Kijowski Międzynarodowy Instytut Socjologii przeprowadził sondaż wśród Ukraińców, którzy uciekli do Polski, Niemiec i Czech. Zapytał ich, czy są zadowoleni z pobytu w tych krajach i czy planują powrót.
Według danych ONZ, w połowie marca tego roku w Europie było blisko 6 mln uchodźców z Ukrainy. Z tego w Niemczech – 1,14 mln, w Polsce – 957 tys., w Czechach – 381 tys. Czy są to dane wiarygodne – nie podejmujemy się oceniać. Z potocznej obserwacji naszych ulic może wynikać, że niekoniecznie. Być może takie liczby to skutek metodologii liczenia przez ONZ „kto jest uchodźcą, a kto po prostu – jest w Polsce”.
Większość Ukraińców jest z pobytu w tych trzech krajach albo „w pełni zadowolona” – 28%, albo „raczej zadowolona” – 38%. „Raczej niezadowolonych” jest 20%, zaś „absolutnie niezadowolonych – tylko 6%. Pozostałe 8% nie potrafiło odpowiedzieć na to pytanie. Próbowaliśmy sprawdzić w źródle, jak rozkładają się odpowiedzi na te trzy poszczególne kraje. Byłoby to interesujące, ale niestety, w sondażu nie ma o tym mowy.
O wiele ciekawiej wyglądają jednak odpowiedzi na pytanie o ewentualny powrót na Ukrainę. Okazuje się, że 7% badanych uzyskało już obywatelstwo kraju, w którym przebywają, kolejne 12% wystąpiło o obywatelstwo i czeka na decyzję, a 45% jeszcze tego nie zrobiło, ale chciałoby to obywatelstwo uzyskać. Nie zamierza tego robić tylko 34%, a 3% odmówiło odpowiedzi.
Od czego uzależniają ewentualny powrót? 34% – od normalnego funkcjonowania infrastruktury krytycznej w swoim kraju i tyle samo od tego, czy „będzie tam bezpiecznie”, 26% – od warunków mieszkaniowych i również tyle samo – od tego, czy zakończy się wojna, tylko 16% – od tego, czy będzie tam praca i 13% – od dostępności szkół i przedszkoli (w tym przypadku wynik nie musi sumować się do 100%).
Z sondażu wynika więc, że poważnie o powrocie na Ukrainę myśli obecnie tylko nieco ponad 1/3 uchodźców. Wg analityków Instytutu, w takiej sytuacji jeśli realnie wróci co drugi – będzie to „optymistycznym scenariuszem”.
Można tylko zadać pytanie: a co w sytuacji, jeśli Ukraina zacznie tę wojnę przegrywać i jej mieszkańcy zaczną masowo uciekać spod rosyjskiej okupacji? Wtedy, oczywiście, nie tylko nikt nie będzie tam wracać, ale sąsiadujące z Ukrainą kraje powinny liczyć się z potężną rzeką uchodźców, przy której to, co widzieliśmy dotychczas jest tylko drobnym strumyczkiem. Trudno to oszacować, ale nie byłoby dziwne, gdyby w grę wchodziło nawet 10-20 mln osób.
Czy Unia Europejska jest na taki scenariusz w ogóle przygotowana, czy też znowu – jak w 2022 roku – zostawi Polskę sam na sam z tym problemem? Nie łudźmy się – takiej liczby uciekinierów nie udźwignie samodzielnie żaden kraj, to po prostu fizycznie niemożliwe.
I nie chodzi tu bynajmniej o żadne sianie paniki „na wyrost”, tylko o spojrzenie realnie prawdzie w oczy: czy w razie czego możemy temu podołać i jak to zrobić? Bo jeśli będziemy odwracali głowę od problemu i liczyli na to, że „jakoś to będzie”, to może to skończyć się fatalnie – i dla nas i dla tych uciekinierów. Znowu będzie, że „mądry Polak po szkodzie” i tak dalej. A przecież nikt z nas nie weźmie na swoje sumienie zamknięcia granicy przed ludźmi uciekającymi przed śmiercią, torturami, więzieniami i ruską biedą. Zresztą to również byłoby niewykonalne.
Pozostaje mieć nadzieję, że Ukraina tę wojnę wygra. A oprócz tej nadziei – maksymalnie przyczynić się, by tak się stało. A czy wszyscy młodzi Ukraińcy w wieku poborowym, którzy są w naszym kraju, też się do tego przyczyniają? To już odrębna sprawa.
MAB
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!