Eksperci wojskowi są co do tego zgodni – Ukraina nie będzie w stanie odzyskać Krymu militarnie. Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy ma tego świadomość i zamiast rozwiązań zbrojnych planuje przeprowadzenie trzy etapowej „operacji wojskowo-politycznej”, aby skłonić Rosjan do… ucieczki z półwyspu – o czym informuje niemiecki dziennik „Die Welt”.
„Do Kijowa dotarła świadomość, że wyzwolenie półwyspu jest militarnie nierealne. Odbijemy Krym bez walki”
— powiedział minister obrony Ołeksij Reznikow amerykańskiemu magazynowi „The Atlantic” już w maju br.
„Na Krym można dotrzeć z ukraińskiego lądu tylko przez bardzo wąski przesmyk. Rosja zbudowała na półwyspie fortecę, co widać na zdjęciach satelitarnych, więc nie ma możliwości przedostania się przez nią. Ponadto Kijów musiałby zaatakować z morza i z powietrza. W tym celu ukraińska armia potrzebowałaby setek zachodnich czołgów, tysięcy pocisków «Himars» oraz zdolności powietrznych i amfibijnych”
– wyjaśnia były podpułkownik armii amerykańskiej Alexander Vindman w amerykańskim „Foreign Policy”.
W dodatku eksperci wojskowi szacują, iż do przeprowadzenia tylko tej operacji zbrojnej Ukraina potrzebowałaby ponad 100 tysięcy żołnierzy, a to jest w tej chwili całkowicie nierealne.
„Ma się to stać [odbicie Krymu – red.] nie poprzez wkroczenie żołnierzy, ale poprzez dobrowolne opuszczenie Krymu przez Rosjan. Operacja już się rozpoczęła. Oficjalnym celem Ukrainy jest wyzwolenie całego terytorium, w tym Krymu. Wszystko zaczęło się od Krymu i na nim się skończy”
— powiedział prezydent Wołodymyr Zełenski.
Planowana jest zatem trzy etapowa „operacja polityczno-wojskowa” według koncepcji amerykańskiego stratega wojskowego i byłego dowódcy Sił Zbrojnych USA w Europie, emerytowanego generała Fredericka „Bena” Hodgesa.
W pierwszej fazie Ukraina chce odizolować półwysep. Obecnie Rosjanie kontrolują most lądowy na Krym. Biegnie on z rosyjskiego Rostowa nad Donem przez Donieck, Mariupol, Berdiańsk i Melitopol. Moskwa potrzebuje tego połączenia do zaopatrywania półwyspu. Od momentu ukraińskich ataków na Most Kerczeński, który łączy Krym z Rosją kontynentalną, trasa ta jest uważana za zawodną.
„Najpierw musimy przeciąć most lądowy, przepychając się przez Chersoń i Zaporoże do Morza Azowskiego”
— mówi dziennikowi „Die Welt” Mychajło Podolak.
Gdy Ukraina będzie już miała pod kontrolą lądową drogę na Krym, rozpocznie się faza druga. Z pomocą podwodnych dronów zaatakowana ma zostać rosyjska Marynarka Wojenna, uniemożliwiając tym samym zaopatrywanie półwyspu drogą morską. Kijów chce też odciąć drogę powietrzną na Krym, niszcząc lotniska rakietami dalekiego zasięgu.
„Już niszczymy infrastrukturę i obiekty wojskowe na Krymie”
— dodaje Podolak.
Gdy fazy izolacji Krymu i odcięcia go od zaopatrzenia dobiegną końca, nadejdzie faza trzecia, czyli faktyczne wyzwolenie. Odpowiedzialna jest za to Tamiła Taszewa, specjalna przedstawicielka prezydenta Ukrainy na Krymie.
„Największą kwestią do rozwiązania jest to, jak potraktujemy od 500 do 800 tysięcy rosyjskich obywateli, którzy nielegalnie przenieśli się na Krym po 2014 roku”
— mówi Taszewa, która przedstawiła już dziesięciopunktowy plan, jak powinna przebiegać reintegracja półwyspu z terytorium Ukrainy. Najważniejszym punktem jest derusyfikacja, podobna do denazyfikacji Niemiec po II wojnie światowej.
RES na podst. „Die Welt”
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!