Washington Post pisze o „dziwnym spotkaniu” Donalda Trumpa z Siergiejem Ławrowem w Gabinecie Owalnym, na które jako jedyny dziennikarz został wpuszczony fotoreporter rosyjskiej rządowej agencji prasowej TASS.
Obecność fotoreportera TASS i rosyjskiego sprzętu nagrywającego w Gabinecie Owalnym zaniepokoiła – jak donoszą media – także byłych funkcjonariuszy CIA. Według nich przez osoby, które nie były uczestnikami spotkania amerykańskiego prezydenta z szefem rosyjskiej dyplomacji, do Gabinetu Owalnego mogły zostać wniesione ukryte kamery i urządzenia podsłuchowe.
Pomimio zapewnień, że rosyjska ekipa była dokładnie sprawdzana, dostało się z tej okazji ochronie Białego Domu. Były z-ca dyrektora CIA David Cohen oświadczył, że zgoda na obecność rosyjskiego fotoreportera była bezmyślna i nieuzasadniona. W cytowanych wypowiedziach byłych pracowników amerykańskich służb pojawia się zarzut, że zostały naruszone podstawowe zasady bezpieczeństwa, ponieważ standardowe kontrole nie są gwarancją wykrycia wyrafinowanych urządzeń szpiegowskich.
Według ukraińskich mediów, które komentują sprawę, Rosjanie oszukali Amerykanów, przedstawiając fotoreportera TASS jako osobistego fotografa Ławrowa i nie informując, że jest on pracownikiem propagandowej medialnej agencji Kremla. Ukraińskie komentarze pojawiły się w związku z wizytą w USA ministra spraw zagranicznych Pawło Klimkina, z którym Donald Trump spotkał się po rozmowie z Ławrowem.
Szef MSZ Ukrainy Pawło Klimkin rozmawiał z prezydentem Donaldem Trumpem o możliwości włączenia USA do tak zwanego formatu normandzkiego – poinformowała w czwartek ukraińska dyplomacja. W Waszyngtonie Klimkin spotkał się także z wiceprezydentem USA Mike’iem Pence’em. Tematem rozmów była między innymi kwestia dalszego wsparcia dla Ukrainy ze strony Stanów Zjednoczonych. Omawiana była sytuacja w Donbasie i realizacja mińskich porozumień.
Po amerykańskiej stronie istnieje jasne zrozumienie, czym jest rosyjska agresja i na ile jest ona groźna – oświadczyła rzeczniczka ukraińskiego MSZ Mariana Beca. Poruszona była też kwestia zaangażowania strony amerykańskiej w uregulowanie sytuacji w Donbasie, między innymi włączenie USA do formatu normandzkiego – podkreśliła Beca w rozmowie z agencją Interfax-Ukraina.
Według rzeczniczki MSZ Amerykanie po raz kolejny potwierdzili, że ich stanowisko w sprawie integralności terytorialnej Ukrainy oraz w kwestii wsparcia w walce z agresją rosyjską pozostaje niezmienne. – Była to bardzo ważna wizyta, która odbyła się na tak wysokim szczeblu – zaznaczyła Beca.
Kresy24.pl/loga.net, inforesist.org, PAP
4 komentarzy
Japa
11 maja 2017 o 17:37Debila. U nich całe piętro w siedzibie SBU zajmują agenci CIA i udają, że wszystko jest OK
jubus
12 maja 2017 o 09:11No i co z tego? Widzisz w tym jakiś problem? To oczywiste, że Europa Środkowo-Wschodnia jest podzielona na strefy wpływów, przy czym sama Rosja jest już częścią chińskiej strefy wpływów. Białoruś jest również tego częścią, podobnie jak Kazachstan. Ukraina zwyczajnie wybrała USA, niż ChRL.
SyøTroll
12 maja 2017 o 07:45Ja również jestem zwolennikiem integralności terytorialnej Ukrainy, ograniczonej bo pełnej po trzech latach wojny domowej nie uda się od razu uzyskać. Ale, z czasem, może. Trzeba wypośrodkować pomiędzy prawem międzynarodowym a prawami człowieka.
observer48
12 maja 2017 o 12:39Prezydent Trump zdąża najkrótszą i do tego głównie pokojową drogą do wykończenia kacapii w jak najkrótszym horyzoncie czasowym. Być może Ukraina się liczy w tej rozgrywce, ale kleptokracja Poroszenki na pewno nie. 🙂