenny kapitel ciała – ten sam, tragiczny rys człowieka doskonale wolnego, chociaż na dnie sowieckiego zniewolenia.
Nie ma chyba szczerego Polaka, którego nie chwyciłyby za gardło słowa, które skreślił w „Dzienniku Obozowym” pod wrażeniem I Solidarności:
Od czasu gdy jeszcze mieszkałem w Kijowie śledzę wydarzenia w Polsce. Niech żyją polscy rycerze wolności! Cieszy mnie nieugiętość Polaków wobec sowieckiego despotyzmu, a ich ogólnonarodowe wstrząsy budzą podziw: robotnicy, inteligencja, studenci – wszyscy oprócz wojska i policji. Jeśli wydarzenia będą się toczyć w takim tempie, to jutro i wojsko obejmie płomień. Co wtedy będą robić Breżniewowie – Jaruzelscy?…
Być może – naprawdę nie chcę niczego rozstrzygać zawczasu – fakt, iż Wasyl Stus zostanie jutro oficjalnie patronem jednego z warszawskich skwerów tak bardzo zirytował siły ciemności, że postanowiły działać.
Dobranoc Niezłomny. Potrafią jeszcze Polacy uklękną przed ofiarą złożoną na ołtarzu wolności.
Dominik Szczęsny-Kostanecki
9 komentarzy
prawy
15 marca 2017 o 07:03„Potrafią jeszcze Polacy uklękną przed ofiarą złożoną na ołtarzu wolności.”
Polacy potrafią.
W odróżnieniu od tych, co nie potrafią pamiętać o zamęczonych w Genocidum Atrox niemowlętach, oraz tych co heroizują sprawców Genocidum Atrox.
Peter
15 marca 2017 o 15:02prawy Genocidum Atrox.
Ty znowu o tej antypolskiej akcji
Operacja polska NKWD – wymierzona w Polaków operacja NKWD, wynikająca z Rozkazu Ludowego Komisarza Spraw Wewnętrznych ZSRR nr 00485[1] z dnia 11 sierpnia 1937, wydanego przez ówczesnego Ludowego Komisarza NKWD Nikołaja Jeżowa, przeprowadzona w latach 1937–1938. Według dokumentów NKWD skazano 139 835 osób, z tego zamordowano bezpośrednio 111 091 Polaków – obywateli ZSRR, a 28 744 skazano na pobyt w łagrach – struktury podległej Gułag. Wyroki były wykonywane natychmiast. Masowo deportowano Polaków zamieszkujących Ukraińską SRR i Białoruską SRR m.in. do Kazachstanu, na Syberię, w rejony Charkowa i Dniepropetrowska. Łączna liczba deportowanych Polaków wyniosła ponad 100 tysięcy.
prawy
15 marca 2017 o 18:58Niejaki Peter znowu swoje nieuctwo ujawnia.
Nie wie że Genocidum Atrox to NAZWA WłASNA ludobójstwa zaplanowanego oraz przeprowadzonego na ludności polskiej przez ukronazistów z OUN/UPA.
Takie cymbały nawet nie wiedzą iż autorem tej nazwy już XX wieku był Polak, badacz tego ludobójstwa,dobrze znany świadomym Polakom lecz nieznany takim nieukom jak Peter.
Te cymbały nie znają również definicji Lemkina i swojego nieuctwa nawet sobie nie uświadamiają.
Nazwa Genocidum Atrox adekwatnie wyróżnia to ludobójstwo wśród innych ludobójstw II WŚ wskazując na wyjątkowe okrucieństwo sprawców.
observer48
15 marca 2017 o 07:30Piękny hołd oddany wielkiemu i szlachetnemu człowiekowi, który własną godność i godność istoty ludzkiej cenił ponad własne życie, które za nie złożył w ofierze.
prawy
15 marca 2017 o 09:22Gdzie i za co, poeta i duchowy syn dwu narodów Rumel, swoje życie złożył?
Czy szlachetnym i wielkim człowiekiem ten poeta był?
Gdzie ukraiński hołd dla niego?
observer48
15 marca 2017 o 10:59@prawy
Takich, jak on najlepiej określa angielski idiom: „larger than life”. Plwociny kacapskich trolli takich bohaterów nie sięgają, a psie głosy nie idą w niebiosy.
prawy
15 marca 2017 o 12:36Iluż takich jak Korkuć w Kanadzie „było się przytuliło”.
Np w Albercie obok takiego „Polaka”jak
observer48.
http://www.kresy.pl/wydarzenia,spoleczenstwo?zobacz/ipn-wazna-i-istotna-rola-analiz-fotografii-przy-ustaleniu-tozsamosci-ukrainskiego-zbrodniarza
observer48
15 marca 2017 o 19:42@prawy
W całej Kanadzie, na ponad milionową ukraińską diasporę pochodzącą głównie z Galicji i przybyłą między końcem XIX wieku i rokiem 1939, która tak do końca nie wiedziała, czy są Ukraińcami, czy Polakami przypadało kilkanaście tysięcy udających Polaków Ukraińców, w dużej części banderowskich zbrodniarzy wojennych, przybyłych po zakończeniu II WŚ. W Kanadzie schroniło się dużo więcej byłych SS-manów i żołnierzy Wehrmachtu, niż banderowców. Takie są fakty.
Ukraińska diaspora w Kanadzie nie jest jednolita i łączy ją, zresztą słusznie, tylko antyrosyjskość, nie antypolonizm. Polskie i ukraińskie organizacje w Kanadzie, która jest multikulti w pozytywnym tego słowa znaczeniu, często ze sobą współpracują i nie ma między nimi animozji.
Red
15 marca 2017 o 09:31Nawet w takim narodzie jak ukraiński zdarzają się porządni ludzie .Szkoda ,że tak rzadko .