Unia Europejska wezwała rządzących na Białorusi do natychmiastowego uwolnienia ponad więźniów politycznych, w tym zatrzymanych podczas niedzielnych protestów, a Wielka Brytania i Niemcy zażądały od Białorusi informacji o losach porwanej przez nieznanych sprawców Marii Kolesnikowej zasiadającej w prezydium opozycyjnej Rady Koordynacyjnej, a także o losach porwanego rzecznika i sekretarza Rady Koordynacyjnej.
-Unia Europejska oczekuje od władz białoruskich zapewnienia natychmiastowego uwolnienia wszystkich zatrzymanych z powodów politycznych przed i po sfałszowanych wyborach prezydenckich 9 sierpnia – oświadczył szef unijnej dyplomacji Josep Borrell dodając, że rządzący na Białorusi dopuszczają się prześladowania własnych obywateli i bezprawnych działań.
Obiecał, że Unia Europejska nałoży sankcje na odpowiedzialnych za przemoc, represje i sfałszowanie wyborów.
Minister spraw zagranicznych Niemiec zażądał od Mińska dokładnego wyjaśnienia dotyczącego miejsca pobytu i uwolnienia więźniów politycznych. Minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Dominic Rabb wyraził „poważne zaniepokojenie” losem Marii Kolesnikowej i podkreślił, że reżim Łukaszenki musi uznać za swój priorytet jej bezpieczny powrót. „Reżim musi przestać używać przemocy wobec protestujących, uwolnić więźniów politycznych i zacząć dialog z opozycją” – dodał Raab na portalu społecznościowym.
Tymczasem rodzina Kolesnikowej zgłosiła na milicję jej zaginięcie.
Rada Koordynacyjna poinformowała także, że jej rzecznik prasowy Anton Rodenkow oraz sekretarz Iwan Krawcow także zniknęli bez wieści i również jak w przypadku Kolesnikowej milicja poinformowała, że nie ma o nich żadnych informacji.
Wśród zatrzymanych są też ratownicy z Mińska.
Mińsk. Drużyna ratowników. Wczoraj kilkoro z nich ratowali ludzi, którzy wskoczyli do rzeki Niemiga uciekając przed OMONem i lodzią przewiezli ich na druga stronę. Dziś ratowników aresztowano. Jedynym znanym mi krajem gdzie mogą dziać się podobne rzeczy jest Białoruś. pic.twitter.com/ypq5ZtE4mM
— Andrzej Poczobut (@poczobut) September 7, 2020
Tymczasem MSW Białorusi przyznało, że „nieznani sprawcy” są jego pracownikami.
Łukaszenka natychmiast reaguje na machanie palcem z Kremla. Według rzeczniczki MSW BY nieznani sprawcy w cywilu, którzy bili ludzi w trakcie wczorajszej akcji protestu są funkcjonariuszami MSW. Wcześniej sugerowano, że to "Ludowe drużyny" złożone zezwolennikow Łukaszenki. pic.twitter.com/MCC6pxGK0d
— Andrzej Poczobut (@poczobut) September 7, 2020
W zniszczonej przez nich w niedzielę mińskiej kawiarni pojawili się klienci w geście solidarności.
Pamiętacie historie kawiarni, która zamknęła drzwi by chronić ludzi przed tajniakami? Wczoraj wybito tam drzwi i szybe. A dziś przed nią stoi gigantyczna kolejka by właśnie tu kupić filiżankę kawy. Na kawe czeka się średnio godzinę, ale kolejka stoi. To się nazywa solidarność! pic.twitter.com/RcifAzJvPC
— Andrzej Poczobut (@poczobut) September 7, 2020
Oprac. MaH, yahoo.com, charter97.org, twitter.com
fot. facebook.com/maria.kalesnikava
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!