Kraje Europy Środkowo-Wschodniej powinny wypracować wspólny model polityki wobec Rosji i wobec Zachodu. To jest wyzwanie, któremu muszą sprostać, o ile nie chcą stać się kolejną ofiarą imperializmu rosyjskiego – mówi w rozmowie z zw.lt Rafał Dzięciołowski, polski historyk, dziennikarz, członek Rady Fundacji „Wolność i Demokracja”.
Małgorzata Kozicz, zw.lt: Od ponad tygodnia Rosja dokonuje nalotów w Syrii. Na świecie mnóstwo teorii, spekulacji, prognoz na ten temat. A jak zaangażowanie się Rosji w wojnę w Syrii zostało odebrane na Ukrainie?
Rafał Dzięciołowski: Z jednej strony jest to odbierane jako dowód rosnącej siły Władimira Putina i Rosji i w świecie. Putin z maestrią łączący środki dyplomatyczne i militarne wygrywa właśnie pozycje Rosji na Bliskim Wschodzie. Ratuje ostatniego sojusznika Rosji, jaki tam pozostał, czyli reżim Baszszara al-Asada – bo na Ukrainie nikt nie ma złudzeń, że głównym przeciwnikiem Rosji będzie Państwo Islamskie. To zaangażowanie Rosji stawia ją w radykalnej opozycji do Stanów Zjednoczonych i częściowo do krajów Unii Europejskiej, które wspierając opozycję antyasadowską liczyły na to, że uda im się obalić ostatnią tyranię arabską. I to jest pozytyw z perspektywy ukraińskiej. Natomiast negatywem jest to, że w tej chwili wyraźnie widać, jak bardzo osamotnione i zepchnięte do defensywy są zarówno Stany Zjednoczone, jak i kraje Europy Zachodniej. Na Ukrainie interwencja rosyjska w Syrii jest póki co odbierana jako dowód siły i sukcesu polityki rosyjskiej.
W kontekście konfliktu na Wschodzie Ukrainy brzmi to dość pesymistycznie.
Wzrost znaczenia Rosji w przestrzeni arabskiej z perspektywy ukraińskiej może oznaczać większą skłonność Zachodu do przyznania Rosji wolnej ręki w tej bliższej zagranicy, a może też w innych krajach byłego Związku Radzieckiego. Ukraińcy raczej z przestrachem patrzą na działania Rosji w Syrii.
Na Litwie niektórzy publicyści mówią, że być może jest odwrotnie – Putin maskuje swoją porażkę na Ukrainie i jest to oznaka jego słabości…
Chciałbym móc tak interpretować rzeczywistość, ale wydaje mi się niestety, że jest to bardziej wishful thinking. Rosja i bez kontynuowania interwencji zbrojnej w Donbasie osiągnęła bardzo dużo. Po pierwsze, zablokowała i wydaje się, że skutecznie, możliwość aspiracji prozachodnich, europejskich Ukrainy. Wynika to z samego ducha porozumień mińskich, w których wmontowuje się dwie samozwańcze republiki w struktury państwa ukraińskiego, nadając im nawet prawo nawiązywania lokalnych porozumień o charakterze międzynarodowym, np. wymianę gospodarczą z obwodem rostowskim. To powoduje, że bez zgody obecnych władz Doniecka i Ługańska wstąpienie Ukrainy do Unii Europejskiej jest niemożliwe. Krótko mówiąc, suwerenność Ukrainy nad tymi terytoriami staje się mocno ograniczona. Co więcej, zostaje ona zapisana w rozwiązaniach konstytucyjnych. Rosjanie tym samym osiągają to, co niektórzy interpretowali jako główny cel tej wojny, mianowicie federalizację Ukrainy, i tym samym blokowanie jej aspiracji prozachodnich.
Jak wygląda sytuacja, jeśli chodzi o nastroje społeczne?
