Bez jedzenia, ogrzewania, gazu, prądu są już dwa miesiące. W doszczętnie zniszczonym przez wizjonerów „Noworosji” mieście nie zachował się w całości ani jeden dom.
Zmarli są grzebani w ziemi na podwórzu, bo wciąż nie działają żadne służby. Nawet po wodę do pobliskiej rzeki nie zawsze można się dostać, bo nie przepuszczają patrole separatystów.
Tak wygląda życie w Debalcewie pomimo zakończenia działań wojennych.
Jednak nie wszyscy mieszkańcy Debalcewa wystraszyli się „wyzwolicieli” i pochowali przed nimi w piwnicach.
„Napadają na nas” – skarży się rosyjskiej telewizji jeden z tych, którzy przynieśli „wolność”, a teraz patroluje miasto z karabinem w ręku, pilnując społecznego ładu.
Kto i dlaczegu „napada” na rosyjskich separatystów w zdobytym i kontrolowanym przez nich Debalcewie? Tego tematu rosyjski dziennikarz nie zgłębia. Kończy relację refleksją o ludziach, którzy myślami podążają ku przyszłości…
Kresy24.pl