Sytuacja warszawskich Ukraińców nie różniła się od losu ogółu mieszkańców Warszawy. W stosunku do stanu sprzed wybuchu wojny liczba Ukraińców w czasie okupacji niemieckiej zmniejszyła się. W związku z zamknięciem wyższych uczelni Warszawę opuściła większość studiującej tu młodzieży ukraińskiej. Podobnie jak Polaków, młodych Ukraińców wywożono na przymusowe roboty do Niemiec. Niektórzy wyjechali do województw wschodnich i na teren Ukrainy. Większość ludności ukraińskiej po wybuchu wojny pozostawała w Warszawie.
Roman Szagała
Niemieckie władze okupacyjne zabroniły działalności ukraińskim organizacjom społecznym i oświatowym. Wielu byłych pracowników tych organizacji pozostało bez pracy. Niektórzy działacze ukraińscy zostali osadzeni w obozach koncentracyjnych. Przewodniczący zlikwidowanego Zarządu Głównego Ukraińskiego Komitetu Centralnego Mykoła Kowalski (1855-1944) został aresztowany i skierowany do obozu w Stuthofie, po czym przeniesiony do obozu w Dachau k. Monachium, gdzie zginął. Były pracownik Sekcji Wojskowej Ukraińskiej Nadzwyczajnej Misji Dyplomatycznej URL w Polsce Ilia Czudnenko aż do wyzwolenia przebywał w obozie zagłady w Oświęcimiu.
Taras Bulba-Boroweć działacz ukraińskiego ruchu powstańczego, organizator tzw. „Siczy Poleskiej”, w latach 1934-1935 więzień Berezy Kartuskiej, pod koniec listopada 1943 roku podstępnie zaproszony na rozmowy do Warszawy, został aresztowany przez gestapo i osadzony w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen pod Berlinem.
Będący na służbie kontraktowej oficerowie b. Armii Ukraińskiej Republiki Ludowej brali udział w wojnie obronnej 1939 roku. Wszyscy oni trafili do niewoli niemieckiej. Najstarszy stopniem oficer generał Pawło Szandruk, w Wojsku Polskim podpułkownik dyplomowany, w wojnie obronnej 1939 roku dowodził sztabem 29 Brygady Piechoty zwanej grupą płk Jana Bratry, która w dniach od 20 do 29 września brała udział w walkach w rejonie Zamościa. Po zwolnieniu z obozu jenieckiego nie przyjął propozycji współpracy z Niemcami. Już w 1940 roku na skutek donosu został aresztowany przez gestapo w Warszawie pod zarzutem organizacji sabotażu. Dzięki znajomościom z dawnymi polskimi działaczami udało mu się znaleźć pracę w kinie w Skierniewicach. (Przed wojną służył w jednostce kwaterującej na terenie Skierniewic). Po II wojnie światowej P. Szandruk przebywał na terenie Niemiec, a w 1949 roku wyemigrował do USA. W uznaniu zasług Pawła Szandruka w wojnie obronnej 1939 roku emigracyjny rząd Rzeczypospolitej Polskiej nadał mu Order Virtuti Militari V klasy.
Podobnie jak P. Sandruk również ukraiński działacz społeczny, praktykujący lekarz warszawski i pisarz Jurij Łypa odmówił zorganizowania i objęcia kierownictwa ukraińskiego przedstawicielstwa współpracującego z Niemcami.
Okupanci zezwolili jedynie na działalność w Warszawie Oddziału Ukraińskiego Komitetu Pomocy, szkoły podstawowej i szkoły handlowej z ukraińskim językiem nauczania. Czynne było też prawosławne seminarium duchowne.
