Jak wojna na Ukrainie wpływa na sytuację na Białorusi? Jaki potencjał mają białoruscy ochotnicy, walczący na Ukrainie przeciwko Putinowi? W jaki sposób Białorusini mogą wyzwolić się spod dyktatury Łukaszenki i zachować niepodległość kraju? Min. o tym portal Charter97.org rozmawiał z zmitrijem Bandarenką, emigracyjnym liderem białoruskiej opozycji, koordynatorem „Europejskiej Białorusi”.
Charter97.org: Wojna zmieniła wszystko. Czy dzięki temu wzrosły szanse na zmiany na Białorusi?
Bondarenko: Tak, wojna wszystko zmieniła. Tak więc zmienia się także sytuacja na Białorusi. Ona już się zmieniła. Za sprawą Łukaszenki Białoruś stała się stroną w wojnie i choć nie doszło do uderzeń odwetowych na terytorium Białorusi, dyktator swoją polityką naraził naród białoruski na wielkie niebezpieczeństwo. Swoją drogą, była to decyzja niezgodna z konstytucją, ponieważ nawet po tym groteskowym „referendum”, Białoruś nie ma prawa, zgodnie z konstytucją, być stroną w agresji wojskowej.
W związku z tym, zmiany są fundamentalne: wojska rosyjskie wkraczają na terytorium Białorusi kiedy tylko chcą, i decydują się uderzyć na terytorium sąsiedniego kraju lub krajów, czym tylko chcą: rakietami, samolotami, artylerią, wprowadzają wojska z terytorium Białorusi. Teraz możemy już mówić (mówi o tym znany historyk Jurij Felsztinski), że z terytorium Białorusi można przeprowadzić uderzenie jądrowe.
Charter97.org: Jurij Felsztyński twierdzi, że w związku z tym Putin jest obecnie zainteresowany zachowaniem formalnej niepodległości Białorusi, ponieważ wtedy odwetowe uderzenie jądrowe może być skierowane przeciwko Białorusi, a nie przeciwko Federacji Rosyjskiej.
Bondarenko: Zgadzam się, że pod rządami Łukaszenki Białoruś ma dziś tylko formalną niepodległość. Obce państwo prowadzi operacje wojskowe z terytorium Białorusi. Znajdujemy się w sytuacji z lat 1970-80, kiedy to istniała groźba, że w przypadku ataku wojsk radzieckich na terytorium RFN dojdzie do uderzenia jądrowego na linię Wisłę w Polsce. Niebezpieczeństwo to skłoniło znanego pułkownika polskiego Sztabu Generalnego, Ryszarda Jerzego Kuklińskiego, do przeciwstawienia się temu planowi. Dostarczał Amerykanom informacji, aby do tego nie dopuścić.
Teraz wydarzenia przybrały taki obrót, że cała Europa znalazła się w wielkim niebezpieczeństwie. Gdybyśmy wygrali w 2020 roku, gdyby Ukraina i Zachód naprawdę wsparły wtedy protestujących Białorusinów, być może nie doszłoby do wojny na Ukrainie. Ponieważ jednak tak się nie stało, mamy to, co mamy.
Charter97.org: Na ile realne jest wprowadzenie wojsk białoruskich na Ukrainę? Już teraz mówi się o dużym prawdopodobieństwie tego posunięcia.
Bondarenko: Sam widziałem wystarczająco dużo nagrań wideo i mogę z całą pewnością stwierdzić, że oddziały białoruskie już brały udział w ataku na Ukrainę. O tym, że białoruskie śmigłowce przyleciały do obwodu żytomierskiego, mówili także ukraińscy wojskowi. Znany jest fakt, że wśród grup dywersyjnych znajdowali się jeńcy narodowości białoruskiej. Ukraińcy z obwodów kijowskiego i czernihowskiego twierdzą, że widzieli białoruskich żołnierzy w białoruskich i rosyjskich mundurach biorących udział w ataku. Wiemy, że były i są tajne pochówki w różnych miastach żołnierzy białoruskich, którzy zginęli na Ukrainie. Nie wiemy też, ile ciał żołnierzy Łukaszenki czeka w chłodniach, albo leży w zbiorowych mogiłach w sąsiednim kraju.