Obecne położenie Ukrainy, przede wszystkim konieczność reform gospodarczych, ale też zreformowania aparatu państwowego, powoduje, że będzie ona przez pewien czas coraz słabsza. To jest kolejna szansa dla Rosji. Musimy pamiętać, że Ukraina jest praktycznie na granicy zapaści gospodarczej i krachu finansowego. To może wywołać protesty społeczne i tutaj też Rosja ma pewien argument w garści. Większość interpretatorów sceny politycznej mówi, że Rosjanie szykują alternatywny scenariusz personalny na tak zwany drugi Majdan. Majdan socjalny, czyli bunt społeczny emerytów, sektora państwowego, ludzi rozgoryczonych radykalnie pogarszającą się czy załamującą się sytuacją gospodarczą.
Wreszcie to, co jest podstawowym czynnikiem determinującym sytuację na Ukrainie – wojna. Co prawda w tej chwili mamy do czynienia z procesem pokojowym, rozejmem, ogłasza się kolejne sukcesy rozmów w formacie normandzkim, ale musimy pamiętać, że ten pokój jest o tyle, o ile Ukraina pokornie chyli karku i zgadza się z postulatami rosyjskimi. Teraz jest pytanie – czy Ukraińcy są gotowi zrezygnować z aspiracji, za które zapłacili już tyloma ofiarami, morzem przelanej krwi na Wschodzie i utratą faktycznej zwierzchności nad częścią swojego obszaru, czy też będą chcieli kontynuować marsz ku Zachodowi, a wtedy obawiam się, że znowu spotkają się w interwencją zbrojną Rosji.
Dopóki świat Zachodu nie zaangażuje się w sposób jasny i zdecydowany po stronie Ukrainy, perspektywy dla tego kraju zbyt jasne nie są.
„Rzeczpospolita” w poniedziałek pisze, że przywódcy zachodu narzucili Kijowowi warunki zakończenia konfliktu na Wschodzie kraju, a Ukraina stała się niejako kartą przetargową rozmów o Syrii. Czy zgadza się Pan z taką opinią?
Tak, raczej zgodziłbym się z takim umiarkowanie pesymistycznym widzeniem tych rozwiązań. Niewątpliwie prezydent Poroszenko działa pod dyktatem Angeli Merkel i Francois Hollande’a. Ukraina jest po prostu w potrzasku. Żeby zachować pozory poparcia ze strony Zachodu, a przede wszystkim finansowanie upadającej gospodarki rosyjskiej, musi się godzić na dyktat niemiecko-francuski, a ten wydaje się w tej chwili być nastawiony wyłącznie na stabilizację i zażegnanie sytuacji. W jednym bym się nie zgodził z komentarzem w „Rzeczpospolitej”. Użyto tam określenia „zakończenie konfliktu”. Otóż tego typu stan, który osiąga się w wyniku porozumień mińskich, nie należy traktować jako trwałe zakończenie czegokolwiek. To są wciąż otwarte drzwi do Ukrainy, to jest wciąż zaproszenie Rosji do egzekwowania swojej woli politycznej, a aspiracja Rosji nie dotyczy bynajmniej Doniecka i Ługańska, tylko całości państwa ukraińskiego, Rosja po prostu chce sobie otworzyć drzwi do Zachodu, do realizowania polityki imperialnej, i te drzwi Zachód pozostawia Putinowi otwarte. Musimy się liczyć z kolejnymi, zaskakującymi, niespodziewanymi, prowadzonymi metodami wojny hybrydowej działaniami Rosji w tej części świata, nie tylko na Bliskim Wschodzie, ale również w przestrzeni postsowieckiej i w Europie Środkowo-Wschodniej. Politycy europejscy grzeszą krótkowzrocznością i brakiem odwagi. Historia uczy, że taka postawa zawsze kończy się źle, zawsze za to płacimy potem daninę krwi.
Polska i Litwa w trakcie trwania konfliktu zbrojnego na Ukrainie zawsze były krajami, które ostro wypowiadały się na forum międzynarodowym, nawoływały do zdecydowanych działań wobec Rosji. Czy teraz to się zmieni?