Podziemne władze polskie odnosiły się nieufnie w stosunku do szczątkowych organizacji ukraińskich działających w Warszawie. Status tych organizacji zmienił się radykalnie już na początku 1943 roku. W maju tego roku wspomniany ukraiński działacz Jurij Łypa otrzymał ultimatum od Armii Krajowej z żądaniem bezzwłocznego opuszczenia granic Polski. Przyczyną tego była jego patriotyczna postawa oraz aktywna działalność polityczna. Rok później 31 marca 1944 roku z wyroku Specjalnego Sądu Wojskowego Armii Krajowej na posterunku pracy zastrzelono przewodniczącego Ukraińskiego Komitetu Pomocy Mychajłę Pohotowko, b. oficera Armii Ukraińskiej Republiki Ludowej. Bez wyroku sądowego zastrzelono również czterech pracowników komitetu. Pogrzeb płk M. Pohotowki i podległych mu współpracowników odbył się na Cmentarzu Prawosławnym na Woli przy udziale nielicznych członków kolonii ukraińskiej w Warszawie. Ukraińcy żyli w dużym strachu i obawiali się pogromu na cmentarzu.
W takiej atmosferze zastał Ukraińców wybuch powstania warszawskiego.
W czasie powstania wielu Ukraińców spotkał przykry los. Już od pierwszych dni jego trwania powstańcze służby bezpieczeństwa „poczęły wyszukiwać i zamykać Ukraińców”. W założeniu mieli tam trafiać tylko kolaboranci albo dywersanci – krążyły bowiem niesprawdzone informacje, że Ukraińcy są tzw. „gołębiarzami”. Zatrzymanych kierowano do policyjnych i wojskowych aresztów, a następnie wykorzystywano ich do różnych prac. Przykładem takiego „polowania” na Ukraińców był los Lwa Bykowskiego b. oficera Armii Ukraińskiej Republiki Ludowej.
Inż. Lew Bykowski, bibliograf, księgoznawca, wydawca, redaktor, publicysta, memuarysta, działacz kulturalny, ekonomista urodził się 11 stycznia 1895 roku w powiecie Zwenyhorodka (kijowskiej guberni, obecnie woj. czerkaskie), w rodzinie urzędnika leśnego.
W końcu 1920 r. Bykowski trafił do Polski i przez pewien czas przebywał w obozie internowanych urzędników w Częstochowie. W latach 1921-1922 był słuchaczem Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Warszawskiego i jednocześnie kursu bibliotekoznawstwa w Bibliotece Publicznej m. Warszawy. W maju 1922 r. Bykowski wyjechał do Czechosłowacji i wstąpił na Wydział Ekonomiczny Ukraińskiej Akademii Gospodarczej w Podiebradach. Prócz tego intensywnie zgłębiał wiadomości z dziedziny bibliologii – uczestniczył w wykładach Ladislawa Żiwno, dyrektora Czechosłowackiego Instytutu Bibliograficznego i Czechosłowackiej Biblioteki Narodowej. Ponadto kontynuował wydawanie pisma „Bibliologia Ukraińska”. W latach 1923-1928 był przedstawicielem i współpracownikiem Ukraińskiego Instytutu Naukowego Bibliologii (Український науковий інститут книгознавства; Київ). Przez dwa lata (1927-1928) pełnił funkcję asystenta w katedrze geografii UAG.
Po skończeniu studiów Bykowski powrócił do Polski. Od 1928 roku pracował w Bibliotece Publicznej m. st. Warszawy, początkowo jako bibliotekarz, następnie został dyrektorem tej placówki. Był kierownikiem biura organizacyjnego, które współpracowało ze wszystkimi działami w zakresie racjonalizacji pracy, urządzeń i metod ułatwiających korzystanie ze zbiorów. W 1929 roku Biblioteka rozpoczęła wydawanie własnego miesięcznika pt. „Biuletyn Biblioteki Publicznej m. st. Warszawy”, poświęconego działalności placówki oraz teoretycznym zagadnieniom bibliotekarstwa. Współredaktorem wydania był L. Bykowski. Przy Bibliotece Publicznej m. st. Warszawy istniała Szkoła Bibliotekarska, do której kierowano pracowników z całego kraju. Wykładowcą wielu przedmiotów był L. Bykowski. Przyczynił się do wykwalifikowania wielu bibliotekarzy. W 1939 r. L. Bykowski wspólnie z Jurijem Łypą założył w Warszawie Ukraiński Instytut Czarnomorski. Nadal był bez reszty oddany sprawie Biblioteki i zachowania jej zbiorów. W czasie powstania warszawskiego w sierpniu 1944 r. przyjmował w depozyt zbiory biblioteczne od osób prywatnych i niektórych instytucji z terenów szczególnie narażonych na bombardowania. Do Biblioteki Publicznej trafiły m.in. zbiory Iwana Ohijenki, Iwana i Jurija Łypów, książki T. Ołesijuka, Towarzystwa Wojskowo-Historycznego, archiwum wojskowe URL. Dał też schronienie kilku znanym warszawskim profesorom i ich rodzinom.
