Przedłużanie się wojny na Ukrainie spowoduje, że coraz więcej Ukraińców pozostanie za granicą. Procent osób powracających do kraju zależy od tego, kiedy zakończy się gorąca faza wojny. Poinformowała o tym dyrektor Instytutu Demografii i Problemów Jakości Życia Ella Libanowa w wywiadzie dla portalu „LB.ua”.
„I tutaj, szczerze mówiąc, „kiedy” jest być może nawet ważniejsze niż „jak”. Powtórzę: „jak” nie oznacza, że możemy przegrać. „Jak” oznacza, że wygrywamy, ale warunki podpisania traktatu pokojowego mogą być inne, to kompromis i coś trzeba będzie poświęcić. Pytanie brzmi – co” – powiedziała.
Zauważyła, że z każdym miesiącem gorącej fazy wojny Ukraińcy pozostają za granicą, ponieważ przystosowali się do życia w innym kraju.
Polscy analitycy twierdzą, że ponad 80% Ukrainek przebywających w Polsce ma pracę. Libanowa podkreśliła też, że dane te mogą pokrywać się ze wskaźnikiem rzeczywistym.
„Stopa bezrobocia wśród Ukrainek w Polsce wynosi 18%, na Ukrainie 17% i jest to dla nas liczba niepokojąca” – dodała.
Dyrektor Instytutu Demografii i Problemów Jakości Życia przypomniała, że z każdym miesiącem bombardowań Ukrainy niszczona jest infrastruktura i budynki mieszkalne, a ludzie tracą miejsca pracy. Według niej, to jest właśnie powód, dla którego ludzie nie chcą wracać do kraju.
„Tak czy inaczej, ale fakt, że ci ludzie opuścili Ukrainę i pozostali przy życiu to bardzo dobrze. W tym kontekście wielu naszych specjalistów nie popiera mnie, ale nie znam wyższej wartości niż ludzkie życie. Ci ludzie pozostali przy życiu. Ich dzieci pozostały przy życiu. Dzięki Bogu. Nawet jeśli nie możemy ich wszystkich odzyskać, a na pewno nie możemy ich wszystkich odzyskać… Wcześniej marzyłam o 60%, potem o 50%, teraz, jak Bóg pozwoli, wróci jedna trzecia. Sytuacja jest nieprzyjemna, bardzo nieprzyjemna, ale tak jest” – podsumowała Libanowa.
Podczas tej rozmowy stwierdziła też, że nawet powrót do domu wszystkich ukraińskich uchodźców nie zmieni tendencji wyludniania się Ukrainy, a jedynym sposobem na zwiększenie populacji jest otwarcie granic dla imigrantów.
Podkreśliła, że tzw. piramida wieku i płci ludności na Ukrainie zamieniła się w romb.
„Ponieważ w ostatnich latach urodziło się bardzo mało dzieci. Potencjał wzrostu demograficznego został całkowicie wyczerpany, a jeśli chcemy zwiększyć populację, istnieje tylko jedna możliwość – przyciągnięcie migrantów z innych krajów” – zauważyła.
Wątpi jednak, czy społeczeństwo ukraińskie jest gotowe na przyjęcie dużej liczby imigrantów o innej kulturze i religii. Podkreśliła, że z wyjątkiem Zakarpacia i niektórych części obwodu odeskiego, Ukraińcy zawsze żyli w środowisku „monosłowiańskim”.
„Nie jesteśmy absolutnie narodem ksenofobicznym. Ale nie jesteśmy tak tolerancyjni jak Europejczycy. Ponieważ tego trzeba nas nauczyć. Nie mogę powiedzieć, że to jest złe. Kiedy patrzę na to, co dzieje się w Europie, czasami myślę, że jest lepiej tak, jak jest tutaj. Ale jest, co jest. I jestem absolutnie przekonana, że nie jesteśmy gotowi żyć obok dużej liczby migrantów, którzy są zupełnie inni od nas. To jest problem. Prawdziwy problem” – zauważyła.
Według obliczeń demografów na terenach kontrolowanych przez Ukrainę mieszka łącznie około 29 mln ludzi.
Na okupowanym Krymie żyje około 2,4 mln ludzi. Natomiast w kontynentalnej części terytoriów okupowanych przez Rosję obraz demograficzny jest znacznie mniej jasny. Demografowie szacują, że mieszka tam 1,2–2,5 mln osób. Jednak już teraz trudno jest zrozumieć, ile ludności ukraińskiej pozostało, a ilu kolonistów przybyło do kraju z Rosji w czasie wojny.
Przypomnijmy, że niedawno premier Polski Donald Tusk zapowiedział deportację cudzoziemców z kraju i wspomniał o Ukraińcach. Jest przekonany, że jego kraj zajmuje szczególną pozycję w porównaniu z resztą Europy.
Ponadto Czechy rozszerzyły ochronę niektórych ukraińskich uchodźców. Ukraińcy będą mogli uzyskać specjalne zezwolenie na długoterminowy pobyt w tym kraju.
Opr. TB, lb.ua
1 komentarz
LT
11 lutego 2025 o 19:10…ale nie jestesmy narodem tak tolerancyjnym jak Europejczycy.
Czyli kim sa?