Nie ma przesłanek do tego, aby zmieniać tę twardą linię. Chciałbym wyrazić szacunek dla polityki litewskiej w tym wymiarze – Litwa zawsze była bardzo jednoznaczna i konsekwentna w ocenie działań Rosji. Myślę, że ta ocena była bliska rzeczywistości i faktycznie Litwa dobrze odczytuje intencje Władimira Putina i jego imperialne aspiracje.
To jest wielkie wyzwanie, skoro quasi-mocarstwa europejskie – mówię quasi, bo efekty rozmów mińskich pokazują, że są to państwa, które nie mają dostatecznej siły, żeby zmienić realnie sytuację na Wschodzie, mają jedynie dość siły, by zablokować kraje Europy Środkowo-Wschodniej w ich aspiracjach politycznych.
Uważam, że to jest moment, w którym kraje Europy Środkowo-Wschodniej, czyli przede wszystkim państwa bałtyckie i Polska, ale też Rumunia, powinny wypracować wspólny model polityki przede wszystkim względem Rosji, której aspiracje imperialne są już gołym okiem widoczne, a z drugiej strony wobec Zachodu, który w obliczu rosyjskiego zagrożenia wydaje się być zupełnie bezradny. I to jest wyzwanie, któremu nasze kraje muszą sprostać, o ile nie chcą stać się kolejną ofiarą imperializmu rosyjskiego.
Kreay24.pl/zw.lt
20 komentarzy
Syøtroll
8 października 2015 o 20:54Sporo prawdy jest w tej ocenie, jednakże górę biorą przede wszystkim nasze polskie uprzedzenia. Czy Rosja pragnie zachować wpływy na Ukrainie ? Oczywiście, że tak. Czy pragnie podbić całą Ukrainę ? Nie. Czy Ukraina znalazła się potrzasku. Owszem, ale głównymi winowajcami tegoż położenia jest nie FR czy quasi-mocarstwo europejskie lecz sama Ukraina. Dokładnie rzecz biorąc jej aktualne władze: rząd, Wierchowna Rada oraz decyzje, które zostały podjęte w imieniu Ukrainy przez tą część jej obywateli.
Czy ktoś jest przekonany że postulaty przywódców „Republik Ludowych” nie są słuszne w zaistniałej sytuacji. Osoba normalna, z przykrością musi stwierdzić że są. Wojna domowa rozpoczęta przez ukraińskie władze i skierowana przeciw mniejszości rosyjskiej, z założenia nie miała na celu zintegrowanie społeczeństwa ukraińskiego, a jedynie zapewnienie integralności terytorialnej oraz zdławienie przy użyciu zbrojnych band oraz jednostek ukraińskiej armii i wojsk MSW(U) wszelkiego oporu i wszelkiego myślenia przeciw decyzjom grupki ukraińskich polityków z Wierchownej Rady.
Przypominam kiedy trwał Majdan Polacy i Europa bali się że Janukowicz użyje wojska do jego rozpędzenia. Natomiast kiedy nowe władze użyły wojska przeciw tzw. „separatystom”, większość zachwycała się europejskością i demokratycznością tego rozwiązania, oraz wolą walki o prawo stania się członkami europejskiej społeczności. A co z tymi prorosyjskimi i eurosceptycznymi obywatelami Ukrainy, którzy poparli idee szerzone przez tzw. „striełkowców” (których wcale nie bronię). Zatem aby bronić prawa do wyboru proeuropejskich Ukraińców, Zachód musi się zdecydować zakazać prawa do wyboru, i zdławić ich wolność eksterminować lub przepędzić z Ukrainy. Czy jesteśmy na to gotowi ?
Karol
8 października 2015 o 22:49Taką bezsensowną dezinformacje sens jest wypisywać na onecie na auto-clicku, ale dlaczego meczysz nas tym tutaj.
Normalny facet Polak o 08.10 20:54 oglądał mecz reprezentacji o ty smutasie, moskalu w pracy.
