Cukierki importowane z Ukrainy są coraz większą konkurencją dla słodyczy produkowanych na Litwie.
– Nasi konsumenci rzadko czytają etykietki produktów spożywczych, dlatego nie zauważają, że składniki w produktach ukraińskich są inne jakościowo. Na przykład w produkcji ukraińskiej używa się bardzo dużo tłuszczów trans, które nie są zalecane przez Ministerstwo Zdrowia, oraz cukru. Te surowce są najtańsze” – mówi cytowany przez litewskie media dyrektor „Vilniaus pergalė” Rolandas Jančeris. Również szef spółki „Rūta” Rolandas Pridotkas przyznaje, że na półkach sklepowych zauważalnie zwiększyła się ilość słodyczy z Ukrainy.
Podstawowa produkcja ukraińskiej firmy „Roshen” to cukierki sprzedawane na wagę. Cukiernicza korporacja „Roshen” należy do prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki.
Kresy24.pl (HHG)
8 komentarzy
jubus
1 sierpnia 2017 o 10:23No i prawidłowo. Litewskie, tak jak i polskie produkty masowe są coraz gorszej jakości. Popatrzmy na wyroby czekoladowe, co jakiś syf. To, co dobre jest albo drogie albo zagraniczne.
Dla mnie bez różnicy czy kupuje japońskiego Wedla, szwajcarskiego Wawela czy ukraiński Roszen. Lubelska Solidarność kiedyś była bardzo dobra, ale po przejęciu przez „polskiego króla czekolady”, Kolańskiego, jest coraz gorsza.
Basia
1 sierpnia 2017 o 22:44Jeśli polskie produkty są dla Ciebie nie dobre, to ukraiński Roshen to jest totalny syf. Raz kupiłam i musiałam wyrzucić bo jeść się nie dało. Poroszenko chyba chce nas wszystkich potruć tymi swoimi „specyfikami”.
jubus
2 sierpnia 2017 o 09:16Kwestia smaku. Mi smakują, zresztą jak napisałem „polskich” słodyczy, praktycznie nie ma. Jesli już, to jakieś drogie, wyszukane albo z najniższej półki.
Większość Polaków i tak je zagraniczne żarcie więc jaka to różnica czy to ukraińskie czy niemieckie czy słowackie?
Japa
1 sierpnia 2017 o 15:26Dlaczego Brudziński nie apeluje do bojkotu tego syfu od Patroszenki? Ja tego do pyska nie wezmę ze względów patriotycznych i moralnych.
uk
1 sierpnia 2017 o 18:42A kto Ci da do pyska
Basia
1 sierpnia 2017 o 23:08Ja syfiastego Roshenu nie kupuję od kiedy musiałam wyrzucić cukierki, bo były jakieś niedobre. Jakby ze starych składników je robili.
uk
2 sierpnia 2017 o 00:12co ty Basia pi…..sz wyrzuciłaś bo zobaczyłeś że ukraińskie A nie dlatego że jakieś niedobre
Japa
2 sierpnia 2017 o 09:42Zapłaciła, a tym samym wsparła biednego Czekoladowego Zajca. To był błąd. Wyrzuciła, to jej prawo i nigdy już takiego błędu nie popełni. Ukraiński, kryminalnyj, kapitał legalizuje się w Polsce. Ba „kryminalitiet” organizuje wytwórnie papierosów i takich tam używek, a potem pompuje pieniądze w legalne interesy. Takoż i z prostytucji. Służby Karzełka nad tym nie panują , jak i nie panują nad kontrabandą. One to ogarniają, ale biznes is biznes. Najbardziej mnie śmieszą sponsorowane artykuły w temacie rozwoju firm ukraińskich w Polsce. To urabianie opinii publicznej i piasek w oczy służb. Np. Polska jest potentatem jabłkowym. Była potentatem przetwórstwa jabłek. Pobudowano ( z funduszy unijnych) dziesiatki „tłoczni” koncentratu i co?. Te grupy producenckie plajtują, lub „jadą” na nędznym zysku. Obok forma ukraińska i ma się dobrze??? A jak załatwiono polskie młynarstwo w początku lat 2000-cznych? Mąka ze Słowacji była 2 lata tańsza niż polska pszenica (tyle, że proces był finansowany przez Niemcy). To samo było z cukrowniami. Teraz wielkie dobro JABŁKA. Tyle lat prof. Pieniążek poświęcił. Tyle trudu polski rolnik włożył, żeby opanować tajniki produkcji. No i co? Znów ZMOWA , tym razem ukraińsko-niemiecka sprowadzi sadowników do roli robotów wdychających opary oprysków i zdychajacych na raka. Historia ma swoje drugie dno. Mało kto wie, że nijaki Zacharczenko chce oprzeć export i sukces finansowy Donbasu o sadownictwo. Ba podał przykład Polski i nawet określił jakie Polska miała wpływy z exportu jabłek i pochodnych. Kto ma uczy niech słucha, kto ma oczy niech patrzy!!!!! Znając Polskę i Polaków znów się dadzą „wydmuchać” ….