Czy w związku z tym pójdą dalej? Prawdopodobieństwo jest duże, a Łukaszenka nie ma tu nic do powiedzenia. Oczywiście, bardziej niebezpieczne dla Ukrainy byłoby powtórzenie się masowej inwazji wojsk rosyjskich. A z tego, co wiem, wojska ukraińskie i NATO bardzo nisko oceniają potencjał białoruskiej armii. O tym, czy dojdzie do nowej inwazji i czy wezmą w niej udział Białorusini, zadecyduje Kreml.
Charter97.org: Czyli Łukaszenka nie kontroluje niczego na Białorusi?
Bondarenko: Ogólnie rzecz biorąc, tak. Dziwne jest to, że dziś mówi się o umożliwieniu tranzytu ukraińskiej pszenicy do portów bałtyckich przez terytorium Białorusi, a urzędnicy administracji Wołodymyra Zełenskiego mówią, że prowadzą „realpolitik” wobec białoruskiego reżimu.
Ale mam pytanie. Co zrobi Ukraina, jeśli broń jądrowa zostanie rozmieszczona na Białorusi? Jeśli 700 rakiet wystrzelonych z terytorium Białorusi nie zmusiło władz ukraińskich do zmiany „realpolitik” wobec Łukaszenki, to nie wiem, co jeszcze powinno się wydarzyć. Trzeba się zastanowić, z kim oni zamierzają dziś handlować. Poza tym w mediach mówi się teraz o planach Kremla dotyczących przeprowadzenia na Białorusi referendum w sprawie przynależności do Rosji.
Charter97.org: Jeśli chodzi o referendum. Jak Pan sądzi, jaka będzie reakcja na Białorusi i za granicą?
Bondarenko: Białorusini sami muszą się zastanowić, co się stanie z naszym krajem. Widzimy, że Ukraińcy, aby bronić niepodległości i integralności terytorialnej swojego kraju, walczą z bronią w ręku, szukają sojuszników wojskowych, proszą i zabiegają o pomoc wojskową oraz dostawy najnowocześniejszej broni. Białorusini powinni zrobić to samo. Opór bez użycia przemocy może być stosowany w walce wewnętrznej, ale jeśli istnieje groźba nie tylko częściowej okupacji, ale także utraty niepodległości i podmiotowości międzynarodowej, nie ma innego wyjścia: człowiek musi bronić swojego kraju z bronią w ręku. To jest to! Nie ma innej możliwości!
I w związku z tym, administracja Tichanowskiej (liderki opozycji), skoro uważa się, że prowadzi skuteczną politykę międzynarodową i odbywa tak wiele wizyt zagranicznych, musi dziś skoncentrować się na wezwaniach do udzielenia Białorusinom pomocy wojskowej z powodu zagrożenia całkowitą okupacją i utratą niepodległości Białorusi. Również politycy białoruscy muszą apelować do Ukraińców o pomoc wojskową. Bo to nie jest rozumowanie teoretyczne: w tym roku Białorusini mogą stracić niepodległość, a nawet stać się celem odwetowego uderzenia jądrowego.
Z wypowiedzi premiera Romana Gołowczenki, że w eksporcie zabraknie 16-18 mld dolarów, wynika, że budżet Białorusi, który dziś wynosi ok. 10 mld dolarów, w ogóle nie będzie miał środków w walutach obcych. Jak Bóg da, w tym budżecie znajdą się 3-4 miliardy. W efekcie inflacja w ciągu roku może osiągnąć setki procent.
Ostatnie oświadczenie Łukaszenki, że będziemy sprzedawać olej napędowy w beczkach i wysyłać worki z potasem, pokazuje, że sankcje przynoszą efekty.
Nie liczę, oczywiście, na urząd Tichanowskiej, ale wszyscy powinni zrozumieć i pamiętać, że jesteśmy winni przeszłym pokoleniom Białorusinów i przyszłym, aby zachować niepodległość naszego kraju. Wielu Białorusinów potrzebowało dziesięcioleci, aby zrozumieć, że trzeba walczyć na ulicach o swoją wolność, o swój wybór, że trzeba wyjść na ulice, aby protestować. Białorusini muszą to zrozumieć, i przynajmniej w 2020 roku zrozumieli. Działania te nie są wystarczające. Musimy być gotowi bronić naszej wolności z bronią w ręku i szukać sojuszników, by zachować Białoruś jako niepodległe państwo.
Charter97.org: Mówisz więc o konieczności obrony niepodległości Białorusi przy użyciu siły. Jak to jest możliwe, skoro ludzie nie mają broni w rękach, a praktycznie cała armia i aparat bezpieczeństwa są dziś po stronie dyktatury Łukaszenki i rosyjskich okupantów?
Bondarenko: Po pierwsze, trzeba zrozumieć, że takie działania są konieczne i nieuniknione. Działania bez użycia przemocy nie wystarczą. Po drugie, należy podjąć wysiłek organizacyjny w celu stworzenia białoruskich sił zbrojnych.
I widzimy, że są Białorusini, białoruscy bohaterowie, którzy zaangażowali się w tworzenie takiej jednostki wojskowej na terytorium Ukrainy. Należy szukać sprzymierzeńców i nie być skromnym. Jeśli Ukraińcy mają prawo do obrony swojego kraju, Białorusini powinni domagać się tego samego.
Trzecia sprawa: musimy zrobić wszystko, aby nie doszło do zniesienia sankcji wobec reżimu Łukaszenki. Po co Putinowi terytorium, które jest objęte tak ostrymi sankcjami i gdzie trzeba wyżywić 10 milionów ludzi naraz, ponieważ kraj ten w zasadzie nie ma budżetu.
Po czwarte, istnieje solidarność Białorusinów za granicą i gotowość dziesiątek tysięcy ludzi do powrotu do kraju, by kiedyś bronić jego niepodległości.
Myślę, że dla wielu tysięcy Białorusinów, którzy są w strukturach władzy, czym innym jest walka z opozycją, a czym innym opowiedzenie się po stronie kraju-agresora i bezpośrednia walka z własnym państwem. Na Białorusi panuje inny stan umysłu. Widzimy, że obecnie w formowaniu białoruskich oddziałów w różnych krajach biorą udział weterani sił zbrojnych lub siłowicy, którzy znaleźli się za granicą.
Charter97.org: Cały świat mówi teraz o nieuchronności porażki Putina w tej wojnie, klęsce jego reżimu w Rosji i możliwym upadku imperium. W związku z tym reżim Łukaszenki stanie się całkowicie niewydolny. Czy powinniśmy po prostu czekać, aż wszystko się rozpadnie, czy może trzeba coś zrobić?
Bondarenko: Jeśli dziś Białorusini są tylko widzami w tej sytuacji, to jutro też pozostaną widzami. Nie reagujemy na zagrożenia, które zaistniały. Jakiś szalony kołchoźnik naraził na niebezpieczeństwo życie zarówno białoruskich żołnierzy, jak i zwykłych obywateli, rozpoczynając wojnę, biorąc udział w agresji, nie omawiając tego z nikim. Jesteśmy już mocno spóźnieni.
Musimy szybko dojrzeć. Tak, Białorusinom musiało się żyć w Związku Radzieckim tak biednie i przeciętnie, że nawet gospodarka półrynkowa nie dawała im możliwości wykazania się przedsiębiorczością, handlem czy zdolnościami intelektualnymi. Ludzie cieszyli się, że mają samochód, że mają telefon komórkowy, komputer, że mogą pojechać do Turcji.
Nasuwa się jednak pytanie: w jakim kraju żyjemy, jeśli każdy może trafić do więzienia za noszenie skarpetek w nieodpowiednim kolorze? Albo będziecie kolonią jakiegoś innego narodu, nie najbardziej rozwiniętego, albo będziecie musieli zbudować własne państwo. A żeby zbudować własny kraj, trzeba włożyć wysiłek, energię i osiągnąć cel.
Oczywiście musimy reagować na to, co będzie się działo, przede wszystkim na Ukrainie i w krajach sąsiednich. Ale jeśli nie wykażemy woli życia, woli zachowania narodu białoruskiego, zbudowania od podstaw nowego demokratycznego państwa białoruskiego, to możemy upaść na marginesie i może się zdarzyć, że potem w ogóle nie będzie Białorusi, bo jedna część może przypaść Rosji, druga innym krajom. Może być też taki wariant.
Nie wolno nam być widzami. Bóg dał nam wspaniały kraj w sercu Europy. Powinniśmy przekazać Białoruś naszym dzieciom i wnukom, wolną i silną.
Spójrz: Estończyków jest niewiele więcej niż milion, ale są oni graczami, członkami NATO, członkami Unii Europejskiej, stworzyli gospodarkę, która jest zaawansowana jak na standardy światowe. I my możemy zrobić to samo.
oprac. ba za charter97.org
1 komentarz
Antoni Kosiba
3 czerwca 2022 o 10:36Nie mogą stracić niepodległości. Mogą odzyskać ją. I ewentualnie znowu utracić.