Ukraińska Rada Najwyższa przyjęła uchwałę wzywającą władzę wykonawczą do państwowego uczczenia w przyszłym roku 75. rocznicy rozpoczęcia deportacji „autochtonicznych Ukraińców” z „Łemkowszczyzny, Nadsania, Chełmszczyzny, Podlasia, Łubaczywszczyny i Zachodniej Bojkowszczyzny”. W uchwale jako głównych winnych wskazuje się komunistów, jednak użyto w niej też sformułowań, że ludność ukraińska na tych ziemiach doznawała wcześniej prześladowań ze strony „kolonizatorów”.
„Przez długie stulecia autochtoniczni Ukraińcy na tych terytoriach zaznawali (…) ucisku i prześladowań ze strony kolonizatorów za swoją wiarę, język, ziemię, zaznawali wielu ludzkich ofiar, duchowych i materialnych strat, niejednokrotnych przymusowych wysiedleń. Procesowi wysiedlenia tych Ukraińców w latach 1944-1951 towarzyszyły wielkie naruszenia praw i swobód ludzkich i wspólnotowych, całkowity zakaz powrotu do ojczyzny, zabór majątku, (…) ograniczenie praw politycznych, socjalnych, gospodarczych i kulturalnych, co doprowadziło do zniszczenia ukraińskiego dziedzictwa kulturalnego i historycznego (…) Praktycznie wygasło tysiącletnie trwanie najdalej na zachód wysuniętej części żywiołu ukraińskiego” – czytamy w uchwale poświęconej wysiedleniom ludności ukraińskiej i rusińskiej w głąb ZSRS w latach 1944-1951 i w 1947 roku w ramach akcji „Wisła” na tzw. Ziemie Odzyskane w granicach powojennej Polski.
Jako główni winni tej krzywdy wskazane są „komunistyczne reżimy”. Deputowani wzywają w uchwale władzę wykonawczą do upamiętnienia „na szczeblu państwowym” początków deportacji, m.in. oficjalnego ustanowienia Dnia Pamięci o Wysiedleniach Autochtonicznych Ukraińców na drugą niedzielę września oraz ogłoszenia przez prezydenta Ukrainy roku 2019 Rokiem Pamięci o Deportacjach Ukraińców z Polski, a rząd do organizacji wystaw czy wprowadzenia do szkół wiedzy o deportacjach.
Co ciekawe, większość deputowanych klubu partii Samopomoc, czyli partii mera Lwowa Adrija Sadowego, oraz partii Batkiwszczyna (Ojczyzna) byłej premier Julii Tymoszenko (w tym ona sama) nie wzięła udziału w głosowaniu albo wstrzymała się od głosu. Uchwała przeszła głosami głównie partii władzy, czyli Bloku Petra Poroszenki i Frontu Ludowego premiera Wołodymyra Hrojsmana oraz… Opozycyjnego Bloku powstałego na bazie dawnej Partii Regionów zbiegłego do Rosji obalonego prezydenta Wiktora Janukowycza.
Oprac. MaH, rada.gov.ua, twitter.com/lukasz.adamski
fot. Materiały
9 komentarzy
observer48
8 listopada 2018 o 22:28Zacząć należy od tego, że wśród przesiedlonych Ukraińcy to był niewielki procent, bo Bojkowie, Huculi i Łemkowie to nie Ukraińcy. Padli oni ofiarą band UPA zmuszających ich do kontrybucji i jedynym możliwym sposobem na zakończenie ich zbrodniczej działalności było wysiedlenie tej ludności na tereny odzyskane od Niemców. Tam wszyscy otrzymali poniemieckie gospodarstwa rolne dużo lepsze, niż pozostawione w Bieszczadach, czy na Chełmszczyźnie.
Marcin Herman
8 listopada 2018 o 23:16Warto jednak sprecyzować, że nie wszyscy byli wysiedleni w głąb Polski, bo chyba większość za wschodnią granicę. A Łemkowie jednak padli też ofiarą komunistycznej inżynierii społecznej, jak Mazurzy, Kaszubi czy Ślązacy. Pozdrawiam
Obiektywnie
8 listopada 2018 o 23:56Mam wrażenie, że Ukraińcom bardziej zależy na ukrytych roszczeniach terytorialnych wobec Polski niż na ich własnych terenach do których roszczą sobie prawo Rosjanie. Przypomina mi to niemiecką politykę o ,,biednych wypędzonych” Eriki Steinbach. Nikt nie wspomina o winach społeczności ukraińskiej (de facto obywateli II RP) na ziemiach polskich w czasie okupacji (kolaboracja i ze Stalinem i z Hitlerem – zależy z której strony ,,wiało”). Jest to przygotowywanie ,,gruntu” pod przyszłe roszczenia terytorialne wobec Polski. Na szczęście Ukraińcy są za słabi i za głupi żeby zrealizować te antypolskie plany. Jak tak dalej pójdzie to rok 2019 będzie oficjalnym rokiem przyłączenia autochtonicznych Ukraińców i autochtonicznej Ukrainy do Federacji Rosyjskiej…
Jarema
9 listopada 2018 o 10:19Nie ma sensu ich lekceważyć niezależnie od tego, jak sobie obecnie radzą. Jak na stan państwa, to w wersji retorycznej są bardzo nieustępliwi i twardzi, czego chyba o nas nie da się powiedzieć.
grzegorz
9 listopada 2018 o 02:16Sa slabi, ale gardluja ze miasta jak Siedlce czy Krakow to ich tereny.Od lat mamy ukrainofilskie rzady , wiec nie dziwota ze pojawiaja sie takie roszczenia.A bedzie gorzej .Czytalem dzis wypowiedz generala banderlandu ze pracujacy Ukraincy moga zrobic powstanie w Polsce kijami.Smieszno i straszno
Jarema
9 listopada 2018 o 10:28To o czym pan pisze to pkazuje to twardość Ukraińców. W porównaniu do Polski, to chyba wypadamy jako naród leniwy, który nie umie i nie chce forsować swojej narracji. Polska bierność, ustępliwość jest w ustach biernych i ustępliwych w sprawie polskiej na Ukrainie pokazywana jako przejaw mądrości, dalekości spojrzenia itp. Można jednak wspierać Ukrainę w konflikcie z Rosją w relacjach dwustronnych i na świecie, ale jednocześnie dbać o polskość na Kresach, o polski język, tradycję, kulturę itp. Jak wiemy nie robi się tego lub w niewielkim zakresie ze względu na wspomnianą bierność, niezaradność, lenistwo i naiwność.
Jarema
9 listopada 2018 o 10:16Wypadało by przypomnieć naszym ukraińskim przyjaciołom w uchwale sejmowej o kilkuset tysiącach wypędzonych i ograbionych z majątku z Wołynia itd. przez zbrodniczą, nazistowską UPA oraz o kilku mln wysiedlonych z prapolskich obszarów kresowych po II WŚ! Inaczej będzie, jak z „polskimi obozami”. Kat zamieni się w ofiarę.
Ale, ale ktoś powie, że nie wolno tak postępować, bo Polaka i Ukraina ma wspólnego wroga Rosję! I ma rację w połowie. W tej, że Rosja jest wspólnym wrogiem i nie należy się konfliktować z Ukrainą. CIEKAWE TYLKO, DLACZEGO NIE WIEDZĄ TEGO LUB SIĘ TYM NIE PRZEJMUJĄ nasi ukraińscy przyjaciele podejmując kłamliwe częściowo uchwały o … polskich kolonizatorach na ziemiach przed Bugiem?
Może ktoś wejdzie na cienką gałązkę i pokusi się o próbę wyjaśnienia. Ja uważam, że decydują dwa czynniki: ukraińska głupota, taka jak ta z 1918 r., gdy Ukraińscy wymyślili sobie utworzyć Ukrainę w polskim mieście – Lwowie i zakładali pewnie, że Sowieci będą się temu bezczynnie przyglądać, jak połowa europejskiej części ich imperium odpada od Rasii. Drugi czynnik to pokłosie antypolskiej, nazistowskiej, banderowskiej tradycji, w której konflikt z Polską, niezależnie od rosyjskiego zagrożenia, jest jednym z fundamentów tego państwa. Trochę podobnie, jak na Litwie antypolonizm stał się wyznacznikiem tożsamości.
Może jest i tak, że nie rozpalając konfliktu z Ukrainą wykazujemy się większą mądrością. Nie oznacza to jednak, aby poklepywać się po plecach z neobanderowskimi dziennikarzami, działaczami, publicystami, politykami, którzy nie zajmują ważnych stanowisk, utrzymywać więzi partnerskie z miastami, w których czci się nazistów z UPA, czy rezygnować z propolskiej akcji informacyjnej na Ukrainie odwołującej się do I RP i zwalczać nazistowsko-banderowską ideologię.
Na koniec o naszym wrogu. Czy w Rosji myślą i mówią o rozdziale Polski? Owszem i mówią, że ponoć nie mamy nic przeciwko. https://www.youtube.com/watch?v=0QI9_hzYbL4&t=7s
józef III
9 listopada 2018 o 10:51A w ogóle to czy pamiętają ile milionów (!) autochtonicznych Polaków w tym samym czasie musiało opuścić Lwów, Tarnopol, Stanisławów i okolice ?
Tomek
9 listopada 2018 o 13:49Akurat mają swoje święte prawo do pamięci o przesiedlonych Ukraińcach. Nie widzę w tym nic zdrożnego.
Problem zaczyna się wtedy gdy państwo polskie nie chce pamiętać o Polakach i polskiej historii (np. o ludobójstwie dokonanym przez UPA) i np. godzi się na naciski ze strony ukraińskiej czy jakiejkolwiek.