Ukraina wchodzi w nowy rok z podzielonym społeczeństwem, zagrożeniem problemów z gazem i wrogiem na granicach – pisze polsko-ukraiński dziennikarz ze Lwowa Andrzej Końko.
Skandalem roku na pewno można nazwać ostatni atak biura prezydenta Zełenskiego na ex-prezydenta Poroszenkę. Prokuratura Generalna Ukrainy oskarża piątego prezydenta o zdradę stanu, współpracę z Rosją w czasie wojny i biznes z terrorystami na terenach okupowanych (tzw. LDRL). Pełny tekst oskarżeń przeciwko Poroszence liczy 32 strony.
Według wersji śledztwa, w latach 2014-2015 Poroszenko wykorzystał swoje uprawnienia prezydenta do nielegalnego wstrzymania dostaw węgla z RPA. Następnie, rzekomo, na prośbę Rosji, podpisał kontrakt na dostawy węgla z okupowanych terytoriów Donbasu. Obóz Poroszenki nazwał sprawę sfabrykowaną. Sam Poroszenko jest teraz poza Ukrainą. Ma spotkania zaplanowane podczas wizyt roboczych w Polsce i Turcji. Swój powrot do kraju zapowiedział w pierwszej połowie stycznia.
Wrażenie, że Zełenski wyruszył na krucjatę przeciwko Poroszence, wzmacnia decyzja Ukraińskiego Komitetu Antymonopolowego, który nałożył ponad 280 mln kary na firmy powiązane z producentem słodyczy Roshen, należącym do ex-prezydenta.
Te kroki władzy spolaryzowały społeczeństwo ukraińskie. Elektorat Zełenskiego z satysfakcją zaciera ręce – mówiąc, że oto wałaśnie teraz na Ukrainie będzie o jednego oligarchę mniej. Z drugiej strony oburzeni zwolennicy Poroszenki przeklinają rząd i Zełeńskiego, który w obliczu zagrożenia wojny z Rosją zaczyna wonę domową. Jest to „atak na siły demokratyczne” – według apelu lwowskiej rady obwodowej do Prokuratury Generalnej Ukrainy.
Dla obywateli ukraińskich w tych działaniach władzy jest bardzo wyrażny efekt dejavu. Bardzo przypomina to kanwę zdarzeń które były niejako prologiem Majdanu i Rewolucji Godności. Zełensk teraz wykorzystuje swoją kontrolę nad służbami i sądownictwem, w czym przypomina Janukowycza, który 10 lat temu również próbował pozbyć się politycznych rywali i w 2011 roku uwięził Julię Tymoszenko, również pod zarzutem niekorzystnych kontraktów z Rosją. Wtedy wpłynęło to na tempo przygotowania umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z UE, z czego skorzystała zresztą Rosja.
Na razie nie wiadomo, jakie będą konsekwencje oskarżenia Poroszenki w 2021 roku. Bez wątpienia jest to że ta sprawa ma wyrażny charakter polityczny. Zareagowali na to już sojusznicy Ukrainy, w tym Stany Zjednoczone i Wielka Brytania, Zełenskiego nawołuja aby przypilnował by organy ścigania, i aby dopilnował, by sądownictwo, tak by sprawa została poprowadzona „bezstronnie i profesjonalnie”.
Konflikt Zełenski-Poroszenko od dawna nie jest konfliktem tylko politycznym. W tym sensie, że za obiema postaciami stoją potężne, konkurujące ze sobą grupy biznesowe. Mówimy o Igorze Kołomojskim i Rinacie Achmetowie. Z jednej strony Kołomojski robi wszystko, aby wznowić dostawy prądu z Rosji, aby prąd stał się tańszy (bo wtedy też bardziej opłaca się produkować żelazostopy na których prowadzi swój biznes). Z drugiej strony Rinat Ahmetow dąży do wytwarzania bardziej opłacalnej energii elektrycznej w Ukrainie i jest zainteresowany łatwiejszym pozyskiwaniem węgla, a nie dostarczaniem energii elektrycznej z Rosji i Białorusi.
Aby zapobiec dotarciu węgla do Achmetowa, Kołomojski przyczynił się kiedyś do blokady ORDLO przez „nieznanych patriotów” Siemiona Semenczenki, który od 2014 roku otrzymuje od niego pieniądze. Tak pisze politolog Jarosław Bożyk. Z tego punktu widzenia dzisiejszy atak na Poroszenkę jest jednym z kroków też w konfrontacji pomiędzy Kołomojskim z Achmetowem, w której ten pierwszy ma znacznie większy wpływ na ul. Bankową (siedziba prezydenta) niż ktokolwiek inny.
Dodatkowym czynnikiem ryzyka nowego wybuchu społecznego stają kwestie gazowe. Gwałtowny wzrost cen gazu w Europie nieuchronnie dotknie Ukrainę, ponieważ ceny na ukraińskim rynku gazu są powiązane z poziomem światowym. – Wpływ cen gazu będzie inny dla zwykłych Ukraińców i dla przedsiębiorstw przemysłowych. Oficjalnie wpłynie to tylko na producentów. Gospodarstwa domowe nie powinny tego odczuć – powiedział Serhij Makogon, dyrektor Operatora Gazociągów Przesyłowych Ukrainy (OGTSU) w kanale telewizyjnym Ukraina 24. Jednocześnie OGTSU przygotowuje się do utrzymania preferencyjnych taryfów gazowych dla firm chemicznych i dystrybucyjnych (regionalnych spółek gazowniczych) – z których większość należy do oligarchy-uciekiniera z rosyjskim zapleczem Dmitrija Firtasza.