SyøTroll
9 października 2015 o 07:28Od „odzyskania niepodległości” z zasady nie oglądam meczy naszej reprezentacji, zawał czy apopleksja nie mi do niczego potrzebna.
Pafnucy
9 października 2015 o 09:08Syotroll ma dużo racji. Nie każdy jest takim banderofilem jak ty żeby całkowicie popierać parapaństwo które za swoich bohaterów narodowych ma morderców polskich kobiet, dzieci i starców. Weź zimny prysznic jak piszesz o UPAinie. Oczywiście Rosja też ma dużo na sumieniu ale nikt ich nie nazywa przyjaciółmi i sojusznikami
olek
9 października 2015 o 18:20Ukraińcu nie męcz Polaków swoimi wpisami .
lew
8 października 2015 o 21:01Jak sowiecka Ukraina miała prawo głosu w ONZ to dobrze . Jak Ługańsk i Donieck będą mieć prawo zawierania lokalnych porozumień o charakterze miedzynarodowym to zle, hipokryci.
Syøtroll
8 października 2015 o 21:07Oczywiście nie należy kończyć na Ukrainie, trzeba w analogiczny sposób wyzwolić także Rosję, Chiny, Stany Zjednoczone i resztę zniewolonego świata. Wystarczy mała zmiana myślenia …
Vandal
9 października 2015 o 01:29Pan Dzieciolowski zawczesnie wychodzi z zalozenia, ze Putin wlasnie wygrywa pozycje na Bliskim Wschodzie…………nic jeszcze nie wygrywa, gra sie dopiero zaczela, a rezultat nie znany!,…..nie wazne jak sie zaczyna, wazne jak sie konczy!!!
Lwowiak mały
9 października 2015 o 13:53Wiesz, nic mi ten facet nie zrobił ale ta jego zafałszowana morda i KGB-owskie oczy nie wpływa pozytywnie na moją psychikę. Mam nadzieję że skończy jak w Afganistanie.
Śniło mi się że zauralska Rossija przeszła na islam i było rżnięcie.
lew
12 października 2015 o 20:40A mnie się śniło , że Lwow i ziemie aż po Kamieniec Podolski (linia Dmowskiego) wróciły do macierzy czyli do Polski
Realista
9 października 2015 o 09:05Internet Free!
Nie oddamy Chinom Federacji Rosyjskiej!
Ku przestrodze!
Pozdro.
Realista.
PATRIOTA
10 listopada 2016 o 22:24PRZECIEZ FEDERACJA ROSYJSKA TO JUZ CHINSKA PROWINCJA HEHE HEHEH EHE
miki
9 października 2015 o 14:32Nie ma sensu gloryfikować Putina, plany to on może i ma ,ale póki co to nic tak naprawdę nie osiągnął. Gospodarka ruska leży i kwiczy, inwestycje w energetykę wstrzymane, inne inwestycje ze względu na nioestabilność uciekają, kapitał wypływa, w budżecie na przysżły rok dalszy spadek PKB i deficyt a mysleli jeszcze niedawno że zaraz znowu będzie wzrost, Donbas zniszczony-Rosjanie tam mieszkający cierpią, perspektyw brak, Putin na spotkaniach zagranicznych jak wyrzutek społeczny,….no ale mają małą piaszczystą wysepkę która jest gospodarczym workiem bez dna 🙂
jubus
9 października 2015 o 17:34Nie mają się Ukraińcy co przejmują. UE nie przetrwa 10 lat, a „oś zła” Berlin-Paryż i tak się rozpadnie gdy władzy we Francji dojdzie Front Narodowy i Francja, wzorem Wielkiej Brytanii wyjdzie z UE. Ten cały chory, barbarzyński, sowiecki twór pod nazwą Unia Eurosowiecka, w sojuszu z Rosją chce ciemiężyć Europę, w stopniu większym niż robili to Sowieci, Hitler czy Napoleon. To właściwie powtórka z rozrywki bo to właśnie Francja Napoleona, Niemcy Hitlera czy Rosja/Sowiety Stalina chciały „jednoczyć Europę”.
