Dla Rosji Ukraina jest miękkim podbrzuszem i strategicznym ogniwem Unii Celnej (Białoruś, Rosja, Kazachstan). Bez Ukrainy ten twór ekonomiczny nie ma większego sensu. Zbyt ścisłe powiązanie gospodarki rosyjskiej i ukraińskiej oraz ich wzajemne przenikanie (szczególnie w przemyśle zbrojeniowym, elektroenergetycznym oraz stalowym) powoduje, że Rosja nie może zrezygnować z Ukrainy. Groźba zawarcia umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z Unią Europejską wymusiła na Rosji aneksję Krymu jako próbę destabilizacji sąsiada. Z drugiej strony Putin osiągnął efekt nacjonalistycznej konsolidacji we własnym kraju, co było mu bardzo potrzebne do akceptacji jego agresywnych poczynań w oczach własnego społeczeństwa i co przy wzmożonej propagandzie, całkowicie mu się powiodło.
Unia Europejska, a szczególnie jej główni gracze jak Niemcy, Francja czy Anglia traktowali Ukrainę jako mało znaczące państwo, leżące daleko od nich. Ukraina w ich planach nie stanowi znaczącego elementu, za którym można by się ująć. Duża ilość projektów biznesowych z Rosją a także duża zależność od surowców energetycznych importowanych do UE powoduje niezdecydowanie w działaniu wspólnoty europejskiej.
Typowy dylemat ciastko zjeść i zarazem je mieć, dobrze pasuje do zaistniałej sytuacji. Wydaje się jednak, że aneksja Krymu spowoduje konsolidację UE w polityce energetycznej, co doprowadzi do uniezależnienia się w niedługim czasie od dostaw gazu i ropy z Rosji.
Rosja, widząc co się święci, podpisała w Pekinie negocjowaną przez 10 lat umowę na dostawy gazu do Chin na niekorzystnych warunkach. Infrastruktury gazowej tam nie ma, a koszt gazociągu to około 430 mld dolarów i w całości spocznie na barkach Rosji. Tak więc jest to typowy sukces polityczny, ale nie biznesowy, podobnie jak zakup przez Polskę rafinerii na Litwie, która nieustannie przynosi straty obciążając budżet państwa.
W przypadku zdecydowanych sankcji gospodarczych wobec Rosji, jak obliczyli analitycy, wystarczy od 5 do 9 miesięcy aby gospodarka rosyjska upadła. Kraj o rocznym dochodzie PKB mniejszym od Włoch nie może sobie pozwalać na awanturnictwo polityczne.
Trafnie zauważył nowy ukraiński Prezydent Petro Poroszenko, że mechanizmy bezpieczeństwa na świecie przestały funkcjonować, kiedy w Organizacji Narodów Zjednoczonych jako stały członek Rady Bezpieczeństwa zasiada z prawem weta, agresor którym jest Rosja.
Tak więc długofalowo awantura o Krym wyjdzie wszystkim na dobre, prócz Rosji. Ukraina i Unia Europejska się wzmocnią i skonsolidują na wielu płaszczyznach a Rosja osłabi gospodarczo nie wspominając o całkowitej utracie wiarygodności na arenie międzynarodowej. Ukrainę ten wstrząs, powinien wyrwać z marazmu, w którym się pogrążyła.
Inną role grają Stany Zjednoczone. Ich związki gospodarcze i finansowe z Rosją czy Ukrainą są zdecydowanie luźniejsze i najmniej mają do stracenia, dlatego też najostrzej optują za ostrymi sankcjami wobec Rosji. Miękka polityka Obamy wobec Rosji w postaci resetu stosunków, nie dała spodziewanych efektów.
Problemem Ameryki jest to, że Rosja i Chiny zaczynają współpracę, do czego nigdy wcześniej nie dopuszczali poprzedni prezydenci za namową George’a Kennana czy Henry’ego Kissingera. W tej chwili Obamie potrzebne jest zbudowanie wizerunku silnego prezydenta, który ma najwięcej do powiedzenia w polityce światowej.
Tak więc brutalnie należy stwierdzić, że Ukraina nie jest podmiotem w grach na politycznej szachownicy i musi zdać sobie sprawę, że jest zdana na łaskę głównych graczy i jest tylko kartą przetargową w obecnej rozgrywce, gdzie nie ma żadnych sentymentów. Im szybciej elity ukraińskie uzmysłowią sobie, że powinny liczyć na siebie i budować swój kraj od podstaw, tym lepiej na tym wyjdą, a razem z nimi Ukraina.
Jan Wlobart, cały tekst „Unia Europejska-Ukraina z Rosją w tle”, „Kurier Galicyjski”
1 komentarz
Karolson
25 czerwca 2014 o 13:43Bialorusini tez mam nadzieje zdadza sobie sprawe z tego, ze dla Putina sa nikim wiecej jak tylko polem na mapie.