Wynikiem wyborów prezydenckich w Polsce nie mogli nie zainteresować się ukraińscy politycy, publicyści i politolodzy. Powodem, rzecz jasna, sąsiedztwo i partnerstwo polityczne obu krajów. Zwycięstwo Andrzeja Dudy i wpływ na relacje ukraińsko-polskie analizuje Alona Hetmanczuk, dyrektor Centrum „Nowa Europa”, w felietonie na swoim blogu na stronie internetowego wydania „Ukraińskiej Prawdy”.
Zwraca ona uwagę na to, że reelekcja Dudy nie była zaskoczeniem dla ukraińskiego rządu i elit politycznych. „Pewność, że obecny polski prezydent wygra, była prawdopodobnie większa, niż u samego polskiego prezydenta” – stwierdziła i sprecyzowała, że pewni zwycięstwa Dudy byli przede wszystkim specjaliści zajmujący się Polską.
„Być może takie podejście do zwycięstwa Dudy było spowodowane krótką i szybką kampanią – stolica Ukrainy po prostu nie miała jeszcze czasu na przeprogramowanie na inny scenariusz, traktując za pewnik jego przewagę w notowaniach sprzed pół roku” – wyjaśniła.
Hetmanczuk uważa, że reelekcja obecnego prezydenta jest całkowicie akceptowalną opcją. „W rodzaju – „Duda, niech będzie Duda”. Biorąc pod uwagę fakt, że za jego plecami był inny kandydat – burmistrz Warszawy Rafał Trzaskowski – przez niektórych postrzegany przez pryzmat Donalda Tuska, uważanego za sympatyka Petra Poroszenki. A dobrzy przyjaciele Poroszenki, a priori, nie mogą być dobrymi przyjaciółmi Zełenskiego” – sprecyzowała.
Snuje też wizję, że w wypadku zwycięstwa Trzaskowskiego kwestia sporów o pamięć historyczną nie byłaby po stronie polskiej traktowana tak priorytetowo, bo nie opiera się on o elektorat „antyupowski”. Z drugiej strony ekspertka uważa, że Kijów przystosował się już do polityki historycznej polskiego rządu.
„W ubiegłym roku, już za prezydentury Zełenskiego, udało nam się nawet usunąć przeszkody, które omal nie zrujnowały naszych stosunków w czasach Poroszenki: została odblokowana kwestia wydawania zezwoleń stronie polskiej na prowadzenie prac poszukiwawczych i ekshumacyjnych na terytorium Ukrainy, choć w tej kwestii tak naprawdę daleko nie posunęliśmy się do przodu” – wyjaśnia i dodaje, że pomimo wydania zezwoleń na prace poszukiwawcze we Lwowie, prace ekshumacyjne nie zostały dotąd przeprowadzone. „Nie wydano również zezwoleń na prace poszukiwawcze w innych lokalizacjach na Ukrainie. Powód jest taki, że strona ukraińska spodziewała się kroku ze strony polskiej – przywrócenia tablicy pamiątkowej na górze Monasterz. Z powodu wyborów w Polsce – najpierw parlamentarnych, a następnie prezydenckich – nie zostało to zrobione. Po zwycięstwie Dudy uzależnienie strony ukraińskiej do dalszych postępów w procesie historycznego zrozumienia do odnowienia pomnika będzie kontynuowana, więc dobrze byłoby, gdyby prezydent Duda rozpoczął nową kadencję prezydentury tym symbolicznym, ale fundamentalnym gestem dla Ukrainy” – wyjaśnia.
„Jakie jeszcze inne możliwości otwierają się (lub bardziej poprawnie – pozostają) po ponownym wyborze Dudy?” – pyta Hetmanczuk i uspokaja: „Oczywiście Ukraina powinna nadal cieszyć się z przyjaznych relacji polskiego prezydenta z obecnym amerykańskim prezydentem. Ukraina postępuje właściwie, gdy próbuje przekazać pewne przesłania do Białego Domu przez przyjaznego Trumpowi Dudę, tym bardziej jeśli informacje o nas amerykańskiemu prezydentowi przekazują nasi przyjaciele [Polska – red.], a nie wrogowie (Putin) i przeciwnicy (Orban)… Chociaż oczywiście trzeba było to zrobić wcześniej i aktywniej. Inną kwestią jest to, że ta szansa może być dość krótkotrwała, biorąc pod uwagę szanse wygranej Joe Bidena”.