Dzisiaj pijak z Brukseli, Juncker zapowiedział, że UE jest skazana na „doskonałe stosunki z Rosją’. Dla Polski, Ukrainy, Słowacji, Węgier, Rumunii nie ma tu miejsca.
Czas rozwalić UE i NATO i tworzyć Intermarium.
UE=Rosja=Imperium Napoleona=Imperium Hitlera=Imperium Stalina
old Man
10 października 2015 o 00:01Od dawna wiadomo że szykuje się nowa Jałta i Poczdam. Strefy wpływów mogą się zmienić bo interesy są różne, w zasadzie już się zmieniły widać to po grupie Wyszechradzkiej.
Ukraina została sprzedana już dawno, tego narodu i innych postsowieckich nie da się szybko „przerobić” na „swoich”, na to trzeba wieków. Jeśli Ukraina chce przeżyć to lepiej niech sie do UE nie pcha a i Ruskich trzyma „trzy kroki” od siebie i najpierw niech zbuduje praworządne państwo, usunie z wierchuszki agentów rosyjskich, odbierze skradzione mienie oligarchom a przede wszystkim ukraińcy muszą zmienić swoją mentalność prorosyjską, prosowiecką a może i nawet procarską. Na to trzeba wieków.
jubus
10 października 2015 o 09:19Oczywiście. Ja od samego początku mówiłem, że Ukraina musi iść drogą nacjonalizmu, ale takiego cywilizowanego, a nie banderyzmu. Ani w jedną, ani w drugą stronę, tylko stać prosto, rozwijać się samodzielnie, handlować z każdym, dbać o dobre stosunki z sąsiadami, przede wszystkim Polską i Rosją.
To samo zresztą dotyczy i Polski, dla nas nie ma alternatywy niż neutalność i pełna niepodległość, nie po to Polacy walczyli przez wieki o wolność, aby teraz leżeć plackiem przez świniami z Berlina, Paryża czy Brukseli.
tagore
5 lutego 2016 o 22:19Jakoś nie widać sensownych ofert dla Polski ze strony Ukrainy,
Wiatrowycz jak Lancbergis buduje przyszłość Państwa na wrogości
sąsiadów.
PATRIOTA
10 listopada 2016 o 22:20Proponuje 'reality check’ czyli realistychne spojrzenie na rzeczywistosc rosyjska. Aby to zrobic proponuje wszystkim czyelnikom ogladac RAMADAN W MOSKWIE, CALKOWITY I TOTALNY HORROR. RUSKA STOLICA WYGLADA JAK MEKKA CZY MEDINA, TYLKO ZE W MOSKWIE WSZYSCY MUZULMANIE A JEST ICH 7 ILIONOW TO WSZYSTKO SKOSNOOCY MUZULMANIE Z AZJI CENTRALNEJ. TO JEST WLASNIE DRUGI ETAP DESINTEGRACJI ROSJI A PROCESSU TEGU NIKT I NIC NIE ZATRZYMA. W GORE SERCA POLACY!!!!!!!!!!!!!!!!!!
PATRIOTA
10 listopada 2016 o 22:21PUTIN PROBUJE ODBUDOWAC 18-WIECZNA RZEZNIE NIEWINNYCH I BEZBRONNYCH MILIONOW W 21-WIEKU ZYCZE POWODZENIE HEHE HEHE HEHE
PATRIOTA
10 listopada 2016 o 22:24RUSKA ARMIA, JAK WIEMY JEST JUZ W 60% NIE TYLKO MUZULMANSKA, ALE CO PIEKNIEJSZE CENTRALNO-AZJATYCKA – TAKA 'RUSKA’ ARMIA, ZAMIAST BRONIC INTERESU ROSJI BEDZIE REZAC RUSKICH OD KONIGSEBERGU DO JAPONSKICH POLNOCNYCH TERYTORIOW. RUSSIA IS BOOMED!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!