Paweł Łatuszko, w przeszłości ambasador Białorusi w Warszawie, obecnie zastępca szefowej Zjednoczonego Gabinetu Przejściowego Swietłany Tichanowskiej ujawnił, jak siły demokratyczne próbowały uwolnić więźniów politycznych w zamian za dopuszczenie Białorusi do Igrzysk Olimpijskich.
„Białoruskie siły demokratyczne są odpowiedzialne, ale narzędzia nie są nasze”
„Prowadziliśmy negocjacje w kilku stolicach. Wszyscy potakiwali głowami. Mówili: „Świetny pomysł! Wchodzimy w to”. Potem była wymiana korespondencji, później coraz mniej korespondencji. Teraz nie ma odpowiedzi. Igrzyska olimpijskie wkrótce się rozpoczną” – mówi podczas dyskusji w studio polityk.
Łatuszko przyznaje, że odpowiedzialność za inicjatywy leży po stronie białoruskich sił demokratycznych, ale opozycja musi dostosować się do możliwości, na jakie zgodzą się partnerzy z Zachodu;
„Chcemy powiedzieć, że białoruskie siły demokratyczne ponoszą odpowiedzialność. Tak. Ale narzędzia nie są nasze”,
– zauważa.
„Z drugiej strony” – kontynuuje polityk – „jeśli ktoś krytykuje sankcje, to mówi: co my w ogóle mamy? Czy możemy dziś wzniecić protest na Białorusi? Nie możemy. Czy możemy blokować całą granicę? Niestety partnerzy nie mogą. Tak naprawdę mamy tylko jedno silne narzędzie nacisku – sankcje”.
Łatuszko zwrócił także uwagę na wysiłki Polski na rzecz uwolnienia więźnia politycznego Andrzeja Poczobuta. Polityk uważa, że decyzja w tej sprawie należy do Łukaszenki:
„Łukaszenko, jeśli chce, może to zrobić. Ale on tego nie chce.”
Z Łatuszką zgodził się z tym szef stowarzyszenia BAYPOL zrzeszającego byłych funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa Aleksander Azarow.
„Sytuacja ekonomiczna mu odpowiada. Dlaczego Łukaszenka miałby kogoś wypuścić? W ogóle nie postrzega nas jako strony negocjacji. Jesteśmy dla niego niczym. Nie stworzyliśmy mu warunków do myślenia i patrzenia w naszą stronę.”
Była więźniarka polityczna Alana Gebremariam zauważyła, że sytuacja Poczobuta jest szczególna:
„To jest jego osobiste stanowisko. To bardzo mocne stanowisko. Z mojego doświadczenia wynika, że takich osób w więzieniu jest niewiele. Większość ludzi chce wrócić do domu, do swoich bliskich, do swoich dzieci. I nie siedzieć sześć lat za komentarz. Andrzej jest wspaniałym przykładem, ale nie możemy porównywać do niego innych. W każdym przypadku jesteśmy zobowiązani do podjęcia działań niezależnie od tego, czy dana osoba wyraża na to zgodę, czy nie. Nie wyrzucą cię z więzienia bez twojej zgody. Ponieważ oni też potrzebują dokumentów, że się zgodziłeś”.
ba/nashaniva.com/ youtube.com/@mne_toje_ne_nravitsya
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!