Hetmanczuk wskazuje też, że nie został wykorzystany potencjał Dudy w wyrównywaniu dialogu między Ukrainą a Węgrami, biorąc pod uwagę bliskie więzi między Warszawą a Budapesztem w ostatnich latach. Polscy partnerzy mogliby przynajmniej pomóc w odblokowaniu Komisji NATO-Ukraina na wysokim szczeblu.
Uważa ona, że obecnie inicjatywę w rozwoju relacji ukraińsko-polskich powinni podjąć politycy ukraińscy, którzy „muszą najpierw ustalić, w jakim stopniu są gotowi ożywić dialog z Warszawą i wypełnić go nową treścią”.
„Korzystnym jest fakt, że doradca prezydenta ds. polityki zagranicznej wymienił Polskę w gronie trzech najważniejszych strategicznych partnerów Ukrainy, jednak źle wygląda to, że inni wysokiej rangi urzędnicy wskazują na stosunki z Polską jako na drugorzędne i „niewarte uwagi”, nieporównywalne z relacjami Kijowa z niektórymi innymi partnerami międzynarodowymi” – zwróciła uwagę.
Wskazuje też, że wiele zależy od inicjatywy prezydenta Zełenskiego, który poza doraźnymi gestami symbolicznymi nie podjął skutecznego dialogu (również w sferze pamięci historycznej) z Polską i Węgrami.
„Zmianie uległa atmosfera, nic więcej. Wciąż więc potrzeba przemyślanej i zintensyfikowanej pracy w celu wypracowania jasnej wizji naszych relacji z Polską. Bez takiej wizji tak naprawdę nie ma znaczenia, kto jest polskim prezydentem” – podsumowała.
Opr. TB, https://blogs.pravda.com.ua/authors/hetmanchuk/5f0c2f51dc6c0/
fot. https://www.president.gov.ua/ru
4 komentarzy
Wieslaw
21 lipca 2020 o 14:00Pierwszy raz cos w miare normalne.
Ukrainski nacjonalizm wiaze sie tak naprawde ze zwyklym brakiem
wiadomosci i historii.
Rwanie na sobie wyszywanek i wykrzykiwanie ” Ukraina ponad wse”
w wiekszosci to jest pusty krzyk debila na pustyni,ktory nie wie co to oznacza.
Znacznie wiekszym problemem jest, wpisanie do wszystkich szkolnych podrecznikow
elementow faszystowsko nacjonalistycznych i gloryfikacja faszystowskich
przywodcow ukrainskich.
Jeszcze nie dzisaj, ale za pare lat ta polityka wyda swoje owoce.
I nie mozna spodziewac sie niczego dobrego, ( patrz na historie okresu miedzywojennego)
Nie sa to puste slowa.
Mieszkam miedzy Ukraincami od 20lat ,moj syn uczy sie w ukrainskiej szkole.
Zdzichu Dyrman
21 lipca 2020 o 17:10Nie wiem czy Ukraina traktuje relacje z nami priorytetowo czy nie, ale ja nie widzę powodów dla których mielibyśmy traktować priorytetowo relacje z Ukrainą. Giedroiczowskie brednie to tylko potwierdzają.
Andrzej2
30 grudnia 2020 o 03:23Ukraina ze swoim bagazem zbrodniarzy , ludobojcow, z banderowsko- nazistowska ideologia nie ma zadnych szans na wejscie do UE, tym bardziej do NATO. Im szybciej to w Kijowie zrozumieja tym wieksze szanse na normalne stosunki miedzynarodowe. Co do ekshumacji polskich ofiar ludobojstwa to nie mam zludzen, dopoki Ukraina nie zrezygnuje z kultu zbrodniarzy nie mamy szans na ekshumacje, jedno wyklucza drugie.
Andrzej2
30 grudnia 2020 o 16:54Jesli Ukraina nie zerwie z kultem zbrodniarzy banderowskich i nie zmieni swojej polityki historycznej nie ma co marzyc o wejsciu do UE i NATO. Z takim bagazem zbrodniarzy i ideologii banderowsko – nazistowskiej nikt ich do Europy nie wpusci. Jesli chodzi o ekshumacje polskich ofiar ludobojstwa na Ukrainie, to mozemy o tym zapomiec , zbyt rozbudzony kult zbrodniarzy , tym samym pogarda dla ich ofiar. Jedno wyklucza drugie, trzeba bylo myslec o tym 20 lat temu. Obecnie po 30 latach mamy 5% ekshumacji polskich ofiar ludobojstwa, to nasz „dorobek historyczny” z Ukraina.