Amerykański koncern informatyczny Apple oświadczył, że nie żądał od administracji komunikatora Telegram usunięcia kont, na których publikowane były dane białoruskich milicjantów i członków innych służ stosujących przemoc, ale przyznał, że przekazał skargi użytkowników z prośbą o interwencję. Wcześniej oskarżył o to Apple twórca Telegramu, przebywający na emigracji Rosjanin Paweł Durow.
Durow napisał, że Apple zwrócił się o usunięcie trzech kanałów, na których były dane funkcjonariuszy wykradzione przez opozycyjnych hakerów, jeżeli program ma być dostępny na komputerach i telefonach Apple’a. Durow przyznał, że nie uważa sytuacji za „czarno-białą”, ale początkowo uznał, że zostawi te konta, bo jeżeli nie na Telegramie, to i tak dane byłyby dostępne na innych platformach.
Paweł Durow to współtwórca aplikacji Telegram (wcześniej WKontaktie – rosyjski odpowiednik Facebooka). Obie są niezwykle popularne w krajach b. ZSRS. Durow stracił kontrolę nad WKontaktie, ale wciąż ma kontrolę nad Telegramem. Obecnie przebywa za granicą, nie ujawnia w jakim kraju.
Prezydent Trump, jego córka, Nawalny i Durow leżą w jednym grobie
Rosyjski sąd nakazuje zablokowanie aplikacji Telegram (AKTUALIZACJA)
Wersja Apple z kolei jest taka, że nie żądał usunięcia kanałów na Telegramie, jedynie przekazał administracji Telegramu skargi użytkowników na ujawnienie prywatnych danych bez zgody. Ale jak pisze magazyn „TJournal” jednocześnie Apple powołał się na zasady jego sklepu internetowego z aplikacjami „App Store” i poprosił o „natychmiastowe usunięcie każdej informacji, w której znajdują się czyjekolwiek dane internetowe bez zgody danych osób, a także zawartość skierowaną na konkretnych ludzi”.
W Apple wyjaśniono, że podczas dialogu na ten temat z Telegramem firma ta nie zgłaszała zastrzeżeń, obiecała sprawdzić zarzuty i dać odpowiedź.
Oprac. MaH, tvrain.ru
fot. Wikimedia Commons, CC
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!