Rosyjski portal „Ludzie Bajkału” odkrył dwa duże miejsca pochówków na Cmentarzu Aleksandryjskim pod Irkuckiem. Masowo chowani są tu rosyjscy żołnierze zmobilizowani na wojnę z Ukrainą – zarówno kontraktowi, jak i „wagnerowcy”.
Dziennikarze portalu informują, że początkowo cmentarz ten przez grupę „Wagner” nazywany był „grobem masowym”. Ludmiła Giłazowa, matka 24-letniego Rasima Igumnowa, więźnia wcielonego do firmy Prigożyna i zlikwidowanego 31 grudnia, powiedziała, że grożono jej pochowaniem syna na tym cmentarzu pod Irkuckiem, jeśli sama nie zabierze jego ciała.
„Powiedziano mi: albo zabierasz trupa, albo pochowamy go w masowym grobie w Irkucku” – zdradziła.
Dziś na cmentarzu pod Irkuckiem znajdują się dwie strefy z grobami rosyjskich żołnierzy. Na pierwszej, „Alei Bohaterów”, jest 13 grobów. Na drugiej, położonej w oddalonej części nekropolii, znajdują się 53 groby „wagnerowców”, do których trzeba przejść przez cały cmentarz. Na niektórych z nich wieńce z symbolami PKW „Wagner”. Liczba pochówków na tym prawie pustym cmentarzu dopiero w ostatnich miesiącach rośnie.
W „Alei Bohaterów” pochowani zostali w większości mieszkańcy obwodu irkuckiego. Spośród 13 pochowanych tylko sześciu doczekało się nekrologów, a o śmierci pozostałych nie publicznie nie poinformowano. Media zdołały się dowiedzieć, że co najmniej trzech było ochotnikami, dwóch zmobilizowano, a jeden był żołnierzem kontraktowym. Wszyscy zostali zlikwidowani na Ukrainie od grudnia 2022 do marca 2023 roku.
Spośród 53 „wagnerowców” pochowanych w odległym kwartale cmentarza tylko pięciu miało nekrologi w sieciach społecznościowych i gazetach regionalnych. Co najmniej 43 zabitych było więźniami w wieku od 20 do 62 lat. Z ogólnie dostępnych baz sądowych wiadomo, że 17 osób zostało skazanych za zabójstwo, reszta za kradzieże i handel narkotykami. Tylko 20 pochowanych na tym cmentarzu pochodzi z obwodu irkuckiego, reszta z terenów położonych na wschód od Buriacji i Zabajkala.
Dziennikarze „Ludzi Bajkału” próbowali odnaleźć krewnych zmarłych i skontaktować się z nimi. Okazało się, że co najmniej czworo „wagnerowców” było sierotami, wielu miało trudne relacje z bliskimi (niektórzy z nich odbywali kary w koloniach za przestępstwa na bliskich – napady, kradzieże, morderstwa).
Część krewnych zabitych Rosjan, których odnaleziono, nie wiedziała o ich śmierci w wojnie z Ukrainą. Śmierć niektórych z nich została później potwierdzona ich krewnym przez PKW „Wagner”. Innym powiedziano, że zdjęcie grobu z nazwiskiem ich krewnego jest sfałszowane i muszą czekać na oficjalne komunikaty.
Na przykład, siostra Maksyma Gerczikowa, który został zwerbowany do PKW Wagnera podczas odbywania kary za 12 kradzieży i kradzież samochodu, powiedziała reporterom, którzy pokazali jej zdjęcie grobu jej brata pod Irkuckiem: „Poszedł tam [na wojnę] i nic mi nie powiedział. Dowiedziałem się od obcych. Dawno nie kontaktowaliśmy się. [W rozmowie z przedstawicielami PKW „Wagner”] po prostu napomknęłam o cmentarzu w Irkucku – od razu mi powiedzieli: „To kłamstwo! W rodzaju, nie wierz nikomu, dopóki nie nadejdzie oficjalne zawiadomienie”.
Inni, z którymi skontaktowała się PKW „Wagner”, powiedzieli, że zostali powiadomieni o śmierci i miejscu pochówku ich bliskich. Niektórzy otrzymali odszkodowania. Za śmierć Rosjanina wypłacali 5 mln rubli „odszkodowania” i kolejne 100 tys. rubli – na pogrzeb. Niektórym wypłacono także pensję zmarłego.
Historia pochówków na cmentarzu pod Irkuckiem nie jest pierwsza, w której doszło do pochówków rosyjskich wojskowych z dala od domów i bez poinformowania bliskich o ich śmierci. Przykładem skandal w Tuwie, w ojczyźnie rosyjskiego ministra obrony Siergieja Szojgu. Krewni zabitych przypadkowo dowiedzieli się o ich śmierci, kiedy natrafili na zdjęcia z cmentarza w Nowosybirsku, setki kilometrów od Tuwy, gdzie ich pochowano.
Opr. TB, baikal-journal.ru
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!