Jak donoszą amerykańskie media, w ramach politycznej zemsty Donald Trump planuje okroić budżet amerykańskiego wywiadu (CIA) .
Jak pamiętamy, „karta rosyjska” odegrała niemałą rolę w kampanii wyborczej w USA: posługiwała się nią chętnie kandydatka Demokratów – Hillary Clinton, oskarżając swojego rywala o to, że jest marionetką w rękach Kremla, względnie, że nie rozumie on rosyjskiego zagrożenia.
Nie jest też tajemnicą, że amerykański establishment generalnie opowiedział się przeciwko Donaldowi Trumpowi. Agencja wywiadu stanowi komponent tego establishmentu i jako taki miała swoje polityczne preferencje.
Wydaje się jednak, że tym razem CIA postanowiła zaangażować się w kampanię prezydencką w sposób ostentacyjny. Najpierw, w ekspresowym tempie wykluczającym poważną lekturę, stwierdziła, że tajna korespondencja Clintonowej, która wyciekła wskutek niedochowania przez nią procedur, nie stanowiła zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa.
Jednocześnie CIA poszła krok dalej, ewidentnie suflując swojej kandydatce na urząd prezydenta, by na ostatniej prostej zagrała kartą rosyjską, ponieważ mogła ona przesądzić o jej zwycięstwie. Było to odwołanie się do tradycyjnego, myślącego w kategoriach zimnowojennych, amerykańskiego elektoratu, głównie republikańskiego.
Zwycięstwo Trumpa stawia amerykańskie służby w trudnej sytuacji, a jemu samemu daje okazję do zemsty, która, jeśli miałaby się dokonać, nie przypominałaby oczywiście likwidacji WSI, a raczej odbyłaby się pod hasłami restrukturyzacji i wprowadzenia cięć. Intencje jednak są czytelne.
Cała sytuacja każe postawić kilka ważkich pytań dotyczących bezpieczeństwa narodowego, które mogą dopaść nas szczególnie dotkliwie w kontekście fali ważnych głosowań, jaka przetoczy się przez Europę w roku 2017, by wspomnieć tylko wybory prezydenckie we Francji i parlamentarne w RFN.
Pytanie pierwsze brzmiałoby, do jakiego stopnia służby mają prawo ingerować w życie polityczne własnego kraju. Oczywistym jest, że interes państwa może stanąć w poprzek reguł demokratycznych, a rytualne odwołanie się do przykładu roku 1933 w Niemczech nie musi być wcale traktowane jako prowadzenie zakończonych wojen.
Drugie pytanie dotyczyłoby tego, na ile same służby na Zachodzie zostały już zinfiltrowane przez rosyjską FSB. Znowu bowiem przykład MI6, czy Aldricha Amesa, który okazał się być sowiecką wtyczką pokazują, że nie są to fortece nie do zdobycia. I czy w takim razie nie należałoby przewietrzyć ich na tej zasadzie, na jakiej planuje to zrobić Trump, choć z przeciwnych pobudek.
I wreszcie po trzecie: na ile CIA będzie skłonne do tego, żeby zgiąć kark przed multimiliarderem z pożyczką. Słychać pogłoski, że wywiad zamierza dokonać kontrolowanego przecieku informacji kompromitujących prezydenta-elekta. Jedno jest pewne: potencjalną amerykańską „wojnę na górze” zdyskontuje przede wszystkim Putin.
Cóż, po owocach ich poznamy. Oby nie okazały się one na wskroś zatrute.
Kresy24.pl
6 komentarzy
he he
5 stycznia 2017 o 17:51To że polecą szefowie, zastępcy i zastępcy zastępców wszystkich służb jest bezdyskusyjne .Szefowie by polecieli tak czy inaczej bo to norma po każdych wyborach.Tym razem pójdzie to dalej a jeśli okaże się że 90% z tego co twierdzili szefowie służb jest bzdurą to wylądują w pace.Gdyby wygrała Clinton to by pozamiatali pod dywan i wyciszyli.Teraz nie mają już takiej możliwości.
observer48
5 stycznia 2017 o 18:14Atakując CIA Trump ryzykuje nawet impeachment. CIA to państwo w państwie, a Trump to amator. Czasy samotnych stróżów prawa skończyły się w USA we wczesnych latach 1960-ch.
SyøTroll
5 stycznia 2017 o 21:17Pytanie czy CIA będzie chciało zburzyć mit amerykańskiej demokracji ? Bo jak go usuną, to i tak będzie wiadomo kto. Chyba, że zatrudnią jakiegoś „islamistę” z daesz, lub innej częściowo kontrolowanej organizacji.
observer48
6 stycznia 2017 o 17:43@SyøTroll
CIA jest powiązane z lobby zbrojeniowym, które również popiera Trumpa obiecującego zwiększenie wydatków obronnych USA o 20%, czyli o $120 miliardów rocznie. Kruk krukowi oka nie wykole, a gadanie nic nie kosztuje, szczególnie w edycji Trumpa. Wygląda też na to, że niektórzy apologeci ruSSkiego miru nie mają zielonego pojęcia o procedurach impeachmentu obowiązujących w Kongresie USA. Polecam lektury uzupełniające.
prawda
8 stycznia 2017 o 18:26Trump to sobie gada i gada i sam sobie zaprzecza… Raz mówi o ograniczeniu wydatków, następnie o odbudowie osłabionych sił zbrojnych w tym setkach samolotów, po czym znowu o ograniczeniu projektu JSF…
tagore
6 stycznia 2017 o 14:29Po „wyczynach” CIA na bliskim wschodzie i pokazanej tam niekompetencji weryfikacja nakładów w stosunku do efektów może być dla niektórych zabójcza.