Wykorzystanie dronów bojowych w walkach na Ukrainie przeciwko broni pancernej powoduje, że coraz częściej w ten sposób niszczone są czołgi. Rosyjska agresja określiła ich rolę w przyszłych konfliktach, pisze „The New York Times”.
„W ciągu ostatnich dwóch miesięcy Rosjanie zniszczyli aż pięć z 31 amerykańskich czołgów M1 Abrams, które USA przekazały Ukrainę jesienią ubiegłego roku, a co najmniej trzy kolejne zostały umiarkowanie uszkodzone od czasu wysłania ich na linię frontu na początku tego roku” – poinformował amerykański urzędnik.
Według portalu Oryx Rosjanie zniszczyli także co najmniej 30 niemieckich czołgów Leopard. Jednak Abramsy są powszechnie uważane za jedne z najpotężniejszych na świecie.
„To, że drony uderzeniowe mogą go łatwiej zniszczyć, niż początkowo sądzili niektórzy urzędnicy i eksperci, pokazuje, że „inny rodzaj konfliktu na Ukrainie zmienia samą naturę współczesnych działań wojennych” – twierdzi jeden z ekspertów wojskowych.
Innymi słowy, drony stały się niezwykle dokładnym i niedrogim środkiem do niszczenia czołgów.
Chociaż czołgi Abrams mają silne opancerzenie, nie są nieprzeniknione i najbardziej bezbronne są tam, gdzie ich ciężki pancerz płytowy jest najcieńszy: w górnej części wieży, z tyłu bloku silnika oraz w przestrzeni pomiędzy kadłubem a wieżą. Przez wiele lat bronią używaną przeciwko nim były głównie miny, improwizowane ładunki wybuchowe, granatniki i przeciwpancerne rakiety kierowane typu „strzelaj i uciekaj” wystrzeliwane z ramienia. Były szeroko stosowane na początku wojny na Ukrainie, ponieważ mogły trafiać czołgi z góry i trafiać w nie w 90 procentach przypadków.
Jednak drony używane obecnie przeciwko czołgom na Ukrainie są jeszcze dokładniejsze i mogą uderzać w najbardziej wrażliwych miejscach. W kilku przypadkach wysłano także drony FPV, aby „dobić” czołgi, które zostały już uszkodzone przez miny lub rakiety przeciwpancerne, tak aby nie dało się ich usunąć z pola walki i naprawić.
„W zależności od wielkości i zaawansowania technologicznego drony mogą kosztować zaledwie 500 dolarów – to niewielki koszt w porównaniu ze zniszczeniem czołgu Abrams o wartości 10 mln dolarów” – podaje NYT.
Dronów operujących nad linią frontu na Ukrainie jest tak dużo, że wojska ukraińskie i rosyjskie praktycznie nie są w stanie się poruszać bez ryzyka wykrycia i ataku.
W połączeniu z rozległymi polami minowymi oraz niedoborami amunicji i żołnierzy czynniki te faktycznie uniemożliwiają Ukrainie odzyskanie zajętego przez Rosjan terytorium, tak jak miało to miejsce w 2022 roku.
Opr. TB, nytimes.com
2 komentarzy
Adrian
21 kwietnia 2024 o 00:04Pomijając słusznie wułuszczaona dronizacje….rewolucja pewnie na miarę CKM-u i husyckiej rusznicy premiujące taktyczną obronę…..Abrams powstał według prymatu przeżywalności załogi nad przeżywalnością samej maszyny, stąd min ogromna liczba rezerwowych czołgów w USArmy, na podstawie min wniosków z wojny YomKipur, wszystko da się zniszczyć załogi które wyjdą cało mają obsadzić kolejne maszyny….wojna w zatoce nie była tym do czego projektowano Abramsa ale tam użyto kilku dywizji…. każda po 250/300 Abramsow
Kooperatysta
21 kwietnia 2024 o 07:40Rewolucją to dopiero będzie dopracowanie technologii dział laserowych i innej broni energetycznej, bo wtedy przydatność dronów, ale również innych pojazdów stanie się niewielka.