Na podmińskim uroczysku Kuropaty, w miejscu, gdzie w bezimiennych dołach spoczywają tysiące niewinnych ofiar NKWD z lat 1937-1941, 6 listopada wzniesiono pomnik. Co warte odnotowania, pomnik powstał z inicjatywy Ministerstwa Kultury Republiki Białoruś.
Wokół pomnika, jak pamiętamy, pojawiło się wiele kontrowersji: jury powołane przez Ministerstwo Kultury, na miejsce lokalizacji instalacji wybrało wzgórze nazywane „Kuropacką Kalwarią”, działacze od lat zaangażowani w upamiętnianie Kuropat są zdecydowanie przeciwko. Uważają, że to miejsce zarezerwowane jest dla krzyży, od lat przynoszonych tam i instalowanych przez społeczeństwo. Zaproponowali, aby znak memorialny od państwa usytuować na początku drogi, przy zejściu od strony obwodnicy Mińska.
Autorzy pomnika, rzeźbiarze Siergiej Oganow i Olga Nieczaj tłumaczą, że to nie oni wybrali miejsce dla pomnika, ale było ono pierwotnie określone w projekcie.
Uroczyste odsłonięcie pomnika planowane jest w połowie listopada. Kto weźmie w nim udział nie wiadomo. Z dużą dozą prawdopodobieństwa nie będzie Aleksandra Łukaszenki.
Prezydent Białorusi tkwi wciąż mentalnie w epoce sowieckiej, i przy każdej nadarzającej się okazji wyraża nostalgię za czasami słusznie minionym. Choćby wczoraj, w przeddzień 101. rocznicy wybuchu rewolucji bolszewickiej w Rosji (na Białorusi wciąż to dzień wolny od pracy), będącej początkiem wielkiego terroru powiedział, że jest to prawdziwe święto praw człowieka i pokoju.
Każdego roku, w rocznicę utworzenia KGB składa życzenia emerytowanym funkcjonariuszom. Przy każdej okazji podkreśla, że formacja ta przejęła najlepsze tradycje policji bezpieczeństwa z pierwszych lat władzy sowieckiej. O bezprawiu, jakiego dopuszczała się na niewinnej ludności cywilnej nie chce nawet słyszeć. Potwierdza to choćby fakt, że po niemal ćwierci wieku na fotelu prezydenckim, ani razu nie pofatygował się na podmińskie uroczysko Kuropaty, miejsca kaźni narodu białoruskiego, Polaków i Żydów, gdzie według historyków w masowych grobach może spoczywać nawet 250 tysięcy ludzi.
„Na Kuropatach bywam praktycznie codziennie, bo przejeżdżam obok do pracy. I ciągle się zastanawiam: dlaczego te krzyże wprost przy drodze wystawili? Mimo wszystko, trzeba je nieco przesunąć. Bo wyrzucenie ich stamtąd, to byłby niewłaściwy krok, chociaż są one oczywiście jakimś rodzajem politycznej demonstracji” – mówił w 2016 roku Aleksander Łukaszenka.
W 2001 roku Aleksander Łukaszenka wydał polecenie zbudowanie obwodnicy Mińska. Dziwnym trafem arterię kazał poprowadzić przez Kuropaty. Gdy na uroczysko wjechały buldożery, na Kuropatach powstało miasteczko namiotowe, w którym przez kilka miesięcy, dniem i nocą koczowało dziesiątki obrońców, żeby nie dopuścić do zniszczenia mogił i krzyży.
Sytuacja wokół Kuropat związana jest polityką historyczną białoruskich władz, które unikają poruszania tematu represji stalinowskich. Na uroczysku Kuropaty w bezimiennych mogiłach spoczywają tysiące ofiar stalinowskich represji z lat 1937-41. Ich liczba nie jest dokładnie znana. Zdaniem historyków, może tu spoczywać także 3872 Polaków z tzw. „białoruskiej listy katyńskiej” zamordowanych w kwietniu i maju 1940 r.
Są tu także ofiary tzw. „operacji polskiej” NKWD i Polacy z zajętych przez sowietów przedwojennych Kresów zabici po roku 1940. Wśród ofiar najwięcej jest dawnych mieszkańców Mińska i Mińszczyzny. Na Kuropatach znaleziono przedmioty z napisami w języku polskim, medaliki Matki Boskiej Częstochowskiej i Matki Boskiej Ostrobramskiej, obuwie z dawnymi polskimi znakami firmowymi.
Kresy24.pl/ba
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!