Z kim rozmawiać na Ukrainie, aby polskie racje były usłyszane? Z jednej strony – rządzący oligarchowie, którzy patrzą na politykę przez pryzmat swoich własnych interesów. Z drugiej – środowiska nacjonalistów ukraińskich realizujące politykę historyczną tożsamą z polityką UON-UPA.
Sytuacja jest bardzo skomplikowana. Uważam, że jeżeli ośrodek prezydencki nie podejmie odpowiedniej decyzji, to rozmowy na szczeblu ministerstw kultury, czy IPN będą bezprzedmiotowe, ponieważ te ośrodki na Ukrainie są zadaniowane przez środowiska nacjonalistyczne […] Jeśli zostanie uruchomiony Jedwabny Szlak, z którego Ukraina jest wyłączona, część elit oligarchicznych pójdzie z uwagi na swój egoizm gospodarczy na współpracę z Rosją. Jaki partner do rozmów wtedy nam zostanie? Nacjonaliści ukraińscy – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Andrzej Zapałowski, prezes rzeszowskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Geopolitycznego (tu: cały wywiad).
Warto jednak zaznaczyć, że prof. Zapałowski w ostatnich dniach udzielił także wywiadu rosyjskiej państwowej agencji medialnej „Sputnik”, w którym wygłosił podobne tezy.
W rozmowie z Leonidem Siganem (który już w 1943 roku pracował w rozgłośni radiowej tzw. Związku Patriotów Polskich oddelegowany przez władze sowieckie, a dziś jest korespondentem Sputnika w Polsce) stwierdził: „Jestem głęboko przekonany, że wcześniej czy później dojdzie do normalizacji stosunków między Unią a Rosją i w tym momencie Unia jednoznacznie przekreśli tę część ideologii ukraińskiej, która jest związana z nacjonalizmem (…). Wiele środowisk,w tym środowisk kresowych, od lat zwracało na to uwagę, że polityka wschodnia Polski jest absolutnie błędna, zwłaszcza w stosunku do tego, co się dzieje na Ukrainie. Myślę, że pewna zmiana myślenia nie nastąpi bardzo szybko, ale proces będzie trwał i nastąpi duża refleksja i zmiana polityki w stosunku do Ukrainy. Bo myślę, że gdzieś za dwa lata Ukraina stanie się problemem nie takim, jak dzisiaj, gdy zastanawiamy się, kto kogo popiera.”.
Kresy24.pl/wPolityce.pl (HHG)
10 komentarzy
Paweł Bohdanowicz
7 listopada 2017 o 14:36Szanowna Pani Redaktor!
Przed Panią ważne zadanie. Musi Pani wskazać antypolskie wypowiedzi nacjonalistów ukraińskich sprzed zburzenia pomnika. Tylko proszę nie opowiadać własnymi słowami, co ktoś rzekomo powiedział. Proszę nie wrzucać isahakianistyczno-ruskomirowych filmików, w których prowokatorzy coś własnymi słowami opowiadają. Proszę publikować linki do oryginałów. Wie Pani: „Swoboda”, „Prawy Sektor” itp.
A potem, może Pani wraz z „Księdzem Ormianinem” i „Nocnymi Wilkami” wzdychać do portretów Stalina 🙂
Potem może Pani propagować tezę, że Polak to połowa Ormianina.
observer48
7 listopada 2017 o 18:42@Paweł Bohdanowicz
Nie mam najmniejszych wątpliwości co do tego, że ukraińska spółdzielnia oligarchów pójdzie na współpracę z RoSSją i podejrzewam, że po cichu cały czas to robi. Nacjonaliści spod znaku Swobody stanowią wąski margines i bez wsparcia partii mera Lwowa Sadowego nie zaistnieliby na ukraińskiej scenie politycznej. Ukraina to państwo mafijne, w którym tak do końca nie wiadomo, kto rządzi.
Większość ludności na zachodniej Ukrainie jest Polsce i Polakom przyjazna, o czym mogłem się osobiście przekonać w ub. miesiącu, gdy z kolegą podróżowaliśmy po tej części Ukrainy. Nie rozumiem postawy ukraińskiego IPNu w sytuacji, gdy problemem Ukrainy nie jest uznanie rzezi wołyńskiej i zachodnioukraińskiej z lat 1943-1945 za ludobójstwo, a wyrwanie się z błędnego koła wszechobecnej korupcji. Nie przypuszczam też, aby kult Bandery, Szuchewycza i innych zbirów z OUN/UPA-B (frakcja Bandery) wyrastał tam oddolnie. Cała ta heca wygląda na sterowaną odgórnie.
Zachodnia Ukraina przypomina Polskę z wczesnych lat 1960., tyle że bez perspektyw na w miarę szybką poprawę tego stanu rzeczy. Na lwowskich ulicach można urwać podwozie nawet w SUV, a jazda drogą wzdłuż poligonu artyleryjsko-rakietowego koło Jaworowa przypomina pokonywanie toru slalomowego między dziurami w jezdni głębokimi do pół metra. Współczesna zachodnia Ukraina to obraz nędzy i rozpaczy. Polska powinna podchodzić do współpracy z rządem Ukrainy, jakikolwiek on by nie był, twardo i racjonalnie. Nic za darmo!
