Bojówki ukraińskiego oligarchy Ihora Kołomojskiego wdarły się do siedziby dwóch strategicznych ukraińskich koncernów państwowych w Kijowie i przejęły nad nimi kontrolę – podają ukraińskie media. Napastnicy to prawdopodobnie funkcjonariusze batalionu MSW „Dniepr-1”, którego Kołomojski jest sponsorem.
Kilka mikrobusów z uzbrojonymi i umundurowanymi napastnikami w kamizelkach kuloodpornych podjechało w niedzielę pod kijowską siedzibę Ukrnafty. Siłą zajęli pomieszczenia i zablokowali wejście. Następnie ogrodzili je metalowym płotem, a także barykadują się na poszczególnych piętrach.
Wcześniej – w czwartek – taka sama akcja odbyła się w siedzibie koncernu Ukrtransnafta, do której uzbrojona grupa nie wpuściła nowego szefa zarządu, pomimo że przybył on w asyście funkcjonariuszy brygady specjalnej SBU „Alfa”.
Według nieoficjalnych informacji, przechwycenie koncernu Ukrnafta, podobnie jak wcześniej Ukrtransnafty, odbyło się na polecenie oligarchy Ihora Kołomojskiego, gubernatora Obwodu Dniepropietrowskiego, który jest mniejszościowym udziałowcem tej firmy. Większość akcji koncernu jest w rękach skarbu państwa.
Zdaniem mediów, zajęcie koncernu ma związek z uchwaleniem nowego prawa, które pozwala skarbowi państwa na ustanowienie własnego zarządu w Ukrnafcie. Kołomojski, który od lat kontroluje koncern, nie chce do tego dopuścić.
On sam twierdzi jednak, że zajęcie Ukrtransnafty i Ukrnafty ma na celu ich ochronę przed mafią związaną z deputowanym Ihorem Jeremiejewem, który pod pozorem obrony interesów państwowych sam chce przejąć nad nimi kontrolę. Ponadto – według Kołomojskiego – Jeremiejew chce usunąć z siedziby Ukrnafty kompromitujące go dokumenty, które potwierdzają, że próbował w ubiegłym roku ukraść 22 tys. ton ropy.
Tymczasem szef ukraińskiego MSW Arsen Awakow zaprzecza informacjom deputowanych, jakoby bojówki, które zajęły Ukrnaftę, były częścią batalionu „Dniepr-1”. O tym, że sponsorowany przez Kołomojskiego batalion MSW nie ma z przestępczym najazdem nic wspólnego zapewnia także jego dowódca Jurij Bereza.
Sytuacja wokół największych ukraińskich przedsiębiorstw naftowych zaniepokoiła władze USA. Amerykański ambasador w Kijowie Jeffrey Payette ostrzegł Kołomojskiego, że „prawa dżungli odeszły do przeszłości”.
Wcześniej wpływowy oligarcha dostał też pisemną naganę od prezydenta Petro Poroszenki za chamskie potraktowanie jednego z dziennikarzy, którzy przybyli do Ukrtransnafty. Na razie jednak władze w Kijowie nie próbują siłą odbić dwóch strategicznych koncernów z rąk Kołomojskiego.
Czytaj także o zaskakującym przyznaniu się ukraińskiego oligarchy do korupcji: Kołomojski: „Dałem prezydentowi Kuczmie 110 mln USD łapówek. Proszę wszcząć śledztwo!”
Kresy24.pl
4 komentarzy
133
23 marca 2015 o 14:41Państwo w państwie. Powybijają się między sobą.
tagore
23 marca 2015 o 15:02Pan Kołomojski przesadził i prawdopodobnie dla przykładu zostanie zniszczony, ku satysfakcji
ogółu. Mógł sam się ograniczyć sprzedając swoje udziały w tej firmie ,a teraz może stracić wszystko
także życie.
gegroza
23 marca 2015 o 21:27Żydowi sie albo w glowie pomieszało albo Ukraina dobila do dna
obserwator
24 marca 2015 o 02:48Chyba się biedaczyna nie zorientował, że czasy się zmieniły i nikt oligarchicznej mafii nie będzie się już w Kijowie podporządkowywać.
Załamie się pod nim lód, czy coś.