Te wzmianki o nazwiskach ukraińskich oligarchów nie są przypadkowe. Aktywność grup biznesowych i politycznych każdego z nich rośnie. A to wielki znak zapytania nad polityką Zełenskiego: Jak to? Zadeklarowana przez prezydenta walka z oligarchami okazała się de facto wojną tylko z interesami Poroszenki lub bliskich mu osób? Czy to był kolejny przejaw jawnego populizmu?
Opozycja pyta co z licznymi głośno promowanymi przez ukraiński rząd. Obietnicami naprawy wszystkich dróg, zakończenia wojny, posadzenia miliarda drzew w trzy lata i wiele innych. Prezydent i rząd nie zamierzają zrezygnować z instrumentu populistycznych haseł, a ukraińskie społeczeństwo do tej pory daje się nabrać słuchając o kolejnych gruszkach na wierzbie.
Obiektywnie należy jednak powiedzieć i o dotrzymywanych obietnicach. W grudniu Ukraińcy zaczęli otrzymywać obiecane przez rząd pieniądze za szczepienia. Mówimy o 1000 UAH, to trochę ponad 35 dolarów, czyli 150 zł. Tak zadecydowała motywować obywateli, aby zaszczepiali się od COVID-19. Jednocześnie rząd ograniczył miejsca, w których można te pieniędzy wydać. Mianowicie nie można wykorzystać „szczepionkowych: pieniędzy na wydatki gospodarcze czy opłacając usługi komunalne. Kultura, książki, filmy i siłownie to miejsca, w których można te pieniądze wykorzystać. Dlatego Ukrainie rok 2021 kończy się dźwiękiem klikania zamówień na książki w sklepach internetowych.
Generalnie jednak głównym czynnikiem destabilizującym życia w Ukrainie pozostaje wojna z Rosją. To czynnik tak wielki, że często niezauważany z wewnątrz. Koncentracja wojsk rosyjskich w pobliżu granic Ukrainy podnosi napięcie. Rosja liczy na przestraszenie ukraińskiego społeczeństwa i władz. Ale Moskwa przeliczyła się. Wydaje się, że w ciągu 8 lat wojny Ukraińcy zaczęli spokojniej patrzeć na sąsiedztwo agresora. Teraz nie czuje się wiekszej paniki. Federacja Rosyjska zachowuje się jak typowy chuligan, który zastraszając ofiarę zmusza ją do ooddania własnymi rękami swoich pieniędzy, aby w policji powiedzieć że to pieniądze otrzymane a nie skradzione. Według koncepcji rosyjskiej propagandy w ostatnich dniach – Zachód pozostawił Ukrainę na pastwę Rosji. To właśnie w tej narracji rosyjskie marionetki działają w przestrzeni informacyjnej Ukrainy, próbując demoralizować i destabilizować sytuację społeczną w kraju. Ale na razie bez sukcesów
Ukraińcy odpowiedzieli na te zastraszanie spokojnie. Sieć społecznościową pełna jest filmów z flash mob-u „Ukraińcy będą się bronić”. Ukraiński Facebook jest pełen hashtagów, podkrzepionych zdecydowanymi wypowiedziami, że jeśli Rosjanie jednak odważą się zaatakować, nie będą mieli w Ukrainie łatwego spaceru. Połowa Ukraińców jest gotowa stawić opór w przypadku rosyjskiej inwazji, a trzecia część jest uzbrojona. Generalnie o 10% więcej Ukraińców jest gotowych na zbrojny opór Rosji niż w 2015 roku. Takie są wyniki ogólnoukraińskiego sondażu przeprowadzonego przez Kijowski Międzynarodowy Instytut Socjologii w grudniu.
KMIS przesondował i inne nastroje Ukraińców. Otóż 14% stwierdziło, że ich zaufanie do przyszłości poprawiło się w ciągu ostatniego roku, dla 30% nie zmieniło się, a dla 53% pogorszyło. Według większości sytuacja polityczna i gospodarcza na Ukrainie pogorszyła się w ciągu ostatniego roku: odpowiednio o 63% i 70%. Sytuacja materialna rodziny nie zmieniła się w ciągu roku o 40%, w 50% pogorszyła się, tylko w 9% poprawiła się. Mieszkańcy stolicy i najmłodsi respondenci są najbardziej optymistycznie nastawieni do zmian we wszystkich tych sferach. Tak czy inaczej, wyniki sondaży przeprowadzonej KMIS wśród Ukraińców pokazały, że rok dobiegający końca – był trudny. I prawdopodobnie w 2022 mniej będzie miał niespodzianek ten, kto oczekiwania lepszego będzie miał wsparte gotowością do zakasania rękawów. Bo prawie na pewno nie będzie lekko.
Andrzej Końko
Autor jest polsko-ukraińskim dziennikarzem, redaktorem programów historycznych na 24tv.ua i polskiego programu radiowego w Równem „Polska Fala”
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!