Paweł Bohdanowicz
7 listopada 2017 o 19:15Różnica stanowisk jest niewielka. Ukraińcy stoją na stanowisku, że należy mówić o OBUSTRONNYCH zbrodniach wojennych, a „NASZA” strona mówi o jednym ludobójstwie, jakby o jednym zdarzeniu.
Niech wreszcie trafi do Pana świadomości, że najpierw była polska współpraca z sowietami, od której nakręciła się spirala zbrodni. Co więcej, bulbowcy byli na początku bardziej aktywni od banderowców.
Uzgodnienie stanowisk między uczciwymi polskimi i ukraińskimi historykami, to kwestia kilku dni. Ważne jest tylko, żeby nie było w delegacji dywersantów.
Tak jak Panu napisałem: najważniejsze rzeczy zawarłem na ośmiu stronach i to wystarczyło, żeby dotrzeć do świadomości uczciwego i trzeźwego historyka.
observer48
7 listopada 2017 o 19:57@Paweł Bohdanowicz
„Ukraińcy stoją na stanowisku, że należy mówić o OBUSTRONNYCH zbrodniach wojennych, a „NASZA” strona mówi o jednym ludobójstwie, jakby o jednym zdarzeniu.”
Jacy Ukraińcy? Z ukraińskiego IPNu opanowanego przez pogrobowców banderowskiej swołoczy? Z tego, co mi wiadomo, Polska strona nie kryje zbrodni polskiego podziemia popełnionych na Ukraińcach, najczęściej w odwecie za zbrodnie UPA, a jedyną kością niezgody jest uznanie jedynej zbrodni OUN/UPA-B, czyli rzezi wołyńskiej i zachodnioukraińskiej z lat 1943-1945 za ludobójstwo, czym ona zresztą w rzeczywistości była.
Gdy mieszkałem w południowo-wschodniej Polsce, miałem okazję rozmawiać z setkami uciekinierów z Wołynia i innych regionów zachodniej Ukrainy, a także z Ukraińcami, którzy uratowali przed banderowską swołoczą moich śp. rodziców. Ludobójstwo wołyńskie i metody mordowania Polaków przez Ukraińców mogły być tylko porównywane z metodami stosowanymi przez chłopów galicyjskich podczas powstania Jakuba Szeli w 1846 r., ale ofiar ludobójstwa wołyńskiego i zachodnioukraińskiego było kilkadziesiąt razy więcej. Kompleksowy program ekshumacji ofiar tego ludobójstwa, najlepiej z udziałem międzynarodowej komisji i bez jakiejkolwiek ingerencji władz ukraińskich powinien stać się pierwszym krokiem na drodze do pojednania polsko-ukraińskiego.
tagore
7 listopada 2017 o 15:00Jeśli Moskwa zaakceptuje dożywotnią władzę spółdzielni oligarchów ,a oni przepchną autonomię Dombasu to jest całkiem możliwe. Niemcy i Francja to poprą.
Paweł Bohdanowicz
7 listopada 2017 o 18:21Zgadzam się z Panem. Rzadko się zgadzamy, ale tym razem zachodzi właśnie taka sytuacja.
Jeżeli zależy nam na niepodległości Polski, to musimy współpracować z tymi, którym zależy na niepodległości Ukrainy.
Js
7 listopada 2017 o 21:33Naprawdę niepodległość Polski zależy od kraju, który najłakomszy kąsek swojego terytorium oddał bez jednego wystrzału?
tagore
8 listopada 2017 o 21:03Nie widzę tu poważnego zagrożenia dla niepodległości Polski i angażowanie się po stronie niewielkiego ugrupowania nie mającego wpływu na ukraińską politykę (pomijając ich poglądy na rolę Polski w regionie) nie rokuje sukcesu. Nie widzę też wymiernej korzyści dla Polski w stosunku do podjętego ryzyka.Kraje NATO mogły by wykorzystać sytuację do zdystansowania się od konfliktu z Rosją.Za cud nad Wisłą niemal 500 tyś armia Polski zapłaciła wysoką cenę 160 tyś strat,Petlura z 15 tyś ok 2tyś strat.Powtórka nie jest Polsce potrzebna.
Stanisław
7 listopada 2017 o 20:27Pani Bohdanowicz.
Pierwsza Pana wypowiedź jest kolejnym dowodem, że prawo Godwina ulega rozszerzeniu o kolejne totalitaryzmy.
Panu wystarczy pozwolić pisać – nie trzeba polemizować – aby skompromitował Pan każdy temat 😉
Polska współpraca z sovietami wyglądała tak, że we wrześniu to Ukraińcy bramy powitalne stawiali m.in. na Wołyniu a ponad połowa stanu osobowego sowieckiej partyzantki na tym terenie stanowili lokalni Ukraińcy.
Miłego… 😉
observer48
8 listopada 2017 o 12:22@Stanisław
Racja! Sowieci na Wołyniu nie mieli szans na przetrwanie, bo nienawidzący ich Polacy, a także lokalna ludność ukraińska natychmiast wydaliby ich Niemcom.