Miała być wystawiona w Moskwie na Placu Czerwonym. W scenariuszu planowano występ samego Wladimira Putina. Miał się pojawić w punkcie kulminacyjnym…
Takie były plany weterana rosyjskiej reżyserii operowej Jurija Aleksandrowa, ale spełzły na niczym i widowisko przeniesiono do St Petersburg Opera, której jest dyrektorem.
Udało się rozwiązać problem z Putinem – przez wprowadzenie jego prototypu, w który wcielił się artysta Nikita Zacharow, z temperamentu bardzo podobny do pierwowzoru (tak twierdzi Alkeksandrow).
Za kanwę opery posłużył utwór „Sewastopolcy” Mariana Kovala, laureta Nagrody Stalinowskiej, który swego czasu wsławił się udziałem w prześladowaniu Dymitra Szostakowicza.
Dzieło Aleksandrowa składa się z trzech części, których akcja toczy się w trzech przedziałach czasowych: połowa XIX wieku, II wojna światowa i czasy współczesne.
Prototyp Putina mówi o jednym z krajów europejskich (cytujemy w oryginale, bo nie czujemy się na siłach przekazać w pełni bogactwa tej tyrady): „Но зверь коварен, ненасытен, зол. И мощь его, томясь в забвенье, Крепыш. Огнем он борется за дьявольский престол, Желая превратить живое в горстку пепла”.
Nagle słychać strzały. Na scenę wbiegają dzieci. Obejmują „Putina” i błagają o ratunek. Ten wyciera im łzy i zwraca się do widowni, która uosabia w spektaklu mieszkańców Krymu. Dialog odbywa się w formie referendum.
Premiera miała miejsce 10 lipca. Fragment tego artystycznego zrywu rosyjskiej duszy obejrzeć i posłuchać dzieła możecie tu:
Kresy24.pl
1 komentarz
Iwka
20 lipca 2014 o 22:57O jedną skalę wyżej jest tylko Korea Płn