Bezpodstawnie posądzony przez jedną z pracownic o wydawanie gestapowcom książek ze zbiorów bibliotecznych, został 22 sierpnia 1944 r. aresztowany i pobity przez żandarmerię powstańczą. Pracując przy budowie barykad w rejonie ulicy Emilii Plater (co było wówczas bardzo niebezpieczne), został trafiony pociskiem niemieckim w krtań. Przez kilkanaście dni na przełomie sierpnia i września 1944 r. leczył się w szpitalu polowym. Przeprowadzony w międzyczasie proces sądowy uniewinnił Leona Bykowskiego; z aresztu został zwolniony 31 sierpnia. Po powstaniu, mimo nakazu opuszczenia miasta, nadal pracował w bibliotece, organizował ochronę jej zasobów przed rabunkiem i pożarami, przyjmował ocalałe prywatne zbiory okolicznych mieszkańców.
W połowie października 1944 roku rodzina Bykowskich była zmuszona wyjechać z Warszawy. W transporcie zorganizowanym przez b. płk Armii Ukraińskiej Republiki Ludowej M. Sadowskiego udało się ponadto wywieźć ze zrujnowanego miasta zbiory Towarzystwa Wojenno-Historycznego oraz kilka worków ksiąg metropolity Iłariona. Bykowscy przejściowo osiedlili się w Sędziejowicach u leśniczego, Ukraińca, następnie w Zduńskiej Woli, gdzie Leon Bykowski w grudniu tego roku napisał wspomnienia pt.: Polskie powstanie w Warszawie w roku 1944 (Wspomnienie naocznego świadka) (w języku ukraińskim wydane w Londynie w 1963 roku, a autoryzowany przekład w tłumaczeniu Zofii Miłoszowskiej w języku polskim w 1964 r. w paryskich „Zeszytach Historycznych”). Opracowanie to stanowi jedyne źródło informacji o bibliotekarstwie warszawskim w okresie okupacji niemieckiej.
Tuż przed zbliżającym się frontem w styczniu 1945 r. L. Bykowski wyjechał do Niemiec i zatrzymał się wraz z rodziną we wsi koło Weimaru w Turyngii; gospodyni, u której mieszkał, zniszczyła część jego rękopisów (wspomnień). Po wojnie osiadł w Szwajcarii.
W 1946 r. zmarła żona Bykowskiego – Polka Maurycja Skarżyńska, z zawodu lekarka – to dzięki której był leczony w szpitalu polowym w Warszawie. W 1949 r. Leon Bykowski wyjechał do Nowego Jorku. Tam został członkiem nowo założonej Ukraińskiej Wolnej Akademii Nauk w Stanach Zjednoczonych, w której pełnił funkcję sekretarza Sekcji Bibliologicznej i Komisji Czarnomorskiej.
W 1954 r. przeniósł się do Denver w stanie Colorado, gdzie otrzymał pracę w miejscowej Bibliotece Publicznej.
Już pierwszego dnia powstania w walce z okupantem na Placu Dąbrowskiego zginął Orest Fedorońko, podchorąży „Fort” z Komendy Dywersji AK, syn głównego kapelana WP dla prawosławnych Szymona Fedorońki, zamordowanego w Katyniu w 1940 roku. Brat Oresta – Wiaczesław, polski patriota, także brał udział w powstaniu – jako podchorąży „Sławek”. Walczył w zgrupowaniu Radosława; poległ 18 sierpnia 1944 roku.
W walkach AK na Mokotowie w zgrupowaniu „Baszta” brał udział Andrzej Hitczenko (1926-24.01.2004) r., syn Iwana, konsula rządu Ukraińskiej Republiki Ludowej w Polsce. Był dwukrotnie ranny. Po kapitulacji powstania trafił do obozu jenieckiego. Po wojnie ukończył Politechnikę Warszawską. Aż do przejścia na emeryturę pracował w kolejnictwie.
W szeregach AK walczył również b. oficer Armii Ukraińskiej Republiki Ludowej – rotmistrz Iwan Mytrus Wyhowski, porucznik kontraktowy Wojska Polskiego. Urodził się 14 czerwca 1897 roku w Stanicy Umańskiej na Kubaniu. W 1907 roku wstąpił do Korpusu Kadetów w Tyflisie. W 1912 r. został usunięty z Korpusu za ukrainofilstwo – znaleziono u niego między książkami Kobzara T. Szewczenki. Od 15 maja 1939 roku porucznik I. Mytrus był uczestnikiem kursu dowódców szwadronów w Grudziądzu.
W wojnie niemiecko-polskiej 1939 roku 7. Pułk Ułanów Lubelskich, w którym służył Iwan Mytrus, miał za zadanie osłaniać wschodnie skrzydło Armii „Modlin”. W czasie wrześniowych walk pułk odniósł wiele zwycięstw, co okupił stratami. Podczas okupacji jednostka ta, odtworzona w ramach AK, prowadziła działania odwetowe, dywersyjne i sabotażowe (1940-1944). Część pułku uczestniczyła w akcji „Burza”, natomiast pozostałe szwadrony (250 ułanów, w tym 20 kobiet) wzięły udział w powstaniu warszawskim. Szwadron dowodzony przez porucznika Mytrusa zdobył koszary w Mińsku Mazowieckim, po czym ruszył do Warszawy (dotarł do lasów otwockich).
Porucznik Jan Mytrus-Wyhowski zginął w szeregach AK w okresie okupacji niemieckiej, najprawdopodobniej w czasie trwania powstania warszawskiego. Dotąd nie udało się zdobyć bliższych informacji o jego śmierci.
W czasie powstania warszawskiego dzielnica Wola była terenem zaciekłych walk, a cerkiew prawosławna, która stała się schronieniem dla żołnierzy niemieckich, uległa częściowej dewastacji. Cmentarz Wolski był miejscem straceń ludności cywilnej. Hitlerowcy rozstrzelali tu i spalili zwłoki ok. 1500 mieszkańców dzielnicy. Już na początku sierpnia 1944 r. zamordowano ówczesnego proboszcza i duchownego rodem z Wołynia Antona Kalyszewycza wraz z rodziną, a także dzieci i personel mieszczącego się przy ul. Wolskiej 149 prawosławnego sierocińca.
W drugim tygodniu powstania warszawskiego hitlerowcy zrzucili bombę na cerkiew greckokatolicką przy ulicy Miodowej 16. Budynek cerkwi został zniszczony w siedemdziesięciu pięciu procentach. W wyniku bombardowania zginął duchowny Kłymentij Kernycki (rozerwany odłamkami bomby) i brat zakonny Weniamin Kłaczynski.
Na Starym Mieście, przy ul. Podwale 5 mieściła się cerkiew prawosławna Świętej Trójcy, w której lubili modlić się warszawscy Ukraińcy. Wielu z nich brało tu śluby i chrzciło swoje dzieci. W drugiej połowie sierpnia świątynia została całkowicie zniszczona na skutek bombardowań. Pod gruzami zginął wikariusz wraz z żoną, synkiem i teściową. Obiekt ten, odbudowany po wojnie, w 2002 roku został odzyskany przez prawosławnych – urządzono w nim kaplicę Świętej Trójcy, której administratorem został dziekan okręgu warszawskiego, o. Anatol Szydłowski. W kaplicy znajduje się kopia ikony Poczajowskiej Matki Bożej, która ocalała w zgliszczach zburzonej cerkwi i jest świadkiem martyrologii tego miejsca.
Dzięki zapobiegliwości śp. o. Mikołaja Lenczewskiego z dawnej zniszczonej cerkwi zachowała się również piękna, srebrna Ewangelia, która obecnie znajduje się w katedrze metropolitalnej na Pradze.
Już na początku powstania warszawskiego, być może całkiem świadomie, puszczono w obieg nieprawdziwą wieść, że w likwidacji powstania biorą udział zbrojne oddziały ukraińskie, w tym dywizja SS „Galizien”, która dopuszcza się masowych okrucieństw wobec ludności cywilnej. Po latach R. Torzecki pisał, że ofiary nie rozpoznawały często swych oprawców, stąd też oraz dlatego, że z województw południowo-wschodnich dochodziły wiadomości (nie zawsze ścisłe) o walkach polsko-ukraińskich, zrodziły się mity o znęcaniu się Ukraińców nad ludnością polską.
Szczególnie bestialsko postępowali żołdacy z ugrupowania gen. SS Bronisława Kamińskiego na warszawskiej Ochocie.
Nieprawdziwe wieści, wręcz pomówienia, były wielokrotnie zamieszczane w ówczesnej prasie powstańczej i w ten sposób utrwaliły się w świadomości polskiego społeczeństwa. Były też uporczywie powtarzane w niektórych późniejszych opracowaniach.
Sprawa rzekomego udziału Ukraińców w tłumieniu powstania warszawskiego została wyjaśniona (z powołaniem się na dokumenty) już w latach pięćdziesiątych w paryskiej „Kulturze”.
Za okrucieństwa wobec ludności Warszawy byli odpowiedzialni głównie ludzie z brygad O. Dirlewangera, B. Kamińskiego z RONA.
W swojej pracy Powstanie ’44, Norman Davies zaprzecza jakoby w Warszawie była Dywizja Waffen-SS „Galizien”. Pisze ponadto, że w powstaniu uczestniczyła formacja, w której jedną z większych jednostek był pułk brygady SS RONA z Rosyjskiej Narodowej Armii Wyzwoleńczej pod dowództwem SS Brigadenfuhrera Bronisława Kamińskiego. Należy dodać, że B. Kamiński był prezesem Rosyjskiej Narodowej Partii Socjalistycznej, a jego brygada była formowana w Rosji, w województwie briańskim i składała się głównie z Rosjan.
Wśród wyliczonych formacji, które brały udział w tłumieniu powstania Davies nie wymienia żadnej jednostki ukraińskiej. Dla porządku dodajmy, że Ukraiński Legion Samoobrony w liczbie 200 żołnierzy dowodzony przez Petra Diaczenkę dotarł do Warszawy już po upadku powstania.
Grzegorz Motyka, który podjął próbę zebrania informacji pochodzących od różnych autorów, pisze m.in.: Nie można wykluczyć, że unikanie mówienia o czysto rosyjskim charakterze RONA mogło wypływać z przyczyn politycznych. Faktycznie, pisać o tym podczas powstania – gdy liczyło się na rosyjską pomoc – było polityczną niezręcznością.
Trzeba zgodzić się z autorem, iż obecnie podstaw do takiego zachowania nie ma. Znamienne jest, że po wyjeździe oddziałów z brygady RONA z Warszawy z powstańczej prasy niemal zupełnie znikły opisy rzekomych zbrodni Ukraińców. Swoistą „kropkę nad i” postawili znani warszawianiści. Majewski i T. Urzykowski – w wydanym niedawno Przewodniku po powstańczej Warszawie. Krótki biogram B. Kamińskiego zatytułowali: „Nie Ukraińcy, lecz RONA”.
Według Encyklopedii ukrainoznawstwa w czasie powstania warszawskiego zginęło około dwustu Ukraińców. Zważywszy, że według oficjalnych spisów przedwojennych w Warszawie mieszkało około 2-2,5 tys. osób tej narodowości, ich straty wyniosły zatem około 10%. (Gdyby brać pod uwagę Ukraińców, którzy na początku wojny napłynęli do Warszawy, to straty wynoszą około 5%). Większość zabitych chowano na Cmentarzu Prawosławnym na Woli. Ustalenie nazwisk poległych i pomordowanych w wielu wypadkach jest wręcz niemożliwe, gdyż nie wszystkim sporządzono akty zgonu.
Po kapitulacji powstania 2 października 1944 r. mieszkańcy, którzy do końca walk przebywali w centrum stolicy, zostali wyprowadzeni z miasta, głównie do obozu w Pruszkowie. Stąd wywożono ich na przymusowe roboty do Niemiec oraz do obozów koncentracyjnych. Rannych, bądź niezdolnych do pracy, wywieziono do różnych miejscowości na terenie Generalnej Guberni.
Spośród Ukraińców do obozu w Pruszkowie trafiła żona b. oficera Armii URL Antona Denysenki – Aleksandra wraz z kilkuletnią córką Natalią, skąd wywieziono je do Niemiec na przymusowe roboty. Także duchowni greckokatoliccy z cerkwi przy ul Miodowej 16 ks. Emilian Orest Jaworski, ks. Jozafat Dacyszyn i dwaj bracia zakonni – Ignacy Ołeśkiw i Józef Grodzki pieszo wyprowadzeni zostali ze Starego Miasta do Pruszkowa. W obozie tym ks. E. Jaworski odczytał na liście obozowiczów nazwisko matki jednej z uczennic szkoły handlowej, w której nauczał religii. Dzięki jego wstawiennictwu została zwolniona z obozu.
Innym nielicznym Ukraińcom udało się po wybuchu powstania wydostać z Warszawy. Dla przykładu b. oficer Armii URL inż. Hipolit Gabrilewicz wraz z żoną i córką wydostał się z oblężenia i dotarł aż do Babska k. Rawy Mazowieckiej, gdzie przebywał do końca okupacji.
Literatura:
N. Davies, Powstanie ’44, Kraków 2004, s. 876-877.
B. Lewyckyj, Ukraińcy a likwidacja powstania warszawskiego, Kultura 1952, nr 6, s. 74-87
J. S. Majewski, T. Urzykowski, Przewodnik po powstańczej Warszawie, Warszawa 2007.
Мотика Ґ., Правди і міфи на тему участі українців у придушенні Варшавcького повстання, Український альманах 2005.
Torzecki R, Polacy i Ukraińcy, Warszawa 1993, s. 253-255.
Szersze omówienie tematu znajdzie czytelnik w książce autorów: Romana Szagały i Emiliana Wiszki pt.: Ukraińcy w Warszawie.
Artykuł w j. ukraińskim ukazał się w nr 34 i 35 „Naszego Słowa” (22, 29.08.2010);
„Наше слово” №34, 35, 22, 29 серпня 2010 року
Kresy24.pl
27 komentarzy
tagore
6 sierpnia 2018 o 15:28Wniosek o ekstradycję Diaczenki bezpodstawny?IPN w sprawie Diaczenki ma odmienne zdanie.
Wyatt
7 sierpnia 2018 o 11:15Przecież Diaczenko już od 1965 roku nie żyje…
tagore
7 sierpnia 2018 o 14:15Istotnie ,chodziło mi nie o Diaczenkę ,a jego podwładnego Karkocia.
Wseznajko
6 sierpnia 2018 o 15:36A Osipa Kładocznego to w Warszawie nie było?
Mike
6 sierpnia 2018 o 16:48Kolejny paszkwil na tym portalu
Już wiadomo dlaczego już tylko nieliczni tutaj zaglądają.
Basia
6 sierpnia 2018 o 17:47Kolejne giedroyciowskie bajki o dobrych i biednych Ukraińcach. O udziale tych bestii w tłumieniu Powstania i Rzezi Woli mówi wiele świadków i osób, które przeżyły te straszne czasy. Zapytajcie w swojej rodzinie, np. swoją babcię, jeśli przeżyła wojnę w Warszawie i jeszcze żyje to powie wam jaka jest prawda. Kiedy Ukraińcy przeproszą za udział w zbrodniach na Polakach?
Podlaszuk
6 sierpnia 2018 o 18:50Cieszę się, że tekst ten pojawił się tutaj. Może skłoni do refleksji, namysłu? Może wyciszy chociaż trochę emocje?
józef III
6 sierpnia 2018 o 19:39propaganda (o jednostkach)
józef III
6 sierpnia 2018 o 19:41https://pl.wikipedia.org/wiki/Ukrai%C5%84ski_Legion_Samoobrony
Wyatt
7 sierpnia 2018 o 11:17To pokazuje manipulację tego artykułu, Ukraiński Legion Samoobrony walczył w II połowie września, a powstanie skończyło się w listopadzie
pyton
1 sierpnia 2023 o 18:16Powstanie skończyło się 2 października!
Janek
6 sierpnia 2018 o 20:38A zbrodniach Ukraińców na Powstancach warszawskich
emil
7 sierpnia 2018 o 06:59https://books.google.de/books?id=umfFPBr2-CIC&pg=PA218&lpg=PA218&dq=litzmannstadt+ukrainer+schule&source=bl&ots=mwcZPRDYOW&sig=EiDsvkOOunmLkkHHwI20GQ4aQj4&hl=pl&sa=X&ved=2ahUKEwiJm6fujdrcAhVLI1AKHYbNCVwQ6AEwAHoECAAQAQ#v=onepage&q=litzmannstadt%20ukrainer%20schule&f=false ciekawy dla historykow material z ktorego jasno wynika ze ukraincy byli w okresie okupacji wyjatkowo uprzywilejowani przez niemcow jesli chodzi o edukacje, dotyczylo to rowniez rosjan do wybuchu wojny niemieckow sowieckiej w czerwcu 1941
emil
7 sierpnia 2018 o 23:07polecam strone 238 niemcy sa zadowoleni z ukraincow , ukraincy beda mieli dostep do wiekszej ilosci szkol wyzszych. w sumie teraz jest podobnie
Enej bandyta
7 sierpnia 2018 o 10:19Bajki
Tomek
7 sierpnia 2018 o 10:43Gdybym był jednym z panów na Łubiance, bardzo cieszyłaby mnie publikacja tego rodzaju materiałów, mieszających fakty z propagandą.
Schemat jest dość banalny: wyeksponować przypadki krzywd doznanych przez Ukraińców od Polaków a następnie zawyrokować że mówienie o jakichkolwiek zbrodniach Ukraińców to „stereotyp”. Konsekwencje publikowania czegoś takiego są łatwe do przewidzenia, zresztą wystarczy spojrzeć na komentarze.
Tekst był publikowany pierwotnie w Naszym Słowie. Nie dziwne, to pismo zrobiło bardzo dużo dla eskalowania konfliktu polsko ukraińskiego.
A jeżeli ma być zabawnie, to wciskajmy dalej, jak to ludzie wychowani w przedwojennej wielonarodowej Polsce mylili Ukraińców z mieszkańcami południowego Kazukazu lub ze skośnookimi Azjatami…
Alexander
7 sierpnia 2018 o 11:10Ukraińcy, Białorusini, biali Rosjanie i Litwini byli przez Niemców UPRZYWILEJOWANI na terenie okupowanych ziem polskich. Dostawali większe racje żywnościowe na kartki, mieli swobodę poruszania się ( także do Rzeszy), większą ochronę własności nieruchomości itd. Było to szczególnie odczuwalne na terenach bezpośrednio wcielonych do Rzeszy. Hitlerowcy uprawiali politykę „dziel i rządź”.
Po wojnie wydano dekret o odpowiedzialności karnej za odstępstwo od narodowości polskiej w czasie okupacji. Karani byli ci obywatele RP, którzy przed wojną deklarowali urzędowo narodowość polską, a w czasie okupacji zadeklarowali uprzywilejowaną przynależność do wyżej wymienionych grup narodowościowych. Niestety w praktyce karalność ta bywała iluzoryczna, bo większości włos z głowy nie spadł. Taki Czesław Milosz, który na czas okupacji stał się Litwinem, po wojnie był komunistycznym dyplomatą. Ukraińcem na okres okupacji zrobił się m.in. Józef Paderewski, przyrodni brat wielkiego Ignacego Paderewskiego. Paderewscy rzeczywiście pochodzili z Ukrainy i to wystarczyło okupantom, aby przychylić się do wniosku Józefa Paderewskiego o urzędową zmianę narodowości. Dzięki temu mógł nadal spokojnie mieszkać w bezpośrednio przyłączonej do Rzeszy Bydgoszczy, skąd brutalnie wysiedlono wszystkich polskich przybyszy z Kongresówki i Galicji.
Warto o tym wszystkim pamiętać zanim zacznie się wylewać krokodyle łzy z powodu rzekomej niedoli Ukraińców na ziemiach rdzennie polskich.
Stanisław
7 sierpnia 2018 o 11:16Obrzydliwe półprawdy.
Wyatt
7 sierpnia 2018 o 11:29https://kresy.pl/kresopedia/udzial-ukraincow-w-zdlawieniu-powstania-warszawskiego/
Tu jest artykuł przedstawiający inny obrót spraw
Slawek
7 sierpnia 2018 o 12:58Nie zdziwię się, gdy przeczytam na tym proupaińskim portaliku jak polska ludność śmiała organizować się w samoobrony i nie dała się bestialsko wyrżnąć przez „zawsze miłującą pokój”, zezwierzęconą dzicz banderowska. Dlaczego te popłuczyny intelektualne są finansowane przez polskiego podatnika ??
V
7 sierpnia 2018 o 19:39TOTALNE BZDURY Ukrainiec miał na kenkarcie „U” i stąd przywileje Kartkę na 1000kcal/dziennie .Polak tylko 650kcal.Policja pomocnicza UKR>dzielnie pomagała hitlerowcom ,nie licząc administracji i jednostek SS-Hałyczyna ,pułkach strazniczych,oprawców od Dirlewangera po kompanie wartowniczko-rabunkowe.Ukraińcy nie zostali8 tak masowo wywożeni jak POLACY na roboty do Niemiec.Dzisiejsza giedrojciowska polityka jest sikaniem na swoja TOŻSAMOŚĆ.Nie można nawet dostać takiego esesowca jak Karkoć???Mosad już dawno sprowadziłby go za gardło pod SĄD.POLSKA niemrawa NIE może.ONI będą mogli robić co chcą .NIKT im nie zakaże.Dopóki nie zrodzi sie Nowy WÓDZ i zrobi porządek.
Henio
7 sierpnia 2018 o 23:28Bzdury, baltowie, Ukraincy, ruskie, bialorusini, slowacy, czesi to byli przyjaciele niemcow, kto wydawal inteligencje Polska niemcom I kacapom,?Ukraincy,litwini, bialorusy, Ukraincy ok w czasie wojny, smieszne, ksiazki mozna pisac o zbrodnich tej wschodnej dziczy na Polakach, ludzie nadal zyja I to pamietaja, sa dokumenty,zdiecia, etc ,wtf
Wyatt
8 sierpnia 2018 o 10:33Bo Polacy (dokładnie nieodpowiedzialny rząd sanacji) popełnili taki błąd, że przed wojną nie poszli na współpracę z Niemcami (która była możliwa) i nie przystąpili do paktu antykominternowskiego. Wtedy byłby inny obrót spraw, dlatego nie lubię, gdy tym (wymienionym) narodom robi się zarzut z kolaboracji (a co innego zbrodnie na Polakach, które trzeba potępić, ale należy rozróżnić samą kolaborację od zbrodni, nie wszystkim kolaborantom zbrodnie towarzyszyły)
pyton
1 sierpnia 2023 o 18:20Jasne – teraz światem rządziliby „nadludzie”, potomkowie SS, a my jako „podludzie” walilibyśmy las gdzieś na Syberii.
Wara
9 sierpnia 2018 o 09:14Ukraiński Legion Samoobrony
31. Schutzmannschafts-Bataillon der SD.temat uważam za zamknięty.
Jagoda
1 sierpnia 2023 o 15:59UPAina nie chce się odciąć od swojej nazistowskiej przeszłości z okresu II Wojny Światowej. Jak wielki to był problem niech powie kilka cyfr. W niemieckich formacjach służyło wtedy ponad 300 tysięcy Ukraińców. Szkołę SS w Trawnikach pod Lublinem ukończyło ponad 15 tysięcy Ukraińców. W niemieckich obozach śmierci takich jak Treblinka , Bełżec, Sobibór i kilku innych ukraińskich strażników było trzy razy więcej niż niemieckich. UPA to była organizacja nazistowska . Ukraińcy z braku innych bohaterów stawiają tych bandytów na cokołach. Dopóki tak będzie porozumienie polsko- ukraińskie jest niemożliwe !!!
Adrian
1 sierpnia 2023 o 16:20Znaj proporcjum,mocium panie…..jak artykuły Onetu o smutnych świętach